reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

samotna w ciąży

reklama
No właśnie,nawet bardziej niż trudno.:(
Ja niby zrobiłam,ale wyszedł z tego właściwie cyrk; bo w poniedziałek się niby spakowałam i wyprowadziłam do babci,ale....jak już pisałam,bez niego mi o wiele gorzej,rodzina mnie dołuje,nie wspiera; wręcz dają mi do zrozumienia,że nie mam czego u nich szukać, w szczególności po porodzie. Nie zabrałam od niego wszystkich rzeczy,w zasadzie tylko te najpotrzebniejsze (jakbym jechała na wakacje...),bo plan byl taki,że po porodzie mam wrócić. Ale nie wytrzymałam nawet tych kilku dni; być może jestem niekonsekwentna,ale w moim obecnym stanie psychicznym nie należy wymagać ode mnie cudów. Przyjmie mnie z powrotem. Na tyle go znam,że wiem,że nie zostawi mnie samej sobie.Ale oprócz tego,nie mogę już znaleźć żadnych pozytywów. Dlatego chcę się leczyć psychiatrycznie,jeśli będzie to konieczne,będę przyjmować leki,bo nie zamierzam stwarzać dziecku patologii tylko dlatego,że tatuś jest nieodpowiedzialnym alkoholikiem i terrorystą,a ja jestem zbyt słaba,żeby cokolwiek z tym zrobić. Problem w tym,że łatwo się mówi.:( Czasami to tak boli,żę......
 
karotka- potrzebujesz pomocy teraz. Idz do psychologa lub psychiatry. To specjaliści, którzy moga Ci pomóc. Porozmawiaj ze swoim ginem, może Ci kogos poleci, moze położy Cię na oddział, będziesz mogła odpocząc psychicznie i będziesz miała czas przemyśleć co dalej. Nikt nie oczeuje od Ciebie cudów. Hormony robią swoje, ale w tej sytuacji Twój stan będzie sie tylko pogarszał a po porodzie kiedy przybędzie obowiązków może dojśc depresja a z niej bez pomocy nie jest wyjść łatwo. Wierze ze dasz sobie szanse i poszukasz pomocy!
 
Tak sobie mysle ze dodatkowym argumentem za odejsciem, poza tymi oczywistymi, ktore juz zostaly wymienione, jest fakt ze jak bedziesz samotna mama to dajesz sobie szanse na poznanie kogos nowego, moze prawdziwej cieplej milosci, ktora pozwoli ci rozkwitnac a twoim dzieciom znalesc bezpieczenstwo. A tak? Z mezem, ktory nic ci nie da? Po co?

Trzymajcie sie!
 
Zostaw pijaczynę, ''tego kwiatu to pół światu''.
Nie da się żyć z kimś takim, Miałam ojca alkoholika (zachlał się na śmierć), narzeczonego narkomana (uciekłam od Niego), więc wiem co robi uzależnienie z ludźmi, to bardzo samolubna choroba i nie ma przy niej miejsca na dzieci i żonę.

Będzie ciężko, będzie bolało, niekiedy rodzina będzie krzywo patrzeć na Twoje odejście, ale patrz co dla Ciebie i dzieci jest najlepsze. Ty możesz się zostawić partnera bo masz to dla kogo zrobić (dzieci!), po co Ci po latach zespół współuzależnionego małżonka i dzieci z ciężkimi obciążeniami ? jak można temu wszystkiemu zaradzić w porę ?

Mój ojciec po 40 latach chlania poszedł na odwyk - 1 raz w życiu przez tydzień widziałam go trzeźwego, pierwszy i ostatni. Też czułam wstyd ,zażenowanie, bałam się zapraszać kogoś do siebie wiedząc w jakim stanie może mój gość zastać mojego ojca .....

Moja mama nie mogła od Niego odejść, nie miała dokąd, nie miała rodziny która mogłaby ją chociaż trochę wesprzeć - chociażby lokalowo.

Więc nie ma co się zastanawiać. Dla mnie sprawa jest prosta .........

Bądź dzielna, pamiętaj nie walczysz o lepszy byt tylko dla siebie ale i dla dzieci. Już lepiej suchy chleb jeść i mieć spokój którego nikt nie zakłóci niż drżeć jak usłyszysz otwierane drzwi do Waszego domu i się zastanawiać ''jak bardzo jest wypiwszy''.

Pozdrawiam,
 
Ostatnia edycja:
nie siedz z nim na siłe, bo to nie jest dobre dla dzieci, Mówi sie,ze dziecko potzrebuje ojca i matke. ale tak naprawde to go.... prawda. Moj ojciec wyjechal do pracy gdy mialam rok, od 19lat kiedy przyjezdza co 2 tygodnie jest libacja alkoholowa, u siebie za granica tez pije, fakt ze nigdy nie podniosl reki, ale niszczy psychicznie. jest nerwowy gdy rano ma gdzies jechac bo juz by sobie wypil cos. To jest naprawde straszne. Wiele razy rozmawialam z mama na temat rozwodu.bo przeciez tak naparwde nie potrzebuje go,ngdy go przy mnie nie bylo kiedy potzrebowalam jego wspracia byla tylko mama, i rodzenstwo. On jedynie stworzyl w mojich myslach tak syganl alarmowy zeby mi sie tak nie przytrafilo w zyciu jak mojej mamie, i ze kedy on przyjezdza wiem,ze nie bedzie milo.jak w niektorych rodzinach. Dlatego nie zastanwiaj sie,bo jesli masz za pare lat sobie pluc w podloge ze on cie i dzieci skrzywdzic ,to czasem moze byc za pozno odejsc. Wiem,ze latwo sie tylko pisze. ale to trudne i bardzo trudne.Musisz byc silna. A on moze zmotywuje sie,po tym jak bys odeszla. Bo przeciez ponoc docenia sie dopiero to co mialo,jak sie straci.
 
