reklama
Anastazzja
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 1 Kwiecień 2009
- Postów
- 2 263
Kasia...miał wrzód na oku....powikłania po kocim katarze...
o tak to mniej więcej wyglądało jak go troszkę podleczyłam...ale infekcja była bardzo duża...i w pewnym momencie oko zaczęło mu puchnąć i trucizny zalewać mózg...i nam umierał...akurat dzień kiedy choroba osiągnęła apogeum oczywiście musiał być świętem (1 listopada) i nikt nie chciał nas przyjąć, a mój wet był u rodziny pod warszawą (a ja z gdańska jestem)...no i przez telefon powiedział mi co mam zrobić...pojechaliśmy z tatą do apteki dyżurnej, gdzie zaopatrzyłam się w strzykawki, igły i leki (między innymi sól fizjologiczną do wstrzyknięcia pod skórę, bo miał MEEEEGA gorączkę)...z domu miałam antybiotyk do podania...no i jak wróciliśmy to musiałam przeprowadzić operację...a mianowicie miałam odciągnąć z oka ten płyn, żeby dalej nie zatruwał mózgu...no i musiałam mojemu małemu kiciusiowi zrobić krzywdę (tzn operowałam na żywca...)..strasznie to przeżyłam.. następnego dnia mój wet już nas przyjął...i dokończył wyjmowanie oka...też na żywca, ale mały był już tak osłabiony, że narkoza mogła go zabić...na szczęście trwało to tylko chwilkę...wyszedł taki śmierdzący glut (bakterie beztleonowe) i od tego czasu jak ręką odjął...kiciuś z dnia na dzień odzyskiwał siły a teraz jest wielkim 10 kilowym bykiem ale weterynarza nadal nienawidzi
Anastazzja
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 1 Kwiecień 2009
- Postów
- 2 263
Kasia...ja mam świra na punkcie zwierząt wole je niż ludzi a co do bycia wetem to ja ogólnie panikarą jestem, więc nie wiem czy bym mogła być..ale w sumie jak trzeba to potrafię się opanować i zachować spokój...dlatego w rodzinie robię za lekarza/weterynarza mojemu psiakowi pomogłam przejść na drugi świat..bo wiedziałam, że wet nie zdąży dojechać na czas, a Misiek się dusił (miał raka i przerzuty...również w płucach) i potrzebował osoby, która z nim będzie, więc kazałam wyjść mamie, bo strasznie panikowała i sama z nim zostałam i trzymałam go w ramionach, aż jego serducho przestało bić
Anastazja piękne kociska:-) Ja tak samo mam świra na punkcie zwierząt, a kotów to już w ogóle. Ten czarny wygląda jak moja przybłęda, która mieszka na korytarzu;-)
Podziwiam za odwagę z tą operacją.
Ja jak mój kocurek miał guzka na głowie, to musiałam wyjść z gabinetu, bo nie miałam odwagi patrzeć jak mu głowę rozcinał. Ale pewnie gdybym miała ratować mu życie, to bym nie zastanawiała się.
Podziwiam za odwagę z tą operacją.
Ja jak mój kocurek miał guzka na głowie, to musiałam wyjść z gabinetu, bo nie miałam odwagi patrzeć jak mu głowę rozcinał. Ale pewnie gdybym miała ratować mu życie, to bym nie zastanawiała się.
reklama
Podziel się: