reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Relacje z porodow.........

reklama
Wiec tak to było
W sobote 12 kwietnia caly dzien zajmowalismy się przygotowaniem pokoju żeby wstawic meble dla melenstwa. Oprocz tego robilam jeszcze jakies ostatnie zakupy.Poszlam spac zmeczona po 24 a jak wstalam o 2 do toalety to tak ide i mysle,ze fajnie by było zaczac rodzic w nocy ale nie takiej jak dzis,żeby być chociaz bardziej wyspana.I okazalo się ze o 3.40 cos ze mnie chlusnelo.Wiec się nie wyspalam.Mialam nogi zalane az po kolana cieplym plynem. Poszlam zawolac meza bo spal w sypialni na strychu i dre się z calych sil a ten nic :wściekła/y:To,ze mnie nie slyszal bardziej mnie zdenerwowalo niż to, ze zaczynam rodzic.J wstal i zaczal mnie pospieszac bo on się chce wykapac ogolic a pozniej miał dylemat czy zalozyc koszule czy bluze :baffled: Wzielam prysznic ubralam się i pojechalismy do szpitala.Po drodze tuz przy szpitalu mielismy wziąć kase na porod z bankomatu ale akurat bankomat nie dzialal :wściekła/y:No w koncu to był 13 wiec cos musialo być nie tak
Na izbie przyjec byliśmy o 5.Okazalo się, ze rozwarcie na jeden palec, wody dalej się leja i wyslali mnie na porodowke.Lekarz mowil,ze w miare szybko powinno to pojsc.
Na porodowce pytam poloznej,która mnie przyjela czy jest pani J (polozna z która się umawialam).Okazalo sie ,ze wlasnie ma dyzur ale coz za pech o 8 konczy prace i wyjezdza z Wawy wiec nie moze zostac :no:Na szczescie towarzyszyla mi az do 8 rano i sciagnela kolezanke,która w razie czego miala ja zastapic przy moim porodzie.
Tak do 9 było w miare ok. Bole jak przy bolesnym okresie. Ok. 10 jak mnie badala to myslalam,ze zejde z bolu jak mnie za szyjke chwycila i trzymala masujac i czekajac na skurcz.Okazalo się,ze rozwarcie tylko na 2 palce .Podlaczona mialam oksytocyne i buskolizyne chyba. Dostalam tez jakies czopki na rozluznienie szyjki.Pozniej zaczely sie niestety skurcze krzyzowe :wściekła/y::wściekła/y:Masakra,zwlaszcza w polaczeniu ze skurczami macicy.Siedzialam troche na pilce ,żeby zlagodzic bol.Maz masowal mi plecy.Modlilam się,żeby rozwarcie doszlo do 4 cm zebym mogla dostac zzo_Ok. 13 poszlam na 20 min pod goracy prysznic i woda bardzo zlagodzila bol.Pozniej poprosilam o dolargan chociaz przed porodem bylam przeciwnikiem dolarganu. Dostalam mala dawke,bolu nie zlagodzila ale szyjka się troche rozwarla.Po dolarganie czulam się fatalnie,zawroty glowy,dusznosc i wymioty. Dopiero po 9 godzinach od przyjecia do szpitala doczekalam się upragnionych 4cm i dostalam zzo. Tak niesamowita ulga ,ze az nie wiem jak to wychwalac. Nie czulam skurczy przez ok. 1.5 godz. Pozniej z jednej strony zaczely być odczuwalne i dostalam druga dawke.Chyba za niedlugo doszlo do 10 cm ale Ani glowka byla wysoko i jeszcze ulozona w poprzek. Ciezko bylo jak czulam skurcze ,moje cialo chcialo przec a polozna zabronila.Bardzo mi przy tych bolesnych skurczach pomagalo kucanie w czasie skurczu.Jak się Ania zaczela wstawiac w kanal znowu zaczely się wymioty .Jak już uznali, ze moge zaczac wypierac to polozylam się na lozku. Znieczulenie już nie dzialalo a nie moglam dostac kolejnej dawki bo poszlabym pod noz bo i tak porod się przeciagal. Dwoje lekarzy naciskalo mi troche na brzuch jak parlam. Polozna naciagala krocze i w koncu o 18.05 malenstwo wyszlo w calosci.Pozniej lozysko. Dolozyli mi znieczulenia i jeszcze anestezjolog mowil do gin,ze za 10 –15 min zacznie dzialac zzo.A ona mnie zaczela szyc tak ,ze wszystko czulam.Kazde uklucie igly i przeciagniecie nitki. Chociaz nie chcialam to i tak przy kazdym dotyku się odsuwalam mimowolnie co utrudnialo szycie. Po szyciu polozna zaczela mnie myc i wtedy poczulam,ze nog nie czuje czyli znieczulenie zaczelo dzialac.

