reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Seks po wspólnym porodzie - kompletny opór

Kochana, ale dlaczego tak bardzo negatywnie siebie oceniasz? Odwaliłaś kawał dobrej roboty sprowadzając Waszego malucha na świat, to piękne, wspaniałe, wymaga od nas - kobiet - odwagi i ogromnej siły. A Ty podołałaś temu, zwyciężyłaś na porodówce. :-) I czegokolwiek byś tam nie zrobiła: wrzaski, kupa (czysta fizjologia, każdy to robi ), może wymioty z bólu, płacze, czy histerie - było, minęło, czas przestać żyć porodem. Z tego, co piszesz, problem leży w Twojej głowie, nie po stronie męża. Uwierz, mężczyźni to bardzo bezpośrednie istoty, gdyby Twojemu NA PRAWDĘ na Tobie nie zależało, nie starałby się tak czule Cię rozbudzić.Odsunąłby się. Ale on Cię szczerze kocha i akceptuje co tam się stało. I nie ma, koniec, idziecie dalej. Wyrzuć wreszcie z siebie to, co Cię tak dręczy, przegadaj to z kimś porządnie, wywrzeszcz, wypłacz jeśli tylko to ma pomóc. Pozwól sobie samej pogodzić się z trudnymi momentami z porodówki i nie oceniaj siebie, swojej kobiecości przez pryzmat porodu. Na porodówce stajemy się na kilka (lub kilkanaście) godzin kimś innym i nie ma czego się wstydzić. Żaden mężczyzna by temu nie podołał, oni "umierają" na grypę, co dopiero poród... :-)
Nie zmuszaj się do niczego, nie kochaj się z mężem na siłę, bo to tylko pogorszy sprawę. Daj sobie czas, to w końcu minie. Uwierz za to w szczerość gestów męża i zrozum, że jego czułości skierowane są dla jego ukochanej kobiety. Spróbuj się na nie otworzyć, dbaj razem z nim o bliskość - pomyśl, jakim wsparciem jest dla Ciebie, jak bardzo go kochasz, postaraj się wyrazić to przytuleniem, uściskiem dłoni, głaskaniem po głowie, pocałunkiem w policzek. Reszta przyjdzie nie wiadomo kiedy, zobaczysz. Bądź dla siebie łagodniejsza i bardziej wyrozumiała. :-)
 
reklama
Ja rodziłam pierwsze dziecko sama, drugie z mężem. Pierwszy poród wspominam źle, drugi był super- mąż nie przeszkadzał, przypominał jak oddychać, trzymał za rękę, motywował. Jego obecność była bezcenna, z tym że chodziliśmy do szkoły rodzenia i mąż był świadomy tego, co może się wydarzyć i był przygotowany. Kupa, siku, krzyk- to wszystko jest normalne przy porodzie i może się zdarzyć...
Porozmawiaj może o tym najpierw z jakąś przyjaciółką lub inną bliską osobą? Powiedz co Cię dręczy, może łatwiej Ci przyjdzie rozmowa z mężem. On na pewno Cię kocha, a te problemy siedzą tylko w Twojej głowie. Jeśli nie podoba Ci się Twoje ciało to może zapisz się na fitness, basen, zacznij ćwiczyć w domu, a wtedy zyskasz więcej pewności, a wspomnienia z porodówki gdzieś umknął...
 
Ja myśle , że na blokadę w dużym stopniu wpływ ma samoocena. Świadczą o tym słowa "najlepiej, jak jest totalnie ciemno". Ważne w tym wszystkim jest jak ta dziewczyna postrzega sama siebie. Czy jest zadowolona ze swojego wyglądu, czy spełnia się jako mama, czy dziecko pozwala jej odpocząć? To wszystko też może zaburzać obraz porodu.
Przede wszystkim potrzebna jest rozmowa o tym jak mąż wspomina poród. Być może jego wspomnienia różnią sie znacznie od wspomnień samej rodzącej( facet przede wszystkim nie czuje bólu). Jeżeli sami nie potraficie zdobyć się na spokojną i szczera rozmowę, to pomoc specjalisty jest niezbędna.
Ja również rodziłam z mężem. Po porodzie leżąc jeszcze w szpitalu zastanawiałam sie jak on będzie teraz na mnie patrzył. Czy nie będę mu się kojarzyła z bólem, krzykiem i krwią?
Moje wątpliwości na szczęście zostały szybko rozwiane jeszcze w czasie połogu. odwiedzili nas znajomi i mąż zdawał im relację z porodu. On był z siebie taki dumny, że razem rodziliśmy, że masował mi, nogę gdy złapał mnie w nią skurcz:tak:, że przecinał pępowinę. A mnie przedstawił jak jakąś boginię. Na pytanie znajomego czy jak bedzie kiedyś kolejne dziecko, to też będzie przy porodzie odpowiedział bez chwili zwłoki"Oczywiście, że tak. A dlaczego miałoby mnie nie być?". Wiem, ze spojrzenie na poród ze strony kobiet i mężczyzn jest inne. Tylko szczera rozmowa może pomóc.
A co do seksu po porodzie to też miałam opory (duże opory) i chciałam, aby na początku było ciemno. Ale wynikało to z mojego niezadowolenia z własnego ciała i wstydu,że nie jestem taka jak wcześniej oraz strachu.
 
Tak się kończy wspólne rodzenie. Nigdy nie byłbym obecne przy porodzie właśnie po to żeby moja żona zupełnie nie przestała mnie pociągać
 
Nie wiem czy czytałeś mój post dokładnie, ale ja napisałam, że to w mojej samoocenie tkwił problem, a to nie jest zależne od obecności męża przy porodzie. Wspólny poród nas zbliżył i wierz mi, że nasze życie seksualne na tym nie ucierpiało i nadal mnie pragnie jak za pierwszym razem. Ale to zależy od bliskości jaka między Wami się wcześniej wytworzyła.
 
szczerze mówiąc czytając takie posty jednak nie zdecyduję się na wspólny poród. Jezeli ma mi to zaszkodzic w dalszym zyciu seksulanym to wolę sobie to odpuścic
 
Mój mąż był przy obu porodach. Oczywiście nie wolno nikogo zmuszać do uczestnictwa w nim, ani poddawać się presji- bo teraz modne są te porody rodzinne. my z moim mężem mieliśmy wszytko przegadane. Ustaliliśmy, że jeśli w którymś momencie będzie mu trudno to po prostu wyjdzie. Na szczęście zniósł wszystko dobrze :-) Porody bardzo nas zbliżyły do siebie i jestem szczęśliwa, że był tam ze mną, bo czułam się po prostu bezpiecznie. Oczywiście przy kulminacji akcji porodowej nie odczuwa sie tak bardzo obecności męża, bo jesteś wtedy skupiona na czymś innym :-), ale fajnie mieć z kim pogadać gdy na dobre sie jeszcze nie zaczęło, a wiesz, że już niedługo, a w około szpitalne ściany i obce twarze :-)
 
Ja się raczej nie zdecyduje na wspólny poród. I tak mam bardzo niską samoocenę a po takiej sytuacji czuje, że byłoby jeszcze gorzej :C
 
reklama
Nikt Cię do wspólnego porodu nie moze zmuszać to musi byc przede wszystkim twoja decyzja, ja tylko mówię o moich doświadczeniach :-)
A z tą samooceną to zobaczysz, że jak urodzisz dziecko powędruje wysoko do góry :-)
 
Do góry