reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Samotna matka?

Dołączył(a)
24 Luty 2020
Postów
14
Witam serdecznie,
piszę do was, bo potrzebuję czyjejś rady, wsparcia. Jestem załamana sytuacją, w której się znalazłam.
Jestem dopiero w 5 tyg ciąży. Chwilę wcześniej w moim związku nienajlepiej się układało, ale zawsze zwalałam to na nasze burzliwe charaktery.
Kiedy zobaczyłam dwie kreski na teście ucieszyłam się. W końcu się udało.
Pojechałam do narzeczonego z nowiną, ale on nie przyjął tego zbyt entuzjastycznie. Tłumaczyłam sobie, że dopiero co mieliśmy wielką kłótnię i pewnie jest trochę zbity z tropu. ale przeciez mu przejdzie, bo chcieliśmy mieć dzieci.
Dzisiaj powiedział mi, że nie wyobraża sobie życia ze mną, nie chce w ogóle żebym była matką jego dzieci i powinnam usunąć, bo nie wyobraża sobie, że będę wychowywała jego dziecko.
Jestem załamana. Nie potrafię myśleć trzeźwo, cały czas płaczę.
Nie wiem co mam zrobić. Nawet przez chwilę nie brałam pod uwagę, że miałabym sama wychowywać dziecko, a co dopiero, że człowiek którego kocham i z którym planuję życie powie mi tak okrutne rzeczy.
Nie wiem jak mam dalej żyć.
 
reklama
Rozwiązanie
A to jak już ma się dziecko z poprzedniego związku to nie ma się szans na normalny związek z innym partnerem i tworzenie normalnej, fajnej rodziny? [emoji6]

Autorko twój facet albo nadal jest niedojrzałym gówniarzem albo jest w szoku. Choć w to drugie mniej wierzę. Daj sobie czas. Albo mu się odmieni albo nie. A ty sobie poradzisz nawet jako samotna matka, widać że chcesz walczyć o siebie i malucha i tak trzymaj a dasz radę [emoji846]

Oczywiście, że szansę się ma. Czy są to mniejsze szanse? Zapewne tak, nie ma co udawać, łatwiej zaczyna się związek z czystą kartą. Ja sama bym nigdy w związek z mężczyzną mającym już dzieci nie weszła. Dlatego, że wchodząc w związek potrzebowałam nas dwoje jako dwóch najważniejszych w nim osób i nie...
Cześć. A czy on Ci to jakoś uzasadnił? Proszę tylko, błagam, nie usuwaj. Daj sobie szanse na pokochanie tego cudu. Ja urodziłam 3 miesiace temu i wiem, ze ta kruszyna, która leży obok jest warta wszystkiego. Poza tym dajcie sobie trochę czasu. Może jeszcze jest dla Was szansa? Ps. Przepraszam, ale on sobie nie wyobraża, żebyś wychowywała jego dzieci, ale wyobraża sobie, ze może swoje dziecko zabić?? Ech... Dasz radę, kobiety mają ogromną siłę, matki jeszcze większą. Poza tym tu na forum poznałam dziewczynę, którą facet zdradzał, gdy była w ciąży, w końcu się rozstali, a ona ma cudowną córkę, kolejnego partnera, drugie dziecko, szczęśliwą rodzinę.
 
Wątpię czy jest jeszcze jakakolwiek szansa. Już i tak wiele mu wybaczyłam, chociażby zdradę w naszą rocznicę, o której wiedział każdy oprócz mnie, a on dalej potrafi mnie obrazić za nic i jeszcze obrócić to tak jakby to była moja wina. Dzisiaj usłyszałam, że jestem popierdolona i robaki mózg mi zjadły, tylko dlatego, że nie zdecydowałam się wziąć na swoje nazwisko kredytu na 340 tysięcy na mieszkanie. I przez to przekreśliłam cały nasz związek. A dziecko to on może mieć z każdą inna, tylko nie ze mną.
I nawet po takich tekstach dalej go kocham i płaczę, może faktycznie nie mam już mózgu...
 
Odpowiadasz już nie tylko za siebie ale też za tą małą istotę którą nosisz pod sercem. Pomyśl czy chciałabyś żeby taki człowiek wychowywał Twoje dziecko, żeby w przyszłości słyszało te wszystkie teksty które on kieruje w Twoją stronę... długo by tak wymieniać. Wiem że nie jest łatwo samotnej mamie, ale uwierz mi lepsza spokojna, samotna mama niż życie w rodzinie gdzie ojciec takie jazdy robi. Niestety wiem to z własnego doświadczenia. Głupia dawałam milion szans "ojcu" mojego syna, w końcu zrozumiałam że nikogo do niczego nie zmuszę. Przestałam się poniżać, taki facet pokazuje w tym momencie że do prawdziwego faceta to mu jeszcze daleko. I wiesz tak mi groził że syn jednak dla niego jest ważny i będzie o niego walczył. Młody ma 3 miesiące, nie widział go ani razu, ba nawet nie wie jak ma na imię! A kiedy dowiedział się że mały jest przez niego niepełnosprawny przepadł jak kamień w wodę... nie będę Cię czarować, samotne macierzyństwo to ogromne wyzwanie, bywa trudno, czasem bardzo. Ale z pomocą bliskich, życzliwych osób można dac radę.
 
Sorki, ale dobrze się stało, że odszedł. Jak miałby Cię poniewierać całe życie, znęcać się i nie wiadomo jakim byłby ojcem (a zapowiada się, że fatalnym). :(
Nie obraź sie, ale ja na twoim miejscu poszłabym do psychologa i poukładała sobie wszystko w głowie, zastanowiła czego chcesz i potrzebujesz, zrobiła porządek z emocjami, nabrała wiary w siebie bo tu kuleje. Najpierw zacznij cenić siebie i lubić, a potem wchodź w związki. Co do dziecka nie doradzę. Powiem tylko, że ja bym nie zabiła, nie dałabym rady z tym żyć. Nie jestem wierząca, ale tak zwyczajnie po ludzku bym nie umiała. Trzymaj się, życzę dużo sił i mądrych decyzji. :)
 
Na chwilę obecną - daj sobie czas. Sobie i swojemu facetowi. Nie narzucaj się, nie zabiegaj o kontakt, daj mu wszystko przemyśleć. Jeśli się ogarnie i "zmądrzeje" - możecie spróbować, ale jeśli się nic nie zmieni, to życie z takim człowiekiem będzie dla Ciebie gehenną, a co dopiero dla Waszego dziecka.
Wiem, że łatwo się mówi, ale spróbuj nie płakać i nie zapadać się w rozpaczy, myśl o swojej maleńkiej fasolce, na którą wpływają Twoje emocje, zwłaszcza te negatywne.
 
Na chwilę obecną - daj sobie czas. Sobie i swojemu facetowi. Nie narzucaj się, nie zabiegaj o kontakt, daj mu wszystko przemyśleć. Jeśli się ogarnie i "zmądrzeje" - możecie spróbować, ale jeśli się nic nie zmieni, to życie z takim człowiekiem będzie dla Ciebie gehenną, a co dopiero dla Waszego dziecka.
Wiem, że łatwo się mówi, ale spróbuj nie płakać i nie zapadać się w rozpaczy, myśl o swojej maleńkiej fasolce, na którą wpływają Twoje emocje, zwłaszcza te negatywne.
Na razie fasolka jest w ścianie macicy. Ok 10-12 tygodnia wytwarza się łożysko i wtedy leki i chemia, złe emocje bardziej zaszkodzą. Na szczęście.

Autorko, wypłacz się jak potrzebujesz, wykrzycz i ustal plan na przyszłość. Na tym du.ku życie się nie kończy. Aż mnie trzęsie jak pomyślę o jego propozycji.
 
Dzięki ogromne za wsparcie. Zdaję sobie sprawę z tego, że macie rację, a z drugiej strony czuję się taka zagubiona. Cały mój świat runął. Boję się bycia samotną matką, ale wiem że kobiety są silne. Jednak najbardziej boję się, ze nie będę umiała w 100% pokochać maluszka, bo zawsze będzie mi przypominał swojego ojca. Nigdy do końca się go nie pozbędę ze swojego życia. Kiedy słyszałam o tych historiach jak to facet zostawia dziewczynę w ciąży, wiedziałam że mnie to nigdy nie dotknie, bo mam super partnera. Jak bardzo można się pomylić co do człowieka, którego się kocha :(
 
reklama
Dzięki ogromne za wsparcie. Zdaję sobie sprawę z tego, że macie rację, a z drugiej strony czuję się taka zagubiona. Cały mój świat runął. Boję się bycia samotną matką, ale wiem że kobiety są silne. Jednak najbardziej boję się, ze nie będę umiała w 100% pokochać maluszka, bo zawsze będzie mi przypominał swojego ojca. Nigdy do końca się go nie pozbędę ze swojego życia. Kiedy słyszałam o tych historiach jak to facet zostawia dziewczynę w ciąży, wiedziałam że mnie to nigdy nie dotknie, bo mam super partnera. Jak bardzo można się pomylić co do człowieka, którego się kocha :(
Szkoda tylko, że aby Ty kochasz. Takie życie to nie życie. Wiem, że boli, ale za rok, dwa odczujesz ulgę. Zobaczysz.
 
reklama
Dostałam dzisiaj wieczorem kolejną porcję wsparcia. Od dziewczyn z pracy, które wyjątkowo przejęły się moim losem, bo miały podobne przejścia (zresztą w miejscu pracy kibicuje mi każdy). A przede wszystkim od mamy. Miałam jeszcze chwilę poczekać, aż upewnię się, że maleństwo rośnie, ale nie wytrzymałam.
A wszystko zaczęło się od was! Dziękuję!
Wiem, że nie będzie mi łatwo, ale teraz widzę chociaż światełko w tunelu. To że nie ma ojca dziecka obok mnie nie oznacza że jestem sama. Mam nadzieję, że to moje pozytywne nastawienie mi nie zniknie. Może to kwestia buzujących hormonów, ale czuję się gotowa do walki!
 
Do góry