reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

rozszerzenie diety niemowlaka

rapuznel - popieram w całej rozciągłości Twój post dotyczący karmienia piersią. Oczywiście dyskusja pod tytułem "jak długo i czy tylko piersią" jest moim zdaniem ciężka i niekoniecznie konstruktywna. Może wpędzić w kompleksy niejedną mamę. Zupełnie niepotrzebnie. Z tego co się orientuję, baaaaaaaardzo rzadko są dzieci, którym wystarcza sama pierś do 6 m-ca życia. Z wielu względów. twierdzenie, że zawsze i wszystkim starcza jest dla mnie wierutną bzdurą. To po pierwsze. Po drugie, szał karmienia na żądanie nie jest do końca przystosowany do realiów życia codziennego. Fajnie, można karmić i 10 razy w nocy tyle, że jak się wraca do pracy po urlopie macierzyńskim, to trzeba jakoś funkcjonować. Nie da się maluszka tak z dnia na dzień odzwyczaić od karmienia kiedy on tylko chce. Skoro nowe pokarmy wprowadza się stopniowo (wiem, że w dużej mierze ze względu na ewentualne uczulenia), to mleczko mamine też musi być ograniczane w sposób racjonalny i stopniowy. Pamiętajmy też o tym, że stres wpływa na pokarm. Myślę, że lepsza flacha niż woda w cyckach. To oczywiście tylko i wyłącznie moje zdanie:tak::tak::tak: Poza tym każda mama wie, że łatwiej w nocy wyciągnąć cycka niż szykować butlę. Nie sądzę, że chodzi więc o formę lenistwa. Poza tym są dzieci (moja Jula), które ciągną wszystko bez żadnych problemów - smoka, flaszkę, cyca i łyżeczkę. pewnie, że podanie butli to ryzyko, ale nie można dać się zwariować!!! My wprowadzaliśmy pierwsze stałe pokarmy już w 4-tym miesiącu, bo były problemy z kupką. Zadziałały rewelacyjnie. Julę nadal karmię piersią rano i wieczorkiem, czasami dostaje flachę i wszystko jest ok. Wydaje mi się, że trzeba spotkać na swej drodze dobrego i rozumnego pediatrę i jemu zaufać, nie oglądając się na opinię innych. Czytając książki, poradniki i fora, można czasami zwariować. Mówię z własnego doświadczenia:-):-):-) Co dobre dla jednego, niekoniecznie jest złotem dla innych. Pozdrawiam serdecznie i dobrej nocki życzę:tak:
 
Ostatnia edycja:
reklama
dzis wieczorem zmieszalam to owocowe piurre z kleikiem-zjadl,ale nie wiem,czy mozna tak robic?Kupilam mu tez krem ryzowy,w domu dopiero uwaznie przeczytalam informacje na sloiczku,otoz produkt ten dozwolony od 4go mies.zawiera krowie mleko,podawac,czy nie?Przeciez to mleko uczula i powinno byc wprowadzone po pierwszym roku zycia dziecka,to dlaczego ten kremik go zawiera?
Z mlekiem krowim to ja sama juz nie wiem jak to jest...Mnie pielegniarka ktora odwiedza moja mala powiedziala, ze od poczatku moge je wprowadzac. Oczywiscie po troszeczku jako dodatek do potraw, nie do picia! Ostatnio dawalam malej kilka lyzeczek deserku z hippa z jogurtem (20% jogurtu w deserku). Nic jej nie ma, nie ma skazy, wiec pomalutku zaczne jej dawac te deserki z dodatkiem mleczka. Sama przeciez tez niekiedy pije sporo mleka i karmie mala.....

ja starszej corce zaczelam wprowadzac nowe jedzonko jak miala 5,5 miesiaca, a mlodszej jak 4,5miesiaca. Kazde dziecko jest inne, jak i matka i trudno wszystkich wpasowac w jeden schemat.
 
Otoz to,punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia!Kazda mama musi sama ocenic swoja sytuacje,ale czasem idzie zwariowac jak z nikad zadnej pomocy..wertuje ksiazki,rozne czasopisma i czytam sprzeczne informacje na temat zywienia..Od 5iu dni synek je ten kleik z piurre i chyba mamy problem z kupka,wczoraj bardzo malo,niczym kleks,a dzis wcale nie zrobil..jakis marudny sie zrobil..i jakis dziwny kaszelek ma..:-(
 
Ech... bez obrazy dziewczyny, ale jak czytam niektóre posty, to mi się scyzoryk w kieszeni otwiera! Szczególnie stwierdzenia że:
- pokarmu matki zawsze wystarczy(nie zawsze!!!!!! w przyrodzie jeśli tak tłumaczyć też nie zawsze młode się nim najada)
- zawsze jest treściwy (nie zawsze, szczególnie jeśli matka zacznie np.palenie, albo jest osłabiona bo np.:chorowała, albo się niełaściwie odżywia )
- zawsze dziecku smakuje (nie zawsze - ponieważ czasem wraz z pojawieniem się miesiączki zmienia się dziecku smak pokarmu i zwyczajnie mu niesmakuje- co wtedy proponujecie panie uważające butelke za absolutne zło?!)
- dziecko zawsze wybierze butelkę (nie zawsze, bo czy do butelki się może przytulić?)

Wiem dobrze jakim dobrodziejstwem jest pokarm matki i jestem tego najlepszym przykładem ponieważ urodziłam się z wadą serca i dzięki temu, że mama karmiła mnie bardzo długo piersią uniknęłam operacji, ale zdaje sobie sprawę, że chcieć nie zawsze znaczy móc.

Poza tym mam wrażenie, że wiele mam święcie wierzy w to co przeczyta w "mądrych książkach" i stąd pewne teorie...

Ja sugeruje się radami naszego pediatry, bo mam do tej pani zaufanie. Jeśli wam lekarz zaleca rozszerzenie diety, a wy uważacie, że gada "głupoty" to może dobrze by było zmienić lekarza, bo po co do niego chodzić skoro się nie ma zaufania.

Ja zamierzam spróbować rozszerzania diety po 4 miesiącu i gadanie, że to wymysł rodziców z przeproszeniem można sobie w buty wsadzić, bo to wcale nie oznacza końca karmienia piersią.

AAA.... I jeszcze jedno moje małe przemyślenie... Nie rozumiem dlaczego propaguje się swoistą nagonkę na matki karmiące butelką i traktuje je jek matki gorsze?
Moim zdaniem nie ma nic złego w tym, że matka potrafi przyznać, że nie jest w stanie sprostać karmieniu piesią i jest w stanie schować ambicję do kieszeni byleby dziecko nie było głodne, zamiast wmawiać sobie i całemu światu że "daje radę" i że karmi na żądanie (co 30 min.) bo dziecko tak chce (a nie dlatego, że nie wyrabia;-))

Pozdrawiam
 
Ja karmiłam piersią tylko niecał 3 miesiące....chciałam dłuzej ale tak wyszło-nie będę się tu rozpisywac czemu.Dietę zaczęłam rozszerzać jak miał miłą 4 miesiące.Teraz ma 14 miesięcy i rozwija się świetnie butelkowy chłopiec:-)Oczywiście byly komentarze że skoro karmię butelkę to jestm gorszą matką-"miło" uslyszeć coś takiego młodej mamie-jakbym kochala mniej przez to.W końcu pzrstałam tych głupot słuchać
A przytulać się wcale nei potrzeba przy karmienou piersią.........i moje dziecko miało wyangrodzoną miłosc.
A skoro dziecko 4,5 miesięczne się nie najada to trzeba dokarmiąc-taki typ.Jak kogoś rajcuje wstawanie w nocy co 1, 5 lub 2 godizny albo bieagnie z cycem w dzień i nie mozan nic zrobić to prosze bardzo.................ale po jakimś czasie odbije to się na dziecku i mamie
 
ja jeszcze tylko wtrącę, że jedno i drugie dziecko, tak długo, jak to było możliwe karmiłam tylko piersią, ale jak dawałam pierwszy raz butelkę 3-miesięcznemu synkowi jak zaleciła lekarka, to miałam jedną myśl, że nie będę głodzić dziecka dla idei... wszystko na ten temat
 
