Mam w rodzinie kogoś kto w dzieciństwie dostał szczepionkę zainfekowaną gronkowcem w efekcie ledwo przeżył to szczepienie i ma jedną rękę krótszą oraz problemy ze stawem barkowym, cała partia była zainfekowana i z tych wszystkich dzieci z województwa przeżyły tylko dwa maluchy. Co roku dostaje szczepionkę od mamy tej osoby bo mimo tego że spotkało ją coś tak nieprawdopodobnego to nadal ona pozostaje nie tylko matka ale i lekarzem a oko lekarza widzi sprawę trochę inaczej. Te drugie dziecko które miało szczęście i przeżyło też miało matkę lekarza. Ciężko sądzić że mamy innych dzieci nie widziały że coś złego się z ich dzieckiem dzieje wydaje mi się jednak że nie potrafiły ocenić całej tej sprawy tak jak ktoś po medycynie z przygotowaniem i solidną wiedzą w temacie. Czytając was nie można się oprzeć wrażeniu że w waszych oczach wiecie już wszystko w temacie i macie status jakiegoś samozwańczego specjalisty a to co się nie zgadza z waszą filozofią w temacie nie ma zwyczajnie racji bytu.
reklama
Najciekawszy jest fakt, że większość nieszczepionych dzieci, to właśnie dzieci lekarzy sama mam wielu znajomych lekarzy, którzy albo wcale nie szczepią, albo oczywiście nie szczepili w pierwszej dobie a resztę szczepień odwlekali, a jak szczepili to szczepionkami nieskojarzonymi w dużych odstępach czasu. Robili to wszystko z głową, a nie masówkę, jaką funduje się zwykłym, nieświadomym szaraczkom.
Nie szczepię
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 4 Kwiecień 2011
- Postów
- 253
Agula wszystkie organizmy takie same??? Właśnie takie taśmowe podejście do organizmu ludzkiego powoduje powikłania, bo nie jesteśmy tacy sami, różnimy się i to bardzo. Gdyby lekarze zamiast uczyć się diagnozować tabelarycznie i dealować leki nauczyli się patrzeć indywidualnie na pacjenta i szukać indywidualnej drogi leczenia, wtedy nie byłoby powikłań, wtedy byłaby pewność, że jedno dziecko przejdzie szczepienie bez powikłań a inne cofnie się w rozwoju. Wiedza to potęga, a w tej chwili wiedza lekarzy wydaje się być w tym względzie analfabetyczna, bo jak określić taśmowe szczepienia noworodków bez oceny stanu zdrowia? Jakiejkolwiek oceny? To ma być świadoma medycyna? To już prędzej zaufam szamanowi niż takiemu lekarzowi.
I właśnie, powikłania nie są niby po szczepionce tylko są właśnie po szczepionce, no chyba, że zaczniemy wierzyć w to, że dziecko po szczepieniu dostaje powikłań z SUFITU.
A powikłania mają miejsce dlatego, ŻE LEKARZE NIE BADAJĄ DZIECI PRZED SZCZEPIENIEM. A osłuchanie i zważenie to nie jest badanie. Należy gruntownie dziecko przebadać wraz z wywiadem rodzinnym, bo wszystko ma znaczenie, nawet to w jaki sposób dziecko jedzie do przychodni na szczepienie, czy taksówką, autem czy autobusem. Bo jeżeli tym samym autobusem jedzie inne chore dziecko do lekarza, to nasze dziecko może się zarazić, a nie będziemy o tym wiedzieć i wtedy zainfekowane ciało dostanie szczepionkę i tragedia murowana. Ale to jest naprawdę wierzchołek góry lodowej. Szczepienie nie jest cukierkiem tylko jest niebezpieczną substancją dostającą się do organizmu w sposób, który można śmiało określić jako "piąta kolumna" i mając tego świadomość trudno jest potem uwierzyć, że cała ta procedura działa w imieniu naszego dobra. Bo jak może być dobre coś, co jest z gruntu fałszywe, bo fałszywe jest przekonanie o słuszności szczepień, tym bardziej fałszywe, że jest to proceder z XIX wieku, na choroby z XIX wieku, podczas gdy profilaktyka zdrowotna to HIGIENIA a odporność organizmu to nie poziom przeciwciał.
