reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Samotna Matka- Samotna w ciazy?

reklama
No mloda1 i bezsenna a Wy mi sie tu uspokójcie, bo mi jeszcze coś wywróżycie :)))
Przy jednym kręgosłup mi siadł :)))

E nie .... ja to przemyślałem i edytuję post, bo to może jakaś prowokacja :)))
Chcecie pewnie wiedzieć co o tym myślę :)))
Synka już mam, wiec czasami myslałem o córeczce ... ale ... to sie chyba nie uda ... nie w tym życiu ....
 
Ostatnia edycja:
Witam wszytskich;-)
Wiem już że będę mamą chłopczyka:-D. Mały łobuz nie chciał się pokazać i cały czas niepokoiłam się że się nie dowiem kto to będzie;-). Teraz myślę jakie imię wybrać, moi faworyci to Maciuś albo Jaś:-).
Bezsenna, ja też jestem polonistką, tylko już parę lat po studiach. Ale to były piene lata:rofl2:.

Gratuluję :happy: Imiona też fajne, takie normalne, tradycyjne, jakie ja lubię. Jan mi się bardzo podoba :happy: I co robisz po tych studiach? Ja sama nie wiem, czy chcę z nich mieć magisterkę, póki co licencjat robię, który mi bardzo topornie idzie. Specjalizacja komunikacja językowa. Nie brałam nauczycielskiej, bo nie widzę siebie w szkole.

ja tez myslalam ze Devil ma dwoch synow:p
Ja właśnie tak samo, ale ja tu nie wpadam regularnie, więc mogłam czegoś nie doczytać.

No mloda1 i bezsenna a Wy mi sie tu uspokójcie, bo mi jeszcze coś wywróżycie :)))
Przy jednym kręgosłup mi siadł :)))

E nie .... ja to przemyślałem i edytuję post, bo to może jakaś prowokacja :)))
Chcecie pewnie wiedzieć co o tym myślę :)))
Synka już mam, wiec czasami myslałem o córeczce ... ale ... to sie chyba nie uda ... nie w tym życiu ....

A ja dwóch synków bym chciała, ale drugiej ciąży na studiach już nie chce, bo to dzienne i znowu ciężko by mi było.
 
