reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Spacery z dzieckiem, a wirus...

Kazumi

Moderator
Członek załogi
Dołączył(a)
29 Październik 2019
Postów
2 647
Witajcie,
Kieruję do Was zapytanie mojej przyjaciółki, która ma 2 letnie dziecko. Czy w obecnej sytuacji wychodzicie z dziećmi na spacery?

Trudno mi sobie wyobrazić trzymanie małego dziecka w domu 24h na dobę, ale ja dopiero spodziewam się pierwszego dziecka i mogę nie być dobrym doradcą. Wydaje mi się, że gdy nie idzie się do zamkniętych pomieszczeń a dziecko jest w wózku albo jedzie sobie rowerkiem to chyba nie jest narażone bardziej niż w domu i nie stanowi zagrożenia dla otoczenia, gdyby okazało się, że było bezobjawowym nosicielem.

Koleżanka pożaliła się, że wyszła z wózkiem na spacer (dziecko ok. 1 roku) i dostała od kogoś ochrzan, że dziecko powinno być w domu... Przyjaciółki Mąż wyszedł z synkiem pod blok na rowerek biegowy i to samo...
Jak Wy postępujecie??
 
reklama
Rozwiązanie
Tak, to prawda, nie da się wszystkiego dezynfekować przy dzieciach. Widzę po kuzynce, że dezynfekcję trzeba byłoby robić co chwilę ;) Moim zdaniem trzeba stosować się do zaleceń, ale też nie podporządkowywać całego życia wirusowi.
Jeżeli chodzi o seniorów, to kwestia ich ochrony, ponieważ są bardziej narażeni na ciężki przebieg zarażenia covid 19. To nie jest gadanie, tu już rozsądek i indywidualne podejście.
To racja jak najbardziej :) ja to zrozumiałam ze gadają ze z dzieckiem wychodzi do sklepu - skoro nie ma z kim zostawić to musi wziąć dziecko małe ze sobą ☺️Zakładam ze naprawdę nie ma nikogo do pomocy.
 
reklama
wiesz ze możesz być zarażona i nie wiedzieć o tym i zarażać innych? Gdyby tu chodziło tylko o Ciebie to rób co chcesz ale w tym momencie to niestety jest odpowiedzialność zbiorowa. Wirus nóżek nie ma i sam nie chodzi. A sytuacja każdego wkurza bez wyjątków, jednak mnie bardziej wkurza bezmyślność ludzi i lekkomyślność - jakos Ci co najgłośniej trąbili ze wirus jest jak grypa już umilkli ... ludzie się niestety może opamiętają jak przyjdzie im chować bliskich co jest bardzo przykre.

Ten wirus już z nami zostanie. Na lata. Może uda nam się wynaleźć szczepionkę a może nie. Do tego czasu mam siedzieć w domu? Najszybciej szczepionkę możemy zobaczyć za trzy lata. Do tego czasu mam siedzieć w domu bo może kogoś zarazę?
Od lat ludzie sobie przekazywali infekcje. To się nie zmieni. Chyba ze od tej pory wszyscy będziemy siedzieć w domach. Najlepiej pod ziemia. Przedzieleni ścianami. Wzmocnionymi hartowana stała.



I właśnie przez ludzi którzy uważają, że ich swoboda nie może być ograniczona tak właśnie się stanie, że zaraz będą mandaty i tylko praca, lekarz, sklep i to pewnie w jakimś też ograniczeniu. Mój mąż dzisiaj nie przyszedł z pracy do domu. Pracuje w wojsku. Właśnie czekam jak na ogniu, bo ma mi dać znać jakie będą decyzję. Mówią, że może być koszarowany nawet do 3 miesięcy. Ja zostanę sama z dzieckiem i psem w bloku. Bez rodziny. A ktoś płacze, bo musi na spacer. A ile ludzi całkowicie straciło pracę, środki do życia..... Już nie mówiąc o tych porównaniach do grypy, bo tym mi się już ulewa. Niestety będzie długo i coraz gorzej, bo każdy szuka wymowek jaką drogą zarażenia itp. chyba wiadome, że tyle ludzi nie lizalo kibli żeby być chorym.

Ale wybory się w Polsce odbywają, tak?
Nie mieszkam w Polsce. Nie mam tu rodziny. Teściowie się izolują. A mąż jako pracownik kluczowy (transport) codziennie chodzi do pracy. Siedzę sama z dwójka dzieci. Na macierzyńskim. Do czerwca. Potem muszę wrócić do pracy. Ale nie będę mogła wrócić bo żłobki i przedszkola pozamykane. I konia z rzędem tej osobie która umie pracować w domu mając w nim 2.5 latke i 7 miesięczne niemowle. To oznacza, ze najprawdopodobniej będę musiała iść na bezpłatny urlop. I wyżyć z jednej pensji. Takie mam niedalekie perspektywy.
Pomimo wszystko na spacery chodzę bo tak naprawdę to jedyne co na chwile obecna mam. A nie zamierzam się wpędzać w depresje z powodu blednych decyzji podejmowanych na przesyrzeni lat przez milosciwie nam panujących polityków. Mam na myśli chroniczne niedofinansowanie służby zdrowia...


A ja jestem ciekawa co mam zrobić. Pomijając depresję i niemożność dostania się do lekarza, to co z zakupami? Jestem samotną matką, 5 miesięcznego dziecka samego w domu nie mogę zostawić bo cholera wie kiedy uda mi się wrócić, i naślą mi zaraz co ambitniejsi opiekę społeczną z policją. A na zakupy z nim też nie mogę iść, bo mnie pół Polski zeżre a poza tym jak mam stać pół godziny pod sklepem bo może wejść tylko 6 osób a bloki na osiedlu mają po 65-70 mieszkań (jedyny sklep w obrębie 3km, +-20 bloków plus okoliczne domki), to skończę ja i dziecko z zapaleniem płuc i bez covidu. Zakupy spożywcze przez neta to kpina, terminy dostaw sięgają spokojnie 3 tygodni. Kompletny absurd.
W sumie czym ja się przejmuję, za chwilę bezrobocie wita, to wyląduje na ulicy a dziecko w domu dziecka, bo ktoś uważa że zamknięcie wszystkiego to dobre rozwiązanie.

Dokladnie.
Z tego co slysze w Polsce markety są niezłe zaopatrzone. U mnie sytuacja jest nieco inna. Większości produktów nie można dostać. Markety dają pierwszenstwo służbom medycznym, każdy inny musi czekac. Paportu toaletowego nie widziałam na polkach już ponad dwa tygodnie. Tak samo maki, makaronu, oleju, jajek, mleka modyfikowanego. Coś jeszcze można dostać od rana, zanim ludzie się rzuca niczym na padlinę. Mój mąż po pracy późnym popołudniem nie ma najmniejszych szans na kupno czegoś sensownego. To oznacza, ze ja muszę z dwójka z samego rana chodzić i polować na coś zjadliwego. Bo dostawy on line są wykupione na najbliższe trzy tygodnie. W sumie to nie muszę kupowac jedzenia dla siebie ale mój sześciomiesięczny synek potrzebuje mleka. I guzik mnie obchodzą ludzkie opinie o tym ze mam siedzieć w domu. Dziecko muszę nakarmić a nie się panika przejmować.

Ojca dziecka nie ma, a wg tutejszych wypowiedzi dziadków angażować nie mogę bo ich narażam. Obcym ludziom ufać? To nie lata 80-90, teraz strach listonosza wpuścić. Osobna kwestia, w domu można spać ze sobą, ale na dworze zachować 2 metry odległości... Kto takie brednie wymyśla? Oni to czytają zanim wprowadzają?

U nas rząd posunął się do tego ze zasugerował parom ze albo maja razem zamieszkać albo przestać się widywać na okres izolacji. Serio? Młodzi 20 latkowie posłuchają? Może kilka par tak ale znakomita większość będzie miała to gdzieś. Całkiem zreszta słusznie.
 
Ten wirus już z nami zostanie. Na lata. Może uda nam się wynaleźć szczepionkę a może nie. Do tego czasu mam siedzieć w domu? Najszybciej szczepionkę możemy zobaczyć za trzy lata. Do tego czasu mam siedzieć w domu bo może kogoś zarazę?
Od lat ludzie sobie przekazywali infekcje. To się nie zmieni. Chyba ze od tej pory wszyscy będziemy siedzieć w domach. Najlepiej pod ziemia. Przedzieleni ścianami. Wzmocnionymi hartowana stała.





Ale wybory się w Polsce odbywają, tak?
Nie mieszkam w Polsce. Nie mam tu rodziny. Teściowie się izolują. A mąż jako pracownik kluczowy (transport) codziennie chodzi do pracy. Siedzę sama z dwójka dzieci. Na macierzyńskim. Do czerwca. Potem muszę wrócić do pracy. Ale nie będę mogła wrócić bo żłobki i przedszkola pozamykane. I konia z rzędem tej osobie która umie pracować w domu mając w nim 2.5 latke i 7 miesięczne niemowle. To oznacza, ze najprawdopodobniej będę musiała iść na bezpłatny urlop. I wyżyć z jednej pensji. Takie mam niedalekie perspektywy.
Pomimo wszystko na spacery chodzę bo tak naprawdę to jedyne co na chwile obecna mam. A nie zamierzam się wpędzać w depresje z powodu blednych decyzji podejmowanych na przesyrzeni lat przez milosciwie nam panujących polityków. Mam na myśli chroniczne niedofinansowanie służby zdrowia...




Dokladnie.
Z tego co slysze w Polsce markety są niezłe zaopatrzone. U mnie sytuacja jest nieco inna. Większości produktów nie można dostać. Markety dają pierwszenstwo służbom medycznym, każdy inny musi czekac. Paportu toaletowego nie widziałam na polkach już ponad dwa tygodnie. Tak samo maki, makaronu, oleju, jajek, mleka modyfikowanego. Coś jeszcze można dostać od rana, zanim ludzie się rzuca niczym na padlinę. Mój mąż po pracy późnym popołudniem nie ma najmniejszych szans na kupno czegoś sensownego. To oznacza, ze ja muszę z dwójka z samego rana chodzić i polować na coś zjadliwego. Bo dostawy on line są wykupione na najbliższe trzy tygodnie. W sumie to nie muszę kupowac jedzenia dla siebie ale mój sześciomiesięczny synek potrzebuje mleka. I guzik mnie obchodzą ludzkie opinie o tym ze mam siedzieć w domu. Dziecko muszę nakarmić a nie się panika przejmować.



U nas rząd posunął się do tego ze zasugerował parom ze albo maja razem zamieszkać albo przestać się widywać na okres izolacji. Serio? Młodzi 20 latkowie posłuchają? Może kilka par tak ale znakomita większość będzie miała to gdzieś. Całkiem zreszta słusznie.
Nie wiem z jakich źródeł korzystasz ale już trwają pierwsze testy ze szczepionka i wstępnie są przewidywania ze za około 12-14 miesięcy możemy się jej spodziewać o ile wszystko pójdzie dobrze. Rozumiem ze masz inne zdanie, mieszkasz gdzieś indziej niż Polska ale tutaj teraz obowiązują takie zasady a nie inne i przestrzegajac ich nie naraża się życia nie tylko swojego ale i innych. A wiesz o co chodzi teraz w tej izolacji? Żeby było miejsce w szpitalu dla każdego, bo szacuje się ze KAŻDY z nas zachoruje prędzej czy później ale chodzi o to żeby nie sparaliżować nagle całej ochrony zdrowia kiedy zachoruje połowa kraju - jak we Włoszech. Chodzi o to żeby jedni zdrowieli a inni zajmowali ich miejsce w szpitalach a nie żeby wszyscy na raz zachorowali i żeby nie umierali na korytarzach. O to chodzi w izolacji. I wystarczy jak będziemy z miesiąc w takiej izolacji - to juz opóźni część zachorowań - a co za tym idzie są większe szanse na uratowanie życia większej ilosci osób. Nie wiem skąd Ty to bierzesz ze mamy siedzieć wieczność w domach - nie, nikt tego nie stwierdził. Cały czas jest mówione ze chodzi o OPÓŹNIENIE zachorowań bo i tak wszyscy zachorujemy. Żeby każdy miał szanse na respirator czy uratowanie życia. Myślisz ze jak pochorują się teraz wszyscy lekarze , pielęgniarki, ratownicy i inni to kto nas będzie leczył? Będą ludzie umierać bez pomocy bo nie będzie miał kto im pomoc.
Aha i dżumę czy Hiszpankę tez sobie „przekazywali”. To nie jest grypa - jeszcze nie teraz - może za kilka / kilkanaście lat będziemy w stanie się chronić przed tym koronawirusem i będzie on jak grypa ale teraz nie jest. Szkoda ze jesteś mądrzejsza od większości krajów na świecie które masowo stosują izolacje - Ci wszyscy naukowcy, lekarze, i inni powinni przecież dać nam się wszystkim uodpornić 🤦‍♀️
 
@DarkAsterR poza tym sama piszesz ze tez masz gdzieś izolacje - ja się tylko cieszę ze nie mieszkasz w Polsce 🙏 i nie narażasz nas ale szkoda ze narażasz innych.
Edit: nie mówię o sytuacji kiedy musisz wyjść do sklepu kupić jedzenie czy potrzebne do życia artykuły żeby nie było 🤦‍♀️
 
Ten wirus już z nami zostanie. Na lata. Może uda nam się wynaleźć szczepionkę a może nie. Do tego czasu mam siedzieć w domu? Najszybciej szczepionkę możemy zobaczyć za trzy lata. Do tego czasu mam siedzieć w domu bo może kogoś zarazę?
Od lat ludzie sobie przekazywali infekcje. To się nie zmieni. Chyba ze od tej pory wszyscy będziemy siedzieć w domach. Najlepiej pod ziemia. Przedzieleni ścianami. Wzmocnionymi hartowana stała.





Ale wybory się w Polsce odbywają, tak?
Nie mieszkam w Polsce. Nie mam tu rodziny. Teściowie się izolują. A mąż jako pracownik kluczowy (transport) codziennie chodzi do pracy. Siedzę sama z dwójka dzieci. Na macierzyńskim. Do czerwca. Potem muszę wrócić do pracy. Ale nie będę mogła wrócić bo żłobki i przedszkola pozamykane. I konia z rzędem tej osobie która umie pracować w domu mając w nim 2.5 latke i 7 miesięczne niemowle. To oznacza, ze najprawdopodobniej będę musiała iść na bezpłatny urlop. I wyżyć z jednej pensji. Takie mam niedalekie perspektywy.
Pomimo wszystko na spacery chodzę bo tak naprawdę to jedyne co na chwile obecna mam. A nie zamierzam się wpędzać w depresje z powodu blednych decyzji podejmowanych na przesyrzeni lat przez milosciwie nam panujących polityków. Mam na myśli chroniczne niedofinansowanie służby zdrowia...




Dokladnie.
Z tego co slysze w Polsce markety są niezłe zaopatrzone. U mnie sytuacja jest nieco inna. Większości produktów nie można dostać. Markety dają pierwszenstwo służbom medycznym, każdy inny musi czekac. Paportu toaletowego nie widziałam na polkach już ponad dwa tygodnie. Tak samo maki, makaronu, oleju, jajek, mleka modyfikowanego. Coś jeszcze można dostać od rana, zanim ludzie się rzuca niczym na padlinę. Mój mąż po pracy późnym popołudniem nie ma najmniejszych szans na kupno czegoś sensownego. To oznacza, ze ja muszę z dwójka z samego rana chodzić i polować na coś zjadliwego. Bo dostawy on line są wykupione na najbliższe trzy tygodnie. W sumie to nie muszę kupowac jedzenia dla siebie ale mój sześciomiesięczny synek potrzebuje mleka. I guzik mnie obchodzą ludzkie opinie o tym ze mam siedzieć w domu. Dziecko muszę nakarmić a nie się panika przejmować.



U nas rząd posunął się do tego ze zasugerował parom ze albo maja razem zamieszkać albo przestać się widywać na okres izolacji. Serio? Młodzi 20 latkowie posłuchają? Może kilka par tak ale znakomita większość będzie miała to gdzieś. Całkiem zreszta słusznie.
Niewiarygodny egoizm.
Ale skoro wiesz lepiej to coz...powodzenia.
Ciesze sie, ze nie mieszkamy w tym samym kraju i ze Twoja nieodpowiedzialnosc nie ma na mnie wplywu.
 
Nie wiem z jakich źródeł korzystasz ale już trwają pierwsze testy ze szczepionka i wstępnie są przewidywania ze za około 12-14 miesięcy możemy się jej spodziewać o ile wszystko pójdzie dobrze. Rozumiem ze masz inne zdanie, mieszkasz gdzieś indziej niż Polska ale tutaj teraz obowiązują takie zasady a nie inne i przestrzegajac ich nie naraża się życia nie tylko swojego ale i innych. A wiesz o co chodzi teraz w tej izolacji? Żeby było miejsce w szpitalu dla każdego, bo szacuje się ze KAŻDY z nas zachoruje prędzej czy później ale chodzi o to żeby nie sparaliżować nagle całej ochrony zdrowia kiedy zachoruje połowa kraju - jak we Włoszech. Chodzi o to żeby jedni zdrowieli a inni zajmowali ich miejsce w szpitalach a nie żeby wszyscy na raz zachorowali i żeby nie umierali na korytarzach. O to chodzi w izolacji. I wystarczy jak będziemy z miesiąc w takiej izolacji - to juz opóźni część zachorowań - a co za tym idzie są większe szanse na uratowanie życia większej ilosci osób. Nie wiem skąd Ty to bierzesz ze mamy siedzieć wieczność w domach - nie, nikt tego nie stwierdził. Cały czas jest mówione ze chodzi o OPÓŹNIENIE zachorowań bo i tak wszyscy zachorujemy. Żeby każdy miał szanse na respirator czy uratowanie życia. Myślisz ze jak pochorują się teraz wszyscy lekarze , pielęgniarki, ratownicy i inni to kto nas będzie leczył? Będą ludzie umierać bez pomocy bo nie będzie miał kto im pomoc.
Aha i dżumę czy Hiszpankę tez sobie „przekazywali”. To nie jest grypa - jeszcze nie teraz - może za kilka / kilkanaście lat będziemy w stanie się chronić przed tym koronawirusem i będzie on jak grypa ale teraz nie jest. Szkoda ze jesteś mądrzejsza od większości krajów na świecie które masowo stosują izolacje - Ci wszyscy naukowcy, lekarze, i inni powinni przecież dać nam się wszystkim uodpornić 🤦‍♀️

Ze szczepionka jest taki problem, ze potrzeba ja przetestować na tysiącach osób a nie grupie kontrolnej. Zdrowych osob. Na chwile obecna najpierw trzeba wprowadzić testy żeby się zorientować, kto jest zdrowy a kto nie. A odczynniki do przeprowadzania tych testow zrobiły się trudno dostępne. Z oczywistych powodów... i trzeba znaleźć kilka tysięcy osób.
Trzeba dać czas na odpowiedz immunologiczna organizmu, która może trwać nawet do trzech miesięcy.
Potem zaczyna się proces administracyjny. Licencja, opis, wypunktowanie skutków ubocznych...pomińmy już fakt, ze skutki uboczne mogą wylezc nawet po kilku latach. Załóżmy czysto teoretycznie ze takowych nie będzie. Bo gdyby się pojawiły to du..a. Zadne państwo nie podejmie ryzyka i nie poda swoim obywatelom szczepionki, która może im zaszkodzić. Już widzę te protestujące tłumy.
Chiny są wyjątkiem, tam obywatele podadzą sobie arszenik dożylnie jeśli tak powie im rząd. Można się zgodzić, ze w wiekszosci państw europejskich to nie przejdzie.
Uzyskiwanie licencji może trwać różnie ale raczej miesiącami niż dniami. Powiedzmy ze się pospieszą. W rok się wyrobią. Unia będzie bacznie obserwować i sprawdzać. Nie dopuszcza żeby jakiś podejrzany produkt trafił na rynek. Podasz dziecku nie do końca sprawdzony produkt? Wstrzykniesz sobie coś o czym nie wiadomo co ci zniszczy?
Tak na marginesie...obecny proces wprowadzania szczepionki na rynek zajmuje 10 lat.
Potem szczepionkę należy wprowadzić do masowej produkcji. Mowa o milionach osob. To tez nie zajmie dwóch tygodni. Znowu mowa o miesiącach.
Te 14 miesięcy to hura optymizm.

Tak mimochodem wspomnę....to wszystko przy założeniu ze ten wirus nie będzie tak szybko mutowal jak nasza zwykła, niegroźna grypa. Bo jeśli będzie mutowal jak szalony to wynajdą jedna szczepionkę a za chwile będą musieli szukać kolejnej. I tak co roku..

