dokładnie tak byłoA drugi Tomuś leżał i patrzył się w sufit
reklama
Sheeney ja tez nie lubię kompotu jedzie tym na cały dom juz zapowiedzialam rodzince ze będzie kompot o nazwie coca cola
Kania o zurku nie słyszałam ale w każdym rejonie są inne potrawy u nas są pierogi z kap i grzybami barszcz z uszkami ryby śledzie kapusta z grochem kutia makowki golabki z kasza gryczana mój k jeszcze robi zupę grzybowa bo u niego w domu się takowa je
Kania o zurku nie słyszałam ale w każdym rejonie są inne potrawy u nas są pierogi z kap i grzybami barszcz z uszkami ryby śledzie kapusta z grochem kutia makowki golabki z kasza gryczana mój k jeszcze robi zupę grzybowa bo u niego w domu się takowa je
Co do kompotu z suszonych owoców,to zwyczajnie,jak każda potrawa,zaley,z czego jest robiony.Owoce powinny być suszone delikatnie i powoli,nie daj boże w piekarniku czy jakies sliwki wedzone do tego,bo stąd "smród" sie bierze.Jak jest dobrze zrobiony susz i te proporcje są w nim dobrze wyważone,nie śmierdzi i jest pyszny- tylko musi się gotowac na wolniutkim ogniu i byc na tyle "gęsty"( w sensie dużo ma być tych owoców),że nie trzeba go dosładzać ,bo sam z siebie jest dobry...u mnie w domu to różnie z tym kompotem bywa...raz mamie wyjdzie idealny,raz "takise";-)
W ogóle to ponieważ moja rodzinka pochodzi z dwóch różnych regionów (Wielkopolska i dzisiejsza Ukraina),to i te tradycje są przemieszane.U nas np. nie było nigdy kapusty z grzybami,tylko z grochem.Zupą jest barszczyk z uszkami,są i gołąbki z kaszą w sosie z prawdziwków.Ryby rózne,dużo i na różne sposoby,bo wszyscy lubimy.Pierogi tez u mnie specyficzne i tu 2 rodzaje jemy- jedne z kapusta i grzybami,a drugie babcia zawsze robiła- jak ruskie,tylko zamiast twarogu daje się ugotowaną ,drobno posiekaną kiszoną kapustę,z duża ilościa smażonej cebulki i pieprzu- uwielbialismy z siostrą i kuzynami te pierogi ,cały rok się na nie czekało.Na deser i makiełki i kutia,choc z ta kutią nieszczęsna walczymy wszyscy od lat- nikt jej nie lubi,a mama "tradycyjnie" co roku ją robi.A że u nas w rodzinie "przesąd " panuje,że każdej potrawy wigilijnej trzeba spróbować,bo ilu nie spróbujesz,tyle cię przyjemności w nadchodzącym roku ominie,więc od lat tak się wszyscy z tą kutią męczymy.
Z innych "przesądów wigilijnych"- pod nakryciem każdy ma położone przez mamę kilka drobnych pieniążków i łuskę karpia- zapakowane w taką mini kopertkę ,włożone do portfela mają zapewnić pomyślność materialną na cały nadchodzący rok;-).
No i oczywiście bezalkoholowo,aczkolwiek...w ostatnich latach ta tradycja jest odrobinke nagięta i po kieliszku wina do kolacji sobie pozwalamy;-)
W ogóle to ponieważ moja rodzinka pochodzi z dwóch różnych regionów (Wielkopolska i dzisiejsza Ukraina),to i te tradycje są przemieszane.U nas np. nie było nigdy kapusty z grzybami,tylko z grochem.Zupą jest barszczyk z uszkami,są i gołąbki z kaszą w sosie z prawdziwków.Ryby rózne,dużo i na różne sposoby,bo wszyscy lubimy.Pierogi tez u mnie specyficzne i tu 2 rodzaje jemy- jedne z kapusta i grzybami,a drugie babcia zawsze robiła- jak ruskie,tylko zamiast twarogu daje się ugotowaną ,drobno posiekaną kiszoną kapustę,z duża ilościa smażonej cebulki i pieprzu- uwielbialismy z siostrą i kuzynami te pierogi ,cały rok się na nie czekało.Na deser i makiełki i kutia,choc z ta kutią nieszczęsna walczymy wszyscy od lat- nikt jej nie lubi,a mama "tradycyjnie" co roku ją robi.A że u nas w rodzinie "przesąd " panuje,że każdej potrawy wigilijnej trzeba spróbować,bo ilu nie spróbujesz,tyle cię przyjemności w nadchodzącym roku ominie,więc od lat tak się wszyscy z tą kutią męczymy.
Z innych "przesądów wigilijnych"- pod nakryciem każdy ma położone przez mamę kilka drobnych pieniążków i łuskę karpia- zapakowane w taką mini kopertkę ,włożone do portfela mają zapewnić pomyślność materialną na cały nadchodzący rok;-).
No i oczywiście bezalkoholowo,aczