reklama
Raz, jak była u nas Krysia, w pewnym momencie dzieciaki marudziły i nie było na nie sposobu. Zaczęliśmy z K. odbijać szmaciana piłeczką z dzwoneczkiem, robiąc przy tym głupie miny i wydając różne dziwne dźwięki Radochy było co nie miara. A najzabawniej było, jak piłka poleciała w bok i ja zasuwałam po nią na czworaka - łapałam w zęby i udawałam pieska ;-) Dzieciaki rechotały, jak szalone
kasiawilde
Fanka BB :)
ja to już chyba raczkuję więcej niż chodzę... a w zjadanie żeberek i stópek śmierdziuszek bawimy się po kilka razy dziennie chyba dziecinnieję :-)
ja to już chyba raczkuję więcej niż chodzę... a w zjadanie żeberek i stópek śmierdziuszek bawimy się po kilka razy dziennie chyba dziecinnieję :-)
I prawidłowo!!!
traschka
Mama Marysi
mrsmoon na pewno super sprawa, ale wymaga masy pracy od rodziców. Ja nie wyobrażam sobie kiedy miałabym robić plansze z kropkami i wyrazami, tego trzeba zrobić strasznie dużo i potem znaleźć czas żeby konsekwentne wprowadzać w życie. Ja o tym myślałam, ale od razu był walkower Chyba nie mam na to siły.
reklama
Podziel się: