paulinkac
Zaciekawiona BB
Otóż tak właśnie było... rodzice zawsze pomagali, przyjeżdżali, pakowali i zabierali. Jednak on zawsze wracał jak bumerang... Miał ogromny dar przekonywania i zawsze potrafił przekonać przynajmniej moja mamę, ze jeśli ja będę "grzeczna" to takie sytuację nie będą mieć miejsca. Tata zawsze był ostrożny i mimo, ze Go lubił, po pierwszej takiej akcji siedział że mną godzinami i tłumaczył, że nic z tego nie będzie, że takie sytuację będą miały miejsce zawsze... ale ja... ślepo zakochana, naiwna... wierzyłam w cudowna przemianę... A zrozumiałam dopiero wówczas, gdy zaczął wypisywać mojej mamie, że "jaka matka taka córka", że jesteśmy okropna rodzina itd. Doprowadził moja rodzinę na skraj wyczerpania nerwowego... o sobie nie wspomnę!
Teraz rodzice pomagają, jeszcze się ucze, więc nie mam swoich pieniędzy. Oni że szczęściem w oczach urządzają pokoik, nie mogą doczekać się pierwszego wnuka, są spokojni, bo jesteśmy tu bezpieczni.
Założyli mi w szpitalu krążek, muszę dużo leżeć. Od kwietnia zaczynam indywidualne nauczanie i mimo, że ojciec mojego dziecka przyrzekal mi, że szkoły nie skończę udowodnię mu, że będzie inaczej.
Teraz rodzice pomagają, jeszcze się ucze, więc nie mam swoich pieniędzy. Oni że szczęściem w oczach urządzają pokoik, nie mogą doczekać się pierwszego wnuka, są spokojni, bo jesteśmy tu bezpieczni.
Założyli mi w szpitalu krążek, muszę dużo leżeć. Od kwietnia zaczynam indywidualne nauczanie i mimo, że ojciec mojego dziecka przyrzekal mi, że szkoły nie skończę udowodnię mu, że będzie inaczej.
Kabaretko cały czas podczytuję to co czytacie...ale nie wiem czy mogę tu pisać:---(...Jak widziałaś drogie mamuśki,uważają,że nie zasługuję na pisanie z Wami bo nie jestem samotna,a moja ciąża też nie przebiegała w samotności...I po prostu nie chcę wejść tu i znowu czytać zarzuty pod moim adresem,że niby Was straszę itp,etc...że nic nie wiem... :---(
Paulinkoc sorry,ale podzielam zdanie kabaretko jak napisałaś,że raz Cię pobił gdy byłaś w ciąży,to myślałam,że teraz Cię tylko prześladuję,a Ty jak ostatnia naiwna wracałaś i znowu Cię bił...gdzie byli Twoi rodzice??? Sorry,ale moim zdaniem odległość nie jest wielką przeszkodą...moi rodzice gdyby ktoś mnie pobił,zwłaszcza gdy byłaby w ciąży bez wachania wsiedli by w auto,bądź w samolot ( w zależności o d tego gdzie mieszkałąbym) i nie pozwoliliby mi wrócić do takiego drania.
Mikaldo...ehhh niestety tak z kasą bywa...a gdybyś jakieś robótki chałupnicze wykonywałą??