Elena pilnowac to mozna dziecko a nie doroslego faceta. faceta mozna wesprzec w dzialaniu. o ile sam z siebie chce cos zrobic. ale zycia za niego sie nie przezyje.
co do dzieci to kazdy ma jakies swoje wizje i metody wychowywania. tesciowa usiluje przeforsowac swoje sposoby. tyle, ze ona juz miala szanse sie wykazac a teraz Twoja kolej. zreszta chyba jej za szczegolnie nie wyszlo... matka mojego exa tez wiedziala zawsze lepiej co i jak mam z Filipkiem robic. na szczescie nie mieszkalam z nia wiec mogla sobie jedynie radzic na odleglosc.
toksyczne zwiazki sa zle. to fakt. ale wychodzenie z toksycznego zwiazku tylko po to by zaraz wejsc w nowy zwiazek tez nosi znamiona toksycznosci. moze moja ocena takich zjawisk wydac sie komus zbyt drastyczna, ale juz wyjasniam czemu tak pisze. otoz stosowalam metode "przeskakiwania" i "pocieszania sie" kilka lat. jak mi cos z jednym nie wyszlo to zaraz sie nawinal kolejny i tak sie krecilo. nie mialam w tym wszytskim czasu by sie zastanowic ni nad tym jak rozsadnie pokierowac swoim zyciem. dodatkowy brak wzorcow prawdziwego mezczyzny z domu jedynie komplikowal sprawe. bo zawsze potrafilam jedynie okreslic jakiego faceta nie chce a juz jakos gorzej mi bylo okreslic jakiego chce.
koniec koncow doszlam do takiego zakretu w zyciu, ze bardzo bardzo potrzebowalam jakiejs zmiany w zyciu. wtdey poznalam exa. przez internet (nie polacam). jedne odwiedziny za morzem, drugie, trzecie i przeprowadzka. wielka milosc, wielkie plany i wielkie problemy. wkoncu zaplanowana ciaza i ... samotna ciaza i samotne macierzynstwo...
dzis widze, ze dzialalam w zyciu zbyt pochopnie. i myslalam jedynie "oby ten nastepny nie byl podobny do poprzedniego". tyle, ze jakos nie wymyslilam, ze to, iz bedzie calkiem inny nie oznacza wcale, ze bedzie lepszy...
kiedy zostalam sama w ciazy juz wiedzialam, ze teraz moje zycie musi sie zmienic. bo jestem odpowiedzialana nietylko za siebie, ale tez za swojego syna. miedzy innymi dlatego nie pozowlilam exowi do siebie wrocic. i z tego tez powodu nie szukalam zadnego faceta dla siebie dopoki nie uporalam sie z uczuciem do exa. zajelo mi to ponad rok. ale warto bylo czekac. bo przynajmniej mialam pewnosc, ze nie ucieklam w ramiona kolejnego by jakos poradzic sobie z porazka w poprzednhim zwiazku. ze nie kierowala mna desperacja i samotnosc. po prostu bedac sama powolutku dojrzalam do tego by ta swoja samotnosc zmienic. faktem jest, ze moj obecny parner byl przez ten caly czas w poblizu. od czasow ciazy. jednak dlugi czas nawet nie przypuszczalam, ze sytuacja sie tak rozwinie.
jedno wiem na pewno: najpierw trzeba w 100% wyzwolic sie z jednego uczucia. pobyc troche z sama soba i swoimi myslami. i jak juz nabedzie sie umiejetnosc zamkniecia za soba jakiegos rozdzialu zycia to wtedy mozna pomyslec by ktos nowy w to zycie wszedl. zmudne i pracochlonne, ale wieksze szanse, ze przyniesie dalekosiezne korzysci :tak:


U mnie jest o tyle dobrze, że ja ojca mojego synka nigdy nie kochałam. Raz tylko miałam do niego takie uczucie i krótko, bo on to zgasił. Zresztą co było, a nie jest nie pisze się w rejestr. Fizycznie odcięlam się od niego kilka miesięcy temu, a psychicznie stopniowo, ale już jak pisałam, prawie wcale nie czuje się do niego zobowiazana. Nie jestem typem osoby, która co chwila ma kogoś nowego. Prawdę mówiąc nie mam powodzenia u mężczyzn. Zanim zaczęłam się z nim spotykać byłam sama dwa lata i pewnie dlatego było mi to tak ciężko zakończyć na samym początku. Nie chcę pakować się w byle co, bo mam 26 lat i mam syna. Mężczyzna, o którym pisałam jest inny i myślę, że przy nim znalazłabym szczęście. Szkoda tylko, że nie jest dla mnie dostępny. :-(
 
elena napisałaś ostatniego posta bardzo mądrze. widzisz ze jest źle, nie bronisz go, nie usprawiedliwiasz a obiektywnie oceniasz sytuację.
wiesz już że ojciec twojego Syna dobrym ojcem nie bedzie.
jestes młoda, zaradna i Kochasz Syna więc dasz radę. i napewno o wiele lepiej niż z takim nieodpowiedzialnym człowiekiem jakim jest ojciec twojego dziecka

u mnie też miał być ślub, bo dziecko, bo co ludzie powiedzą, bo jak ty sobie dasz radę sama.
a jednak dałam radę.

ja to piszę kolejny raz, i będę pisać aż do znudzenia. odkąd Mam Martynkę, to jej dobro jest dla mnie najważniejsze. wszystko co robię, jakąkolwiek podejmuję decyzję wpierw myślę czy to BĘDZIE DOBRE DLA MARTYNKI?

jedno zdanie CandyC mi sie spodobało, ze świat nie kręci się wokół fiu....ta. i to są święte słowa. \
dla mnie swiat kreći się wokół Martynki.

jak zwykle bardzo madrze napisała Kropelcia. zgadzam się w zupełności, ze matka exa to zawsze matka exa. i cokolwiek on by nie zrobił, to ona i tak stanie w obronie syna. i tak powie ze np to twoja wina itp. takze wg mnie to nic jej nawet nie mów bo to nic nie zmieni, ona pewnie i tak swoje wie i go będzie bronić

Elena żyćzę Ci wytrwałości w postanowieniu że odchodzisz od niego. bo tylko lepsze Cię czeka bez niego, nie marnuj sobie życia z takim debilem
z tego co piszesz, jesteś młodą dziewczyną a masz dobrze poukładane w głowie.
jak dla mnie powinnas byc przykładem, moze natchnieniem dla adki (dobrze pamietam nick?, ma corke Lilkę)


Szkoda, że on tego nie może pojąć. Najgorsze, że on w to wszystko brnie i wie jakie ponosi konsekwencje, i wie, że ja zdania nie zmienię dopóki on sie nie zmieni. Nie wie oczywiście, ze nawet jeśli się zmieni to i tak nic z tego nie będzie, bo ja za długo czekałam na to, zeby się zmienił. Wczoraj pojechalismy do niego, ale tylko na kilka godzin, a i dziś odmówiłam wyjazdu do znajomych. Nie mam ochoty spędzać z nim czasu. A wiadomo, że jakieś kroki trzeba robić, żeby to zakończyć stopniowo, żeby on mógł się powoli przyzwyczajać, a i dla mnie łatwiej. Nie chcę zakańczać tego odrazu, bo w takich chwilach emocje biorą górę, a ja wole bez nich. Miałam już nie wracać do niego po porodzie, ale sprawy z porodem sie skomplikowały, i chyba przez emocje zwiazane nim. Najważniejsze, ze jestem bliższa celu.
Wczoraj dla jego matki znowu musiałam roztłumaczą dlaczego nie zostajemy. Chyba liczy, że zmienię zdanie. Może to i jego matka, ale zawsze broniła mnie, nawet jak mu wyszyściłam komp.

* Dziękuję za miłe słowa. ;)
 
Ostatnia edycja:
Witam wszystkie mamusie przyszłe i obecne. Postanowiłam, że wam się wyżale...może mi troche pomoże.
Jestem w siódmym miesiącu ciąży i też można powiedzieć , że jestem samotną mamą.
Może zacznę od początku co wcale nie jest takie proste. Jestem z facetem o 7 lat ode mnie starszym. To chyba nigdy nie był normalny związek,ale ja oczywiście nie dałam sobie nic przetłumaczyć. Mama mi zawsze powtarzała, że to nie jest chłopak dla mnie i okazuje się , że miała w 100 a nawet w 200% racje. Jetseśmy ze sobą 6 lat. Poznalismy się przez naszych rodziców, którzy się przyjaźnili. Nigdy tak do końca nie powiedział mi, że mie kocha. Temat przyszłości był tematem tabu, ale nie prejmowałam sie tym zbytnio. Po pewnym czasie okazało się, że jego zachowanie związane jest z depresją. Próbowałam to wszystkjo zrozumieć kiedy zawsze za wszystko wyżywał sie na mnie. Zaczął brac leki i przez pewien okres było wporządku..dopóki 7 miesięcy temu nie zaszłam w ciąże. Choroba powróciła, a ja jestem cholernie nieszczęśliwa. Jego rodzice się bardzo cieszą. Mieszkam z nimi, bo tak wszyscy chcieli. Z reszta moja mama powiedziała, że nie będę mieszkać u niej z dzieckiem, a gdybym miała taka możliwość zrobiłabym to, ale niestety nie mam wyboru. Muszę się męczyć. Jak mówiłam mieszkam u nich. Mój partner pracuje. Zjeżdża do domu na weekendy i jest horror. Nie da się wytrzymać. On nie chche tego dziecka wmawia sobie, że jest chory, że nigdy nie chchiał zakładac rodziny, że to wszytsko moja wina. Ja ciągle chodzę i płacze on ucieka od tego. To wszystko jest tak beznadziejne. Nie jest mi łatwo, bo nie mam stałego źródła dochodów. Jeszcze studiuję. Jestem kompletnie w zarnej dupie. Dodam, że on tez chciał, żebym usunęła, ale ja się nie zgodziłam na to. Czasem się modlę, żeby mi się coś stało, żebym może poroniła, ale jak na złość nie może się nic stać.
Nie wiem co mam ze sobą zrobić jestem kompletnie rozkojarzona a moja psychika.. właściwie prawie juz jej nie ma. Nie kocham tego dziecka...
Wiem, ze zaraz usłyszę , że jestem taka i owaka, że to nie jest wina dziecka, ale jednak ja je winie. Ten drań zniszczył mnie całą! Nienawidzę siebie za to, że wpakowalam się w to wszystko, że jestem taka głupia. Tyle razy miałam go zostawić, ale nie potrafiłam. A wiecie co jest najgorsze, że to jest chora miłość, bo ja go cały czas kocham i nic nie potrafię z tym zrobić... Tylko proszę nie krytykujcie, bo takie słowa słyszę bardzo często...
 
