reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Samotna Matka- Samotna w ciazy?

Katerinka Może powinnaś przeczytać to, co odpisałaś ostatnio Emejj odnośnie powrotów do facetów...
Asuzana To Paulinka z marca, tak jak i ja :)
 
Ostatnia edycja:
reklama
katerinka jedyne co masz do stracenia to spokoj jaki teraz osiagnelas. Moze sie ulozy a jak nie to juz chyba i tak gorzej byc nie moze. Ryzykujesz tylko kolejnymi lzami, ale juz przez to przechodzilas, wiec wiesz czym to pachnie:eek:
bezsenna a moze sie zlituja i Cie zostawia, zrobia cos zebyscie mogli byc z Kubulkiem w realu:tak:
 
bezsenna juz niedlugo. wiem, ze to marne pocieszenie, bo chciabys byc juz po. mam nadzieje, ze Cie juz jutro z tego szpitala nie wypuszcza :tak:
katerinka111 popieram bezsenna. poczytaj sobie co sama pisalas do Emejj odnosnie powrotu facetow... mam nadzieje, ze nie odbierzesz moich slow zle. bo naprawde zycze Ci jaknajlepiej. wszytskie tutaj wycierpialysmy tyle, ze zaslugujemy na odrobine szczescia i to nietylko w ziazku dzieckiem, ale tez z jakims milym kims u boku.
tylko czy to na pewno ma byc ex... ? moze i cuda sie zdarzaja, ale ja w nie nie wierze juz... moj ex tez stwarzal nieraz atmosfere taka, ze poczulam sie jakbym sie cofenal w czasie. byly takie chwile gdy gralismy do pozna w noc w scabble smiejac sie i zartujac. nieraz tez dlugo rozmawialismy, ze momentami myslalam - ten facet cos przemyslal. ale nie dalam sie poniesc emocjom. oficjalnie bylam wciaz na nie. i czekalam co bedzie dalej. a dalej sie okazywalo, ze moze on i chcial ze mna byc, ale zmiany w nim byly tylko powierzchowne. szybko zaczal przeblyskiwac w nim ten brutalny bezwzgledny czlowiek, ktory mnie zostawil w ciazy i po rozstaniu wielokrotnie ponizal. to nie byly oczywiscie zachowania na taka skale jak wtedy. ale wiedzialam jedno - to tylko kwestia czasu jak zacznie sobie pozwalac na wiecej.
dzis minelo juz ponad 8 m-cy od kiedy ex chcial wrocic. i z perspektywy czasu oceniam to wciaz tak samo - za cholere nie zaluje, ze do niego nie wrocilam.
absolutnie niczym nie da sie usprawiedliwic porzucenie swojej kobiety w ciazy.
absolutnie niczym nie da sie usprawiedliwic porzucenie swojego dziecka - nawet jesli jest jeszcze w brzuszku.
absolutnie niczym nie da sie usprawiedliwic braku wsparcia, pomocy podczas ciazy a wrecz utrudnianie wszystkiego.
uczucia sa bardzo zwodne. to naturalne, ze w kazdej z nas (takiej, ktora kochala swojego partnera) kolata döugi czas jakas nadzieja, tesknota, pragnienie bycia z tym kims, pelna rodzina. i dlatego tymbardziej nalezy byc bardzo restrykcyjnym w ocenie sytuacji.
nie chcialabym byc odebrala moj post jako wyklad, czy madrzenie sie. po prpstu dziele sie z Toba swoimi przezyciami i wyciagnietymi z nich wnioskami.
bo naprawde Ci zycze zebys nie musiala przejsc przez ten koszmar jeszcze raz. tak jak ja przejsc musialam...
zrobisz jak zechcesz. to jest Twoje zycie. ja Cie tylko prosze o jedno - daj sobie i ex mnoooooooooostwo czasu. i nie daj mu po sobie znac, ze masz jakies wahania co do niego. poczekaj, poobseruj, ocen.
 