Wiedzialam,ze porod to okropny bol i może trwac bardzo dlugo ale sytuacja mnie jednak przerosla.Momentami ryczalam z bolu.A przed porodem zakladalam nawet,ze jak będzie malo bolalo to nie wezme znieczulenia.
Jestem bardzo zadowolona z tego ,ze polozna była ze mna caly czas.Nawet jej obecnosc byla mi bardziej potrzebna niz obecnosc meza.Poza tym ona jest zwolenniczka aktywnego porodu i moim zdaniem taki porod to chyba duzo mniejszy bol niż lezenie plackiem na lozku.To oddychanie przepona tez pomaga chociaz na koniec przy silnym bolu już mi to nie wychodzilo i musialy mi kibicowac przy oddechach.
A wogole to jak już Ania wychodzila na sali przede mna stalo 8 osob ale mi to wisialo,ze mam taka duza publicznosc.
Mam nadzieje,ze Wam pojdzie szybciej i mniej bolesnie.
 
Rany boskie!!! Nie będę wchodzić na ten watek, jak bedą takie opisy! Okazuje się, że mój pierwszy poród to była pestka w porownaniu z tym, jak się męczyłaś. Obym miała drugi podobny! A tobie współczuję bardzo.
 
MM - najwazniejsze, ze masz juz Anie ze soba... Szkoda, ze nie zdazyli Ci dac wczesniej kolejnej dawki zzo i, ze tak dlugo trwalo rozwieranie do momentu, kiedy moglas dostac pierwsza... Maz przy swoja obecnoscia przy porodzie duzo Ci pomogl?
 
Mm no nie łatwo bylo ale chociaż mialas ten"komfort" ze nie musialas caly porod lezec plackiem jak ja,tyle ze moje cierpienie trwalo 6 godzin.Szycie tez mnie bolało i uciekalam przed igla co tez tylko przedluzylo.No najwazniejsze ze juz masz to za soba i najcenniejszy skarb swoja Anie masz przy sobie.:-):-):-):-):-):-):-) Jeszcze raz gratuluje.
 
mm81- wspolczuje porodu..a raczej tego bólu.
ja tez jestem zwolenniczka znieczulenia. Dzieki niemu nie męczylam sie wcale i poród trwal z rozwieraniem 6 godzin.
 
Ojej, współczuję takich męczarni. Mam nadzieję, że następne opisy porodów będą mniej przerażające.
 
Oj, współczuję bólu, po przeczytaniu Twojej relacji stwoerdzam, że jednak chyba wezmę znieczulenie, chociaż mówiłam, że postarm się wytrzymać jak najdłużej nie, tak jak i Ty, przed rozpoczęciem :-):tak:
 
hej, Dziewczyny, nie każdy poród tak wygląda, naprawdę!!!!!!!!!!!:-) spoko damy radę!!!
MM, współczuję przeżyć, ale Mała wynagradza wszystko, no nie?;-)
 
reklama
Ja się nastawiam tak, że jeżeli ból będzie duży to biorę znieczulenie i się nie zastanawiam. Pamiętam jak koszmarnie cierpiałam za pierwszym razem...
 
Do góry