Hej - to już chyba moje czwarte podejście od wczoraj żeby coś napisać Co już w miarę kończę czytać i mam już odpowiadać to mi ktoś kompa zabiera
O i teraz też z przerwą bo Aniela goła po domu latała....
No nic my żyjemy i pozdrawiamy.... może kiedyś uda mi się być na bierząco
To ja jestem taka wyrodna matka co pozwala. Co więcej nawet czasem jak tak zawodzi to się z niego śmieje - bo wiem, że żadna krzywda mu się nie dzieje... Mój Antek na rehabilitacji wyje wniebogłosy - po prostu to nie jest dla dziecka wygodne taka gimnastyka - przecież z jakiegoś powodu samo czegoś nie robi, ma pewne napięcia mięśniowe, które po prostu nie puszczają, u Antka jeszcze to, że jest duży. Ale na szczepienie z Antkiem też chodzę a płacze. W domu tez przy pierwszych takich sesjach trochę płacze a potem to jak już "odblokujemy" odpowiednie kanały w mózgu to jest zabawa. Tak, więc JOLA nie zrażaj się i na prawdę to jest mały pikus w stosunku do tego jakie dźwięki emitują z siebie dzieci rehabilitowane metodą Wojty....
A poza tym, to ja z tego obozu co uważa, że trzeba zrobić WSZYSTKO, żeby dziecko raczkowało i żeby jego rozwój przebiegał harmonijnie. Moja siostrzenica ma problem z dysgrafią i matematyką - pierwsze pytanie psychologa: "czy raczkowała?" No nie raczkowała - to było 11 lat temu i pamiętam jak dziś jak się wszyscy cieszyliśmy, że Ania taka spryciula od razu na nogi poszła - szkoda, że wtedy nie było takiej świadomości jak teraz - pewnie mała rehabilitacja i by było ok. A teraz trzeba dziecku "organizować" na nowo całą integrację sensoryczną
No do końca się zgodzę z tym co mju piszesz. Nie uważam ze dziecko które nie raczkuje może mieć potem jakieś problemy. jestem tego żywym i dużym przykładem. Pięciu sekund nie spędziłam na raczkowaniu a problemów z matema ani z pisaniem nie miałam. I jeśli dziecko nie chce raczkować to zmuszanie go do tego chyba nie ma większego sensu. Może się mylę. W każdym razie gdyby moja Tosia nie raczkowała to nawet mi by do głowy nie przyszło, żeby iść z nią na rehabilitacje.