Doskonale wiem, ze chodzi o to żeby służba zdrowia miała jakakolwiek szanse w tym calym chaosie. Ale czyja to wina? Moja? Twoja? Sąsiadki z trzeciego? Nie. To wina lat niedofinansowania służb zdrowia w wielu państwach europejskich i nie tylko. To wina elit rządzących. Gdyby lekarze i pielęgniarki mieli potrzebny sprzęt, odpowiednia ilość łóżek i rak do pracy to nie chorowaliby.
Poczytaj jak to wyglada w Korei. Tam oddziały zakaźne maja całe skafandry a nie tylko pożal się Boże maseczki i rękawiczki. Tam na oddzial wchodzi się przez dwa komplety drzwi pomiędzy którymi jest tzw clean room. A nie łóżka stoja w pokojach, na korytarzach i szpitalnym ogrodzie.
Madrzejsze osoby ode mnie mówiły o potrzebie finansowania służby zdrowia już po epidemi SARS kilka lat temu. Bill Gates chociażby...czy Profesor Hawkins. Ale finansowanie służby zdrowia nigdy nie było jakos bardzo popularne politycznie. Finansowanie pomocy zagranicznej albo wojska już bardziej. Roznica między lekarzem a żołnierzem jest taka, ze lekarz zawsze może zdjąć fartuch, schowac stetoskop i rozwozić lekarstwa samemu jeśli zechce. Żołnierz nie zajmie miejsca lekarza.

Jest jak jest. Wirus przekroczył barierę gatunkowa i będziemy już mieli tego towarzysza na zawsze. Wytworzymy odporność zbiorowa ale przypadki w różnych liczbach będą się pojawiać to tu to tam.
A na dokładkę...jeszcze sporo wirusów może „przeskoczyć„ i stać się zabójcze dla czlowieka. Definitywnie życie na zewnątrz jest zbyt ryzykowne...
 
Niewiarygodny egoizm.
Ale skoro wiesz lepiej to coz...powodzenia.
Ciesze sie, ze nie mieszkamy w tym samym kraju i ze Twoja nieodpowiedzialnosc nie ma na mnie wplywu.

Moja droga!
Ja to nic!
Zwroc uwagę na nieodpowiedzialność jaka wykazują się obecnie rządzący w Pl. Jak wam zagonią tysiące osob do urn i komisji to i bez mojego skromnego wkładu Polska ujrzy taki wzrost zachorowań i zgonów ze zabraknie skali na wykresie.
 
Ze szczepionka jest taki problem, ze potrzeba ja przetestować na tysiącach osób a nie grupie kontrolnej. Zdrowych osob. Na chwile obecna najpierw trzeba wprowadzić testy żeby się zorientować, kto jest zdrowy a kto nie. A odczynniki do przeprowadzania tych testow zrobiły się trudno dostępne. Z oczywistych powodów... i trzeba znaleźć kilka tysięcy osób.
Trzeba dać czas na odpowiedz immunologiczna organizmu, która może trwać nawet do trzech miesięcy.
Potem zaczyna się proces administracyjny. Licencja, opis, wypunktowanie skutków ubocznych...pomińmy już fakt, ze skutki uboczne mogą wylezc nawet po kilku latach. Załóżmy czysto teoretycznie ze takowych nie będzie. Bo gdyby się pojawiły to du..a. Zadne państwo nie podejmie ryzyka i nie poda swoim obywatelom szczepionki, która może im zaszkodzić. Już widzę te protestujące tłumy.
Chiny są wyjątkiem, tam obywatele podadzą sobie arszenik dożylnie jeśli tak powie im rząd. Można się zgodzić, ze w wiekszosci państw europejskich to nie przejdzie.
Uzyskiwanie licencji może trwać różnie ale raczej miesiącami niż dniami. Powiedzmy ze się pospieszą. W rok się wyrobią. Unia będzie bacznie obserwować i sprawdzać. Nie dopuszcza żeby jakiś podejrzany produkt trafił na rynek. Podasz dziecku nie do końca sprawdzony produkt? Wstrzykniesz sobie coś o czym nie wiadomo co ci zniszczy?
Tak na marginesie...obecny proces wprowadzania szczepionki na rynek zajmuje 10 lat.
Potem szczepionkę należy wprowadzić do masowej produkcji. Mowa o milionach osob. To tez nie zajmie dwóch tygodni. Znowu mowa o miesiącach.
Te 14 miesięcy to hura optymizm.

Tak mimochodem wspomnę....to wszystko przy założeniu ze ten wirus nie będzie tak szybko mutowal jak nasza zwykła, niegroźna grypa. Bo jeśli będzie mutowal jak szalony to wynajdą jedna szczepionkę a za chwile będą musieli szukać kolejnej. I tak co roku..

Doskonale wiem, ze chodzi o to żeby służba zdrowia miała jakakolwiek szanse w tym calym chaosie. Ale czyja to wina? Moja? Twoja? Sąsiadki z trzeciego? Nie. To wina lat niedofinansowania służb zdrowia w wielu państwach europejskich i nie tylko. To wina elit rządzących. Gdyby lekarze i pielęgniarki mieli potrzebny sprzęt, odpowiednia ilość łóżek i rak do pracy to nie chorowaliby.
Poczytaj jak to wyglada w Korei. Tam oddziały zakaźne maja całe skafandry a nie tylko pożal się Boże maseczki i rękawiczki. Tam na oddzial wchodzi się przez dwa komplety drzwi pomiędzy którymi jest tzw clean room. A nie łóżka stoja w pokojach, na korytarzach i szpitalnym ogrodzie.
Madrzejsze osoby ode mnie mówiły o potrzebie finansowania służby zdrowia już po epidemi SARS kilka lat temu. Bill Gates chociażby...czy Profesor Hawkins. Ale finansowanie służby zdrowia nigdy nie było jakos bardzo popularne politycznie. Finansowanie pomocy zagranicznej albo wojska już bardziej. Roznica między lekarzem a żołnierzem jest taka, ze lekarz zawsze może zdjąć fartuch, schowac stetoskop i rozwozić lekarstwa samemu jeśli zechce. Żołnierz nie zajmie miejsca lekarza.

Jest jak jest. Wirus przekroczył barierę gatunkowa i będziemy już mieli tego towarzysza na zawsze. Wytworzymy odporność zbiorowa ale przypadki w różnych liczbach będą się pojawiać to tu to tam.
A na dokładkę...jeszcze sporo wirusów może „przeskoczyć„ i stać się zabójcze dla czlowieka. Definitywnie życie na zewnątrz jest zbyt ryzykowne...
Co do szczepionek Ok ale co do reszty to ja mówię o naszej odpowiedzialności i co my możemy zrobić a Ty o tym jak wyglada ochrona zdrowia - masz racje ale to kompletnie nie zmienia tego ze te działania są potrzebne i odwracasz kota ogonem.
A co do rządzących - nie jestem ich fanka ale nie wiemy jak to się wszystko skończy - wyborów napewno nie będzie albo będą zdalne dla wszystkich - już jest taki projekt.
Myśle ze warto zakończyć już ta dyskusje - Twoje argumenty dla mnie są strasznie egoistyczne i stosunkujesz swoje wypowiedzi tylko do tego co Ci odpowiada, nie odnosząc się do reszty. Życzę zdrowia
 
Moja droga!
Ja to nic!
Zwroc uwagę na nieodpowiedzialność jaka wykazują się obecnie rządzący w Pl. Jak wam zagonią tysiące osob do urn i komisji to i bez mojego skromnego wkładu Polska ujrzy taki wzrost zachorowań i zgonów ze zabraknie skali na wykresie.

Nie nam moja droga. Nie mieszkam w PL i nie mam najmniejszego zamiaru wracac tam.
 
reklama
Też wychodzę na spacer - do lasu. W tym temacie zdania nie zmienię. Specjalnie słuchałam naszego wspaniałego ministra, który powiedział jasno: jak ktoś ma potrzebę wyjścia, aby utrzymać swoje samopoczucie i zdrowie psychiczne w ryzach, to ma wychodzić. Nie jest to czas na biegi wyczynowe, bicie rekordów, ćwiczenia na siłowni pod chmurką itp. Ale wyjścia - jeśli jest taka możliwość i nie przebijasz się przez tłum ludzi - są nawet wskazane.
Róbcie co chcecie. Ale apeluję o jedno dziewczyny... Mniej jadu, więcej konkretów i mniej telewizji. Choruje coraz więcej lekarzy. Dlatego rozumiem @DarkAsterR w tej sprawie - przez podejście władz do rzeczy ważnych jesteśmy teraz w czarnej d... Lekarze nie mają podstawowych środków ochrony, ale nasze siedzenie w domu jest teraz priorytetem... Obawiam się, że jak dojdą do głosu ekonomiści, to nagle kwarantanna magicznie nie będzie konieczna. A będziemy w pocie czoła i biedzie walczyć o przetrwanie...

Bądźmy dobrej myśli... Co nam pozostało...
 
Do góry