Dziecko zostaw w spokoju, i nawet nie wypowiadaj takich słów. Mam wrażenie, że wmówiłaś sobie to pod presją partnera. Presją emocjonalną, którą on podświadomie wywiera. Facet doskonale wie jak tobą manipulować :) ... a ty chyba świadomie sobie na to pozwalasz.

Porządkowanie swojego życia zacznij od przyczyn a nie od skutków. To on wg mnie jest winny negatywnym odczuciom w Twojej głowie. Dziecko jeszcze nikomu nic nie zrobiło !

Mając na uwadze ton w jakim napisany jest ten post, sugeruję Ci kontakt z psychologiem. Wiele(u) z nas skorzystało z takiej możliwości i dzięki temu mamy w życiu swój cel. Ty tez go odnajdziesz jeśli w miarę szybko się za to weźmiesz.
 
Gdyby ktoś wiedział, że upadnie to by usiadł. Ja bym na Twoim miejscu pogadała z matką poważnie. Niech wie o wszystkim. Mi też było głupio, ale w końcu powiedziałam w czym rzecz i gdyby nie to żyłabym tak jak Ty. To nie Twoja wina, że on taki jest i niech się wstydzi sam za siebie. Mam pytanie: napisałaś, że Twoja mama nie chciała, żebyście się związali, ale napisałaś, że wszyscy chcieli, żebyś mieszkała u swojego chłopaka, czy Twoja mama i Ty też??? Ja wiem, że jest Ci ciężko, ale pomyśl o psychologu. Nie wiń za to dziecka, tylko tego chorego człowieka, bo to on powoduje, że w Tobie są takie złe emocje.
Ewidentnie widać, że on znęca się nad Tobą spychicznie. Weź się w garść, bo wiesz co on może zrobić kiedy dziecko zacznie płakać, a on dostanie ataku szału ??? Może rzucić dzieckiem o ściane, albo wyrzucić przez okno. Zastanów się, czy chcesz mieć na sumieniu dziecko, bo z takim ojcem nie może się wychowywać.
 
Ostatnia edycja:
olka nie win dziecka...urodzisz i zobaczysz ze pokochasz je...natomiat gdy tak sie nie stanie( w co watpie) to po prostu zostawisz dzieciatko w szpialu,no znajdzie szczesliwy dom. Nie denerwuj sie bo to dziala na dziecko,faceta olej. Ja leczylam sie na depresje po porodzie i nigdy nie bylam agresywna jak twoj facet:/ moze on nie ma wcalke depresji tylko cos sciemnia...
 
reklama
Elena moze moj post zabrzmial tak troche jakbym Ci wmaiwiala, ze skaczesz z kwiatka na kwiatek. a nie to mialam na mysli. po prostu chodzilo mi jedynie o to, ze poki czlowiek sie calkowicie nie wyzwoli z jednego zwiazku to lepiej aby za szybko nie szukac kogos nowego. bo wtdey o wiele latwiej popelnic blad.
co do "tesciowej" to sie powtorze, ale UWAZAJ... moja tez czesto brala moja strone a juz jak bylam w ciazy to stanela za mna murem. i naprawde wiele wiele mi pomogla. tyle, ze to bylo do czasu. pozniej sie okazalo, ze jednak co syn to syn. i zadna prawda obiektywna ja nie interesowala. a final naszej "przyjazni" to juz w ogole byl obfity w wydarzenia, pelen obelg itp...
wiec niezaleznie od tego, co jest teraz to badz bardzo ostrozna i nie daj sobie oczu zamydlic. szkoda, ze nie mozesz przeczytac listu od mojej tesciowej, bo wtedy bys lepiej zrozumiala o czym mowie. wczesniej to nawet ja sama nie przypuszczalam, ze mnie cos takiego spotka...
olka tez jestem zdania, zebys sprobowala porozmawiac z mama jeszcze raz. szczerze. bo warunki w jakich obecnie przebywasz sa zgudne i dla Ciebie i dla dziecka. i mysle, ze w duzej mierze z tego powodu nie potrafisz sie ta ciaza cieszyc. psycholog tez nie jest glupim pomyslem. sama chodzilam na terapie i bardzo mi to pomoglo.
agrafka no i bardzo zdrowe podejscie :tak:. USG prosze bardzo, ale zwiazek zegnaj.
jasne, ze on bedzie probowal wrocic do Ciebie. a Twoje zadanie ma polegac teraz na tym bys mu sie nie dala znow zwiesc :tak: tak trzymac!!
margolcia zadna przemiana w zyciu nie moze byc dzielem jednego dnia. ale jesli bedziesz probowac z calych sil to Ci sie uda :tak:
wczoraj wpadla mi w rece ksiazka katarzyny grocholi "trzepot skrzydel" dzis z rana sie do niej zabralam i w poludnie bylam juz po. ksiazka bardzo dobra dla kazdego. ale mysle, ze Tobie zwlaszcza przydalaby sie taka lektura. napisana jest swietnym jezykiem, jak to bywa u grocholi i czyta sie ja lekko mimo, ze bynamniej nie pisze o rzeczach lekkich. opisany jest caly proces popadania w toksyczne relacje, toksyczny zwiazek, az wkoncu dojrzewanie to uwolnienia sie z sytuacji.
nie wiem jak sie zaptrujesz na ksiazki, ale mysle, ze przeczytanie tej mogloby Ci wiele rzeczy usiwadomic. a przede wszytskim wiele mechanizmow rzadzacych toksycznymi relacjami. polecam.
mloda a nam sie bardzo dobrze uklada :-) a z uplywem czasu tylko lepiej. bo bardziej sie dotarlismy i lepiej znamy swoje oczekiwania wobec siebie. od jakis 2 m-cy M mieszka z nami i przynajmniej do konca lata tak bedzie. i wbrew temu co mogloby sie wydawac to to wspolne mieszkanie nie bylo dla nas jakas szczegolna proba. wrecz przeciwnie. jakos duzo spokojniej sie nam zyje jak nie musimy czekac do weekendu by sie spotkac. a Filipek co wieczor czeka radosnie na Wuja, ktory sie z nim wykapie :tak:
 
Ostatnia edycja:
Do góry