Usiadzcie i porozmawiajcie , wytlumacz mu stanowczo ze jezeli sie nie ogarnie i to sie nie zmieni ty odchodzisz od niego i straci was na zawsze ... mam nadzieje ze to podziala bo powinno , czy moglabys mi pomoc w moim temacie napisalem posta prosze o pomoc .. i trzymaj sie i powiedz mu stanowczo ale woz albo przewoz
 
Dziękuję za wsparcie :tak:
Ostatnio przekonał mnie,że nie jest w stanie być ani mężem,ani tym bardziej,ojcem. Już go praktycznie w domu nie ma całymi dniami i nocami,bo albo chleje non-stop,albo jest gdzieś ze swoją kochanką. Grosza mi nie zostawia na życie, był okres kilku dni,że nie miałam praktycznie co jeść, dokarmiała mnie koleżanka,bo do rodziny nawet nie mogłam jechać,jak mnie pobił tak,że moje oko...nie wyglądało w ogóle i do dzisiaj mi to schodzi. Jak mu oświadczyłam,że się wyprowadzam (GDZIEKOLWIEK!!!),to mnie nie puścił i znowu oberwałam,no bo o co mi chodzi? Przecież mam dach nad głową, mam łazienkę,mam pralkę...A jego i tak nie ma. Fakt,od kiedy przestałam na niego czekać,jestem dużo spokojniejsza,ale jak ostatnio jednak zachciało mu się spać w domu,to miło też nie było. Ja wiem,że powinnam odejść, zostały mi 2 miesiące do porodu,mam nadzieję,że do tego czasu mi się to uda. Bo wcześniej naiwnie wierzyłam jeszcze,że może rzeczywiście po porodzie się zmieni,jak zobaczy swoje dziecko,że może się opamięta...Ale widzę teraz,że skoro go nie interesuje,że ja nie mam co jeść (co wiąże się z tym,że dziecko również...) i że może mi zrobić krzywdę,to po prostu mu nie będzie zależeć. Bo jeśli teraz ma wszystko gdzieś,to niby dlaczego miałoby się to zmienić po porodzie? Mam gdzie iść,mój były zaproponował,że mi wynajmie jeden pokój,nawet mnie zamelduje,co mnie bardzo ratuje,muszę tylko poczekać,aż skończy remont. Kocham tego terrorystę, to strasznie głupie,wiem,ale nic na to nie poradzę. Mimo wszystko mam nadzieję,że zniosę odejście od niego i zacznę życie z dzieckiem.
 
karotka00 musisz byc silna i stanowcza! Ty przezywasz terror. Wspolczuje Ci bardzo. i jestem z Toba , za to co on Ci robi przeciez grozi wiezienie. Sa błękitne karty dla maltretowanych kobiet zglaszasz,przyjezdza policja,nazbiera mu sie pare i moze wtedy sie ogarnie jak trzeba bedzie byc odpowiedzialnym czlowiekiem. On sie sam zagubil w tym wszystkim zapewne, i nic narazie w stanie mu nie moze wyjsc z tego,dopoki sam nie dostanie po 4 literach i bedzie zmuszony sie ogarnac. Pamietaj,ze teraz liczy sie twoje zdrowie,dzieci i to co bedzie za 2miesiace jest w Twoich rekach,nie jego. Trzymaj sie cieplutko.
 
reklama
karotka z przerażeniem przeczytałam Twoje posty:szok: wiem tylko ze gdyby moj mąż podniosł na mnie rękę raz to byłby jego pierwszy i ostatni. odeszłabym od niego nawet nie mając dokąd isc bo wiem czym grozi zycie z kims takim jak Twoj facet. moj tato dreczył mame przez wiele lat pił i bił na stare lata (jak znalazł kochankę i dorosłe dzieci chciały się go wyrzec) opamiętał się i jest ok. Ale co przezyłysmy to tylko my wiemy. Uważam że powinnaś coś z tą sytuacją zrobić, skoro nie możesz iść do rodziny to może w osrodku pomocy społecznej ktoś Ci pomoże, zgłoś pobicie na policję przecież on pobił ciężarną kobietę :szok: i nie licz że on się zmieni prędko, u mojego taty trwało to 23 lata. Wyobraź sobie do czego on będzie zdolny jak już będzie maleństwo na świecie i dajmy na to będzie długo płakać, ja aż boję się o tym myśleć. nie warto dla kogoś takiego ryzykować życia i zdrowia swojego i maleństwa. życzę Ci powodzenia i obyś się od niego uwolniła bez żadnych przykrych niespodzianek
 
Do góry