Krropelka Świetnie rozwinęłaś to, co miałam na myśli ;) Czasem przeglądam sobie dużo wcześniejsze posty, czytam, co dziewczyny przechodziły przez facetów, myślę sobie, że nigdy bym komuś takiemu nie wybaczyła, po czym patrzę paręset stron dalej, a one wybaczają, wracają... Nie rozumiem tego... Może to ja mam zbyt dużo dumy i honoru? A może po prostu miłość naprawdę wszystko wybaczy? Ale miłość jest też ślepa... Pamiętam jak jakoś w styczniu, po rozstaniu ex zabrał mnie do mcdonalda, kupił jedzenie, dał kwiaty, mówił, że będzie płacił na Małgo 700 pln i jeszcze na mnie jak będę coś potrzebowała na studia. Odprowadził mnie pod blok i spytał, czy może mnie przytulić. Już nic do niego nie czułam, było mi to obojętne, więc powiedziałam, że ok. Miał minę zbitego psa i było mi go żal. Zresztą był miły w tym macu i myślałam, że możemy mieć stosunki przynajmniej koleżeńskie. Przytulił mnie, a ja w jednej chwili poczułam zimno, obojętność. Jakbym się przytulała do ściany. Wtedy zrozumiałam, że już nigdy nic z tego nie będzie, bo jedyne, co mi po nim pozostało to właśnie to zimno, uczucie żalu. Jeśli facet nie jest gotowy na dziecko, to niech znika i krzyż na drogę, to jeszcze 'jakoś' mogę zrozumieć, bo nie można takiej gotowości wymagać od 20 latka (choć już ustalałyśmy, że wiek nie ma tak dużego znaczenia). Ale jeśli mimo rozstania nadal się wyżywa psychicznie jak było u mnie, czy u Krropelki, to taki facet jest jeszcze większą świnią. Bo nawet po rozstaniu nie może dać spokoju. Mój był miły właśnie na takich pojedynczych spotkaniach, a jak widział, że nic z tego, to powracał do swojego wcześniejszego wcielenia... Dlatego zastanawiam się jak będzie u Ciebie, Katerinka. Teraz jest miły, a jak powiesz, że potrzebujesz czasu, musisz przemyśleć, to ciekawe, czy zachce mu się czekać i czy wtedy też będzie taki miły...
Gjoasia W planie jest tylko ktg, ale wezmę już tą torbę na wszelki wypadek.
 
Ostatnia edycja:
kurcze bezsenna nawet nie wyobrazam sobie co teraz czujesz. Tzn moge sie domyslac bo pamietam jak odliczalam dni i godziny do pierwszego porodu, ale to bylo 4 lata temu, wiec juz troszke sie moja pamiec zatarla. Fajnie masz, batrdzo Ci zazdroszcze (chociaz nie chce zapeszyc), ze Twoja ciaza juz sie konczy, bo te upaly i 9 miesiac musi byc okropny. ja w 7 ledwo co daje rade, jest mi strasznie ciezko...
 
Witam :-).Podczytuje was cały czas,ale i tak nie jestem na bieżąco ,sama nie wiem czemu.Kubuś jest bardzo grzecznym dzieckiem i w sumie na wszystko mam czas,ale jestem jakaś wyczulona i jak jestem sama w domu i nikt mi młodego nie może przypilnować,nie odstępuje jego łóżeczka na krok.Mam jakieś schizo,że mu się uleje i się zadławi albo że przestanie oddychać ,wiem to dziwne bo żadnych problemów zdrowotnych nie miał,papierosów w ciąży nie paliłam alkoholu nie piłam a to główne przyczyny śmierci łóżeczkowej.Panikara ze mnie :zawstydzona/y:

bezsenna a Ty dalej w dwupaku :-). Oj temu twojemu Kubusiowi to naprawdę dobrze w brzuszku :-). No ale z tego co wyczytałam to już jutro idziesz do szpitala mam nadzieję że wrócisz już ze swoim synusiem :-).Tego Ci życzę :-).

Pozdrowionka :-):-):-).
 
Milkada to nic dziwnego, ze obawiasz sie o malenstwo i najlepiej to chyba jakbys sie z nim do tego lozeczka polozyla:)). Niestety smierc lozeczkowa sie zdaza, ale na szczescie bardzo zadko i mysl tylko pozytywnie:tak:.
 
Gjoasia Jestem teraz w takim stanie, że w dalszym ciągu nie boję się porodu, bo chcę po prostu mieć go za sobą. Z drugiej strony jednak przeraża mnie to, że nie mam skurczy, bo nie jestem w żaden sposób przygotowana na ból. Gdybym miała skurcze przepowiadające, to mogłabym sobie chociaż wyobrazić jak to jest. A tak to mogę się tylko domyślać.
Ja mam nadzieję, że ta ciąża już się kończy, bo ile można ;)
Milkada Tyle się nacierpiałaś w ciąży, to teraz Ci Maluszek wynagrasza :) Dobrze, że taki spokojniutki. A masz łóżeczko w tym samym pokoju? U mnie było przemeblowanie, bo dalej mieszkamy z mamą i bratem w dwóch pokojach, więc teraz ja mam pokój z Kubulkiem. Jak zasypiam, to caly czas patrzę na jego łóżeczko, chcę je mieć na oku ;)
Pamiętam jak u Ciebie na suwaczku było, że jeszcze 3 tygodnie do porodu, a teraz Kubuś ma prawie miesiąc :)
 
reklama
i jeszcze dodam katerinka111, ze uwazam, ze masz strasznie duzo do stracenia. spokoj jaki zdolalas juz osiagnac jest nieoceniony. i to nie jest tylko Twoj spokoj. bo dzielisz go na Maluszka w brzuszku i na Coreczke.
i nie nic to nie zmienia, ze znasz juz bol porzucenia. na taki bol nigdy nie jest sie gotowym i odpornym- nawet gdyby przezywalo sie go po 1000kroc... to wciaz boli tak samo a moze jeszcze bardziej...
jak dzis stoi mi przed oczami taki obrazek: minelo jakis niecaly m-c od rozstania, ex zaregaowal wczesniej negatywnie na moja probe naprawy wszystkiego. nagle kilka smsow, rozmowa, blagania, lzy w oczach, przeprosiny, prosba o wybaczenie, obietnice, wyznania, calowanie po rekach a nawet po nogach (z tymi nogami bynajmniej nie zart). wygladalo to jak w jakims tanim romansidle wiec bylo arcy niewiarygodne. ale ja tak bardzo chcialam wierzyc. wiec uwierzylam nie wierzac (taki maly paradoksik). a przede wszytskim zgodzilam sie na jego powrot. po tym calym ogromie krzywdy jaka mi zrobil ja zgodzilam sie by wrocil. zrobilam cos o co sie wczesniej nie podejrzewalam. nie sadzilam, ze bede wstanie chciec wrocic do kogos, kto tak mnie potraktowal. a jednak. ale do czego zmierzam? 2 dni a moze i nawet 1,5 dnia pozniej dostalam smsa, ze wszytsko jednak przemyslal i on juz wie jak ma byc. i ze mi dziekuje za wspolparce, bo jednak inaczej chce sobie zycie ulozyc...
ja mialam wtdey bardzo bardzo duzo do stracenia. sama nie wiem ile godzin ryczalam jak opetana. mialam mdlosci, rozowolnienie. nie bylam wstanie nic przelknac. mialam potworne skurcze i bol brzucha. umieralam ze strachu o Filipka w brzuszku. wtdey byl na tyle maly, ze by go nawet nie uratowali jakby zaczal sie porod. zostalam z tym wszytskim calkiem sama. wyladowalam u ginekologa. ex o tym wiedzial. znal termin. wiedzial, ze mam mega skurcze, ze dziecku moze sie cos stac. i co zrobil? pojechal sobie do jakiejs dupy do polski i zrobil sobie tam tygodniowy urlop. musze to komentowac?
nie twierdze, ze u Ciebie musi byc tak samo. oby nie.
ale jest ryzyko i to bardzo wielkie. a do stracenia masz bardzo bardzo bardzo duzo.
pomijajac kwestie zagrozenia zycia Filipka (u ginekologa sie okazalo, ze nic zlego sie nie stalo) to ta sytuacja uczynila dalsze znaczne spustoszenia w mojej psychice. zachwiala wszelkiemi relacjami miedzyludzkimi. calkowicie zniwelowala zaufanie do facetow. poczulam sie maxymalnie zbrukana. bo kurde. wybaczylam temu draniowi tak wiele, a on sie na to znow wypial. i dalam mu tym tez do zrozumienia, ze jest bezkarny. i, ze ma prawo tak traktowac kobiety.
po tym zdarzeniu mialam juz tylko jedna jedyna prosbe do ex. by nigdy wiecej nie mowil mi o tym, ze cche do mnie wrocic. zeby zachowal ta informacje dla siebie.
i nawet tego nie umial mi dac... nawet tego...
jak tylko Filipek sie urodzil znow zaczal mnie gnebic swoimi zwierzeniami i checiami powrotu. i te proby ponawia tak srednio raz na m-c.
jak siedze i o tym pisze to wracaja mi wszytskie emocje z tamtych czasow. i nadal czuje wielki zal...
alez sie rozpisalam :tak:
Milkada taka nadopiekunczosc to norma. zwlaszza w poczatkach macierzynstwa :tak:. moj Filipek tez sie wciaz duzil, dlawil, przestawal oddychac i nie widomoco co jeszcze :-D. oczywiscie to bylo w mojej glowie, bo w rzeczywistosci Filipek spal sobie slodko w lozeczku nie dziala mu sie zadna krzywda.
pamietam, ze przez 1 noc po porodzie w ogole balam sie usnac mimo, ze Fifek lezal obok mnie w lozku - a noz widelec przestanie oddychac a ja to przespie? takie zboczenie swiezych mamus :-D:-D:-D
 
Do góry