Hej,
Wczoraj, w piątek miałam USG I trymestru i wszystko wychodziło dobrze dopóki lekarka nie zmierzyła przezierności karkowej, która już nawet nie pamiętam ile dokładnie wyniosła
bo ogromnie się zestresowałam. Już nie wiem czy to było 2,2 czy 2,5 mm. W każdym razie powiedziała, że jest przy górnej granicy normy i obliczyła, że ryzyko z USG urodzenia dziecka z zespołem Downa wynosi 1:526
co czyni mnie w średniej grupie ryzyka
mam 25 lat i nie spodziewałam się czegoś takiego. Od razu pojechałam zrobić test PAPPA, bo lekarz zasugerował żeby zrobić. I teraz czekam, ale naczytałam się strasznych historii o tym, że ten test często wychodzi jeszcze gorszy niż pomiary z USG. Płaczę od rana, kłócimy się z mężem bo on twierdzi że ja przesadzam i dramatyzuje a jeszcze nic się nie potwierdziło. Jeszcze mówi, że powinnam się cieszyć, że reszta wyszła ok. Ale jak mam to robić jak ta przezierność wszystko mi przysłoniła?
Jestem załamana
co jeszcze mogę zrobić po tym teście Pappa?
Rozumiem Cię. Pamiętaj, że to jest statystyka i ryzyka, a nie diagnozy. Znam sytuację, gdy z ryzyka 1:4 urodziło.się zdrowe dziscko, a z ryzyka 1:500 z wadą genetyczną. Na wielkość NT może mieć wpływ wiele czynników, nie tylko wady genetyczne, również "tak jest, bo tak jest i już". Paapa nie jest fajne, zdarza się, że pogarsza ryzyko podstawowe, ale nie jest tak zawsze. Po złej Paapie i konsultacji z genetykiem będziesz mogła podjąć decyzję o amniopunkcji (badanie dające 100% pewności, bezpłatne jeśli są wskazania, ale inwazyjne), bądź np. NIFTy (płatne ok. 2000 tys., nieinwazyjne, ze skutecznością 99%, ale nadal przesiewowe).
Ale to, co na ten moment najważniejsze, to Twoj spokój. Do wyników i kolejnych badań i kolejnych wyników będzie trochę czasu, a dla Twojego dziecka Twój stres nie jest dobry. Staraj się myśleć o tym, jak o statystykach, bo tym właśnie są i nie pozwól sobie uwierzyć w to, że dramatyzujesz, bądź histeryzujesz. Jesteś w ciąży i Twoje hormony i emocje działają inaczej. Jesteś na początku ciąży, ale z czasem się nauczysz, że może być tak, że co wizytę u lekarza dowiesz się o nowym ryzyku, które na kolejnej wizycie będzie wykluczane. Taka ich praca
Przywykniesz i nauczysz się trochę to ignorować, a trochę przyjąć zasadę, że pomartwisz się, jak ryzyko zamieni się w diagnozę. Ale na ten moment masz takie, a nie inne emocje i masz do nich prawo. Wypłacz się, nie czytaj internetów, bo to najgorsze zło, zawsze znajdziesz coś, co Cię zaniepokoi, mężowi nagadaj, że Ty to nie jesteś teraz taka Ty, jak przed ciążą, tylko wersja.ciążowa Ciebie, której sama do końca nie rozumiesz a jego rola to wspierać, a nie bagatelizować emocje, które masz. Trzymam kciuki!