I właśnie, powikłania nie są niby po szczepionce tylko są właśnie po szczepionce, no chyba, że zaczniemy wierzyć w to, że dziecko po szczepieniu dostaje powikłań z SUFITU.
A powikłania mają miejsce dlatego, ŻE LEKARZE NIE BADAJĄ DZIECI PRZED SZCZEPIENIEM. A osłuchanie i zważenie to nie jest badanie. Należy gruntownie dziecko przebadać wraz z wywiadem rodzinnym, bo wszystko ma znaczenie, nawet to w jaki sposób dziecko jedzie do przychodni na szczepienie, czy taksówką, autem czy autobusem. Bo jeżeli tym samym autobusem jedzie inne chore dziecko do lekarza, to nasze dziecko może się zarazić, a nie będziemy o tym wiedzieć i wtedy zainfekowane ciało dostanie szczepionkę i tragedia murowana. Ale to jest naprawdę wierzchołek góry lodowej. Szczepienie nie jest cukierkiem tylko jest niebezpieczną substancją dostającą się do organizmu w sposób, który można śmiało określić jako "piąta kolumna" i mając tego świadomość trudno jest potem uwierzyć, że cała ta procedura działa w imieniu naszego dobra. Bo jak może być dobre coś, co jest z gruntu fałszywe, bo fałszywe jest przekonanie o słuszności szczepień, tym bardziej fałszywe, że jest to proceder z XIX wieku, na choroby z XIX wieku, podczas gdy profilaktyka zdrowotna to HIGIENIA a odporność organizmu to nie poziom przeciwciał.
Nie szczepię Czyli z twojej wypoiwedzi wniskuje ze szczepienie szkodzi tylko niektorym dzieciom a nie wszystkim ... wiec dlaczego ogolnie tutaj protestujecie??Jednym szkodzi drugim pomaga i nie mozna uogolniac ... Ale to o czym piszesz jest nieraelane jak wyegzekfowac czy w dziecku nie rozwija sie jakas bakteria czy wirus czy przez jazde autobusem czy samchodem ..przeciez okres wylegana jest okolo 2 tyg to w jaki sposob lekarz ma prowadzic wywiad , idziesz z dzieckiem na zakupy dziecko sie zainfekuje gdzie choroba rozwija sie pare dni nie wiesz nawet gdzie i kiedy po czym idziesz na szczepienie ...ale tak to bysmy musieli zyc w jakiejs totalnej kwarantannie a ty chcesz wywiady robic z ktorych i tak bys wszystkiego nie przewidziala/ ał ......
TYlko nie wiem dlaczego uogolniacie ze stop szczepieniom ... czyli wg Was wszyscy maja po nich powiklania czy tylko jakas czastka??
Moze bardziej stop szczepieniom dla dzieci ktore sa narazone na powiklania ... ale to juz jest grubsza sprawa bo nie wiem czy mozna medycznie to sprawdzic na 100 %...
TYlko nie wiem dlaczego uogolniacie ze stop szczepieniom ... czyli wg Was wszyscy maja po nich powiklania czy tylko jakas czastka??
Moze bardziej stop szczepieniom dla dzieci ktore sa narazone na powiklania ... ale to juz jest grubsza sprawa bo nie wiem czy mozna medycznie to sprawdzic na 100 %...
Nie szczepię
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 4 Kwiecień 2011
- Postów
- 253
Agula a czym jest szczepienie? Jest to wprowadzanie drobnoustrojów do organizmu w koktajlu chemicznych substancji, innymi słowy wprowadzanie stanu choroby w celu wytwarzania przeciwciał.
A kiedy dochodzi do powikłań w czasie jakiejkolwiek choroby? Wtedy, gdy choroba jest źle przechorowana to znaczy, gdy chory zamiast leżeć, to nie dba o siebie i przez to zainfekowany organizm naraża na atak innych patogenów, które lubią rozwijać się w sprzyjających okolicznościach.
Zatem zaszczepienie chorego dziecka jest niczym innym jak właśnie narażaniem na powikłania, ponieważ w przyrodzie nie istnieje coś takiego jak przechodzenie kilka infekcji na raz i to zwykle kończy się śmiercią.
I tu jest odpowiedź właśnie dlaczego jedne dzieci przechodzą prawie bezobjawowo szczepienia. Prawie, bo każdemu dziecku coś dolega, ale świat jest ślepy na powikłania poszczepienne i będzie winił przysłowiowy sufit a nie szczepienia.
By zminimalizować ryzyko powikłań dzieci powinny być bezwzględnie zdrowe i tu jest cała tajemnica. Trzeba zrobić dokładne badania wraz z wywiadem rodzinnym. Bo jeżeli w czasie szczepienia na przykład matka dziecka ma wykwit opryszczki na ustach, to jest murowana tragedia. Jeżeli w tym czasie jest w domu ktoś chory na grypę, tragedia murowana. Jeżeli w domu jest chory ktoś na cokolwiek tragedia murowana. Jeżeli w przychodni nie ma oddzielnego wejścia na dzieci zdrowych, tylko mieszane są chore ze zdrowymi, co jest nonsensem, ale tak bywa, to tragedia murowana. A te tragedie wynikają z niewiedzy, więc jak tu mówić o tym, że żyjemy w cywilizowanym świecie?
A powikłania po szczepieniu to nie tylko cofnięcie w rozwoju. Proszę się przyjrzeć dzieciom, chorują na okrągło, antybiotyk za antybiotykiem, alergie, wysypki, nietolerancje pokarmowe, refluksy, nadpobudliwości i wręcz epidemia rozwojowa u dzieci po 13 miesiącu, po MMR, 90% dzieci po tym szczepieniu ogranicza mowę do trzech słów i nikogo to nie dziwi. Świat przywykł do tego, że trzylatek ma spłoszony wzrok i mówi trzy słowa, uznawane jest to za normę, a to jest właśnie powikłanie poszczepienne, ponieważ zostaje uszkodzony mózg w cześci odpowiedzialnej za kontakty społeczne, a diagnoza tego to - autyzm.
Szczepienie jest pomyłką cywilizacyjną. Wynalazek wymyślony w XIX wieku na choroby z XIX wieku. To w ogóle nie przystaje teraz do dzisiejszych czasów. Niemowlęta mają znikomą szansę na to by stykać się z gruźlicą, żółtaczką, płonicą, durem brzusznym i tym podobnym szczpeionkowym wynalazkom. To jest biznes a nie profilaktyka.
Gdyby tak było, że szczepienia tak chronią to i na toksoplazmozę i opryszczkę wymyślono by szczepionkę. A szczepionki nie ma a te choroby stanowią ogromne zagrożenia i dla płodu i dla niemowlęcia. I jakoś cicho jest w tym temacie.
A za to non stop namawia się na choroby, które już nie występują, a nawet jakby występowały, to w obecnej dobie świadomości higieny nie miałyby szansy na rozptrzestnienie. A też z noworodkiem czy nawet niemowlęciem przecież nie jedzie do skupisk ludzich, bo przecież trzeba ograniczać kontakty z takim małym dzieckiem właśnie ze względu na profilaktykę.
I to jest świadome podejście do macierzyństwa. A nie fałszywe szczepienie podejrzanymi substancjami, które z profilaktyką zdrowotną nie mają nic wspólnego.
A kiedy dochodzi do powikłań w czasie jakiejkolwiek choroby? Wtedy, gdy choroba jest źle przechorowana to znaczy, gdy chory zamiast leżeć, to nie dba o siebie i przez to zainfekowany organizm naraża na atak innych patogenów, które lubią rozwijać się w sprzyjających okolicznościach.
Zatem zaszczepienie chorego dziecka jest niczym innym jak właśnie narażaniem na powikłania, ponieważ w przyrodzie nie istnieje coś takiego jak przechodzenie kilka infekcji na raz i to zwykle kończy się śmiercią.
I tu jest odpowiedź właśnie dlaczego jedne dzieci przechodzą prawie bezobjawowo szczepienia. Prawie, bo każdemu dziecku coś dolega, ale świat jest ślepy na powikłania poszczepienne i będzie winił przysłowiowy sufit a nie szczepienia.
By zminimalizować ryzyko powikłań dzieci powinny być bezwzględnie zdrowe i tu jest cała tajemnica. Trzeba zrobić dokładne badania wraz z wywiadem rodzinnym. Bo jeżeli w czasie szczepienia na przykład matka dziecka ma wykwit opryszczki na ustach, to jest murowana tragedia. Jeżeli w tym czasie jest w domu ktoś chory na grypę, tragedia murowana. Jeżeli w domu jest chory ktoś na cokolwiek tragedia murowana. Jeżeli w przychodni nie ma oddzielnego wejścia na dzieci zdrowych, tylko mieszane są chore ze zdrowymi, co jest nonsensem, ale tak bywa, to tragedia murowana. A te tragedie wynikają z niewiedzy, więc jak tu mówić o tym, że żyjemy w cywilizowanym świecie?
A powikłania po szczepieniu to nie tylko cofnięcie w rozwoju. Proszę się przyjrzeć dzieciom, chorują na okrągło, antybiotyk za antybiotykiem, alergie, wysypki, nietolerancje pokarmowe, refluksy, nadpobudliwości i wręcz epidemia rozwojowa u dzieci po 13 miesiącu, po MMR, 90% dzieci po tym szczepieniu ogranicza mowę do trzech słów i nikogo to nie dziwi. Świat przywykł do tego, że trzylatek ma spłoszony wzrok i mówi trzy słowa, uznawane jest to za normę, a to jest właśnie powikłanie poszczepienne, ponieważ zostaje uszkodzony mózg w cześci odpowiedzialnej za kontakty społeczne, a diagnoza tego to - autyzm.
Szczepienie jest pomyłką cywilizacyjną. Wynalazek wymyślony w XIX wieku na choroby z XIX wieku. To w ogóle nie przystaje teraz do dzisiejszych czasów. Niemowlęta mają znikomą szansę na to by stykać się z gruźlicą, żółtaczką, płonicą, durem brzusznym i tym podobnym szczpeionkowym wynalazkom. To jest biznes a nie profilaktyka.
Gdyby tak było, że szczepienia tak chronią to i na toksoplazmozę i opryszczkę wymyślono by szczepionkę. A szczepionki nie ma a te choroby stanowią ogromne zagrożenia i dla płodu i dla niemowlęcia. I jakoś cicho jest w tym temacie.
A za to non stop namawia się na choroby, które już nie występują, a nawet jakby występowały, to w obecnej dobie świadomości higieny nie miałyby szansy na rozptrzestnienie. A też z noworodkiem czy nawet niemowlęciem przecież nie jedzie do skupisk ludzich, bo przecież trzeba ograniczać kontakty z takim małym dzieckiem właśnie ze względu na profilaktykę.
I to jest świadome podejście do macierzyństwa. A nie fałszywe szczepienie podejrzanymi substancjami, które z profilaktyką zdrowotną nie mają nic wspólnego.
kerna
http://www.lauraziobro.pl
naprawdę wierzysz w to co piszesz?????przeciez organizmy sa takie same
Kiedy ujawniają się powikłania? Jakby to było takie proste pewnie nie byłoby tego watku. Nie sądzę, żeby Nie szczepię była jasnowidzką.
Cofnij się w temacie i przeczytaj więcej, bo o tym było pisane nie raz.
Ja poproszę o wyjaśnienie stwierdzenia że wszystkie organizmy są takie same
Ostatnia edycja:
reklama
Podziel się: