Mamoot, fajnie, że wam się udało przestawić. Córeczka mojej kumpeli z pracy- w wieku naszych dzieci, niezależnie od tego, o której pójdzie spać, wstaje o 5:30-6
w tygodniu to jeszcze idzie znieść, ale w weekend... mój śpioch budzi się około 8-8:30 jak może. A dziś mi bunt strzeliła, że nie chce iść spać, teraz ogląda bajkę i oczy jej się zamykają, ale już jej nie położę. Co tam, ja i tak wychodzę z koleżanką na kawę, tata się będzie męczył
najwyżej padnie o 19 i będzie spokój.
Pati, Marta ma tak z kotami, co gdzieś kota zobaczy to zaraz jęczy że chce takiego. A najchętniej to by chciała żywego :-)
Głuszek, a może 2-3 godziny w dzień to dla Marysi za dużo? Jak biegała cały dzień na dworze, to potrzebowała więcej snu bo zmęczyła się fizycznie. Spróbuj może ją budzić po 1-1,5 godziny... chociaż nie wiem, jak ona na to reaguje, bo moja dama zwykle uderza w płacz i wstaje z wielką łaską i jeszcze większym fochem jak się ją budzi.
My mieliśmy problem z zasypianiem- Martunia twierdziła, że nie jest jeszcze śpiąca i nie chce się kłaść, a jak się udało ją położyć, to właśnie takie wymyślanie co ona jeszcze chce, jak u Ciebie. No to jej powiedziałam, że jak będzie ładnie kładła się spać wtedy, kiedy powiem, i ładnie zasypiała bez jęczenia, to za każdym razem dostanie słoneczko (narysowałam na kartce 10 kratek, i po kolei w każdej rysowałam słoneczka jak zasłużyła), i jak już w każdej kratce będzie słoneczko, to dostanie nagrodę (wymarzoną książkę, o którą mnie męczyła już jakiś czas). Rano jak tylko wstawała, to od razu pytanie, czy ładnie zasnęła, i biegła po kredkę żeby narysować słoneczko. Trochę się obawiałam, co będzie, jak słoneczka się skończą... jak dostała książkę, pochwaliłam ją, że bardzo ładnie nauczyła się zasypiać więc jest nagroda, a skoro już umie zasypiać sama, to tak już będzie zawsze. Na razie działa :-)