Myślę że jeżeli jest taka konieczność to trzeba podać butelkę i nie ma co mieć wyrzutów sumienia z tego powodu. Miłość matki do dziecka nie płynie razem z mlekiem. Dziwne jest twierdzenie że matka karmiąca piersią jest lepszą matką. Dla mnie każda która kocha swoje dziecko jest wspaniała. Ja karmiłam piersią 6 miesięcy, a w piątym miesiącu zaczęłam rozszerzać dietę. Pierwszy miesiąc Paulinka wisiała mi na cycy non stop w dzień i w nocy co 2-3 godz. Później zaczęły pojawiać się przerwy w ciągu dnia pół godz, 40 min i stopniowo się wydłużać. Miałam do tego warunki żeby cały dzień siedzieć na kanapie i karmić więc karmiłam. Ale nie każdy może sobie na to pozwolić, w szczególności jeśli ma się już nie tylko to jedno dziecko i innym też trzeba poświęcić czas.
Na koniec tylko dodam że szczęśliwa mamusia to i szczęśliwe dziecko. A decyzję co do karmienia każda kobieta powinna podjąć sama, bo wie najlepiej co dla jej dziecka będzie najlepsze. W końcu kto zna dziecko lepiej niż mama.
 
Boże broń mnie przed otrodoksami i fanatykami, bo zwykłym mylącym się dam radę wytłumaczyć swoje zdanie!!!!!!!
Już w szpitalu zauważyłam totalną psychozę z naturalnym karmieniem , autentyczną obsesję. Na czkawkę- przystawiać, na każdy płacz- przystawiać, na żółtaczkę- przystawiać, na odparzenie na pupci - przystawiać, i generalnie na złą pogodę też najlepsza rada przystawiać o piersi.
Tylko myślałam , że uduszę się ze śmiechu( a po cesarce to dość bolesne), kiedy mimo próśc by mi przynieść dziecko o 4 w nocy na karmienie( oddałam o 2) wpadam o 4.20 na noworodki i widze jak najbardziej nawiedzona na punkcie karmienia cycem położna pakuje w moją Hanię butle z NAN-em. Nie kubeczkiem, nie łyżeczką, nie systemem medeli niezaburzającym karmienia piersią- ale butla. Perfidną, do bólu sztuczną i obleśną butlą. I przysypia w fotelu owa wyrocznia laktacji:-):-):-)
Ale do rzeczy. Abstra****ąc o tego, że istnieje kryzys 3 miesięczniaka, 6 miesięczniaka etc i że wtedy mogą być różne cyrki żywieniowe nie mające zupełnie nic wspólnego z jakością pokarmu to......NIE MACIE WRAŻENIA ŻE WYTWORZYŁA SIĘ JAKAŚ ZBIOROWA PSYCHOZA Z TYMI CYCKAMI?????Dokładnie na taką samą skalę, jak 30-40 lat temu z naszymi matkami. Wtedy wmawiono im , ze pokarm naturalny jest lichutki i nakłaniano do butli...tylko koniecznie z zegarkiem w ręku co 4 godziny, bo to najlepsze dla KAŻDEGO DZIECKA. Teraz pokarm naturalny jest najlepszy dla KAŻDEGO DZIECKA!!!! I absolutnie nie wolno podać butli. Tam gdzie pojawiają się słowa aboslutnie i każdego ja czuje jakiś podstęp i nie bardzo to dla mnie , bo nie ma identycznych dzieci o identycznych potrzebach jak i identycznych matek produkujących identyczne mleko, stosujących identyczne diety.

Zmierzam do tego , że dzieci mają swoje indywidualne potrzeby , różniące się od wytycznych podręcznika, a jak to mówi moja p. doktor " taka jej uroda"- indywidualny program rozwoju.
Bo prawie 4 miesięczne dziecko nie może żadać w pokarmie czegoś innego niż mleczko mamy, tak??????Bo niezmiernie rzadko zdarzają się rzekomo( bo wokół mnie większość niedożywionych cyckowników- ale pewnie na opolszczyźnie tak jest:tak:)dzieci którym pokarm matki nie wystarcza. No cóż, a jeśli nie widziałam na żywo Statuły Wolności to znaczy , że nie istnieje?????


Bo dziecko karmione piersią wyłącznie do 6 miesiąca nie choruje....A jak będzie karmione 5 miesięcy i 29 dni to zachoruje automatycznie???? No prosze.... Hanka moja od 4,5 miesiąca cyca nie widziała i w ogóle nie choruje, a na naszym podforum istne epidemie. I o zgrozo wśród cyckowniczków również!!!!!

Bo karmienie piersią chroni od alergii....aż się tu prosi przypadek mojej przyjaciółki. 3 ma trole, wszystkie 3 karmione piersią, dwa z nich ponad rok butli na oczy widziały. A w domu zadnych firanek, dywanów, kwiatów i innych kurzozbieraczy. Za to odkurzacz mega hiper wypasiony, wodny antyalergiczny. Bo to jedyny sposób by inhalatory antyalergiczne były w szafie a nie przy buziach troli.

Nie dyskedytuje karmienia piersią, ma swoje niewąptliwe zalety. Ale uwaga, nie zawsze i nie dla każdego!!!!!
A więc moje Wy wyrocznie mądrości proszę tu wkleić teraz skan doktoratu z pediatrii. Nie żartuje!!!! Bo skoro lekarz, do którego dziewczę ma zaufanie zalecił dokarmianie- dokarmianie do ciężkiej cholery, nie likwidację cyca, to znaczy , że tak jest i niech żaden domorosły lekarz rodem z forum i poradników żywienia nie próbuje tu krytykować!!!!!!!!!Mimo calej pasji do cyca, nie macie ku temu kompetencji.

A już na pewno nie godzę się na wartościowanie matek pod kątem sposobu karmienia. To jest świadectwo tak wielkiego ograniczenia intelektualnego , że nawet dyskutować tu nie warto.

I jeszcze jedna wskazówka ode mnie po własnych doświadczeniach. Nie fora, nie przewodniki i nie broszurki producentów mają być wyznacznikami kierunku rozszerzania diety. A zwłaszcza rady producentów, bo po przejrzeniu kilku tomisk Nutricii, Nestle, Hippa i innych wychodzą meeeega sprzeczności a człowiek głupieje na potęgę, zwłaszcza jeśli chodzi o gluten (prawda Rapunzel?;-)).
Poproście lekarza o aktualny schemat żywienia, lub ściagnijcie sobie ze strony towarzystwa pediatrycznego. A potem punkt po punkcie wprowadzanie. Na początku każda świeżo upieczona mama trzyma się rygorystycznie każdej rubryczki- to naturalne, potem , gdy dziecko wszystko dobrze toleruje można trochę poszaleć. Trochę, bo znajoma , która podała 5 miesięcznej córce grochówke poszalała na maxa:crazy:

Powodzenia i dzielcie się sukcesami jedzeniowymi

P.s. Nie byłabym sobą gdybym nie zauważyła , że ten wątek jest zupełnie pomylony:tak:Na żywienie maluchów jest zupełnie osobny dział, i to i butelkowych i cyckowatych a nawet alergicznych:tak:
 
reklama
no no musze przyznac ze ostatnie wypowiedzi bardzo podniosly mnie na duchu.... i stwierdzenie "kogoś" ze jak wprowadze teraz zupki to moge dziecku zrobic krzywde to chyba...ach brak slow!
Bylam w pon u lekarza i jak najbardziej byla za zebym wprowadzala juz sloiczki... szcarze to nie mam duzo wsparcia.. maz nie umie mnie podtrzymac na duchu a mama i tesciowa jak mowie ze musze dokarmiac to kiwaja glowa ze " bylo można sie spodziewac" i że powoli bedzie mi pokarm zanikal i niedlugo wogole nie bede mogla karmic... no po prostu odechciewa sie wszystkiego.. i jak tu nie miec wrazenia ze jak podaje butle to jestem zla?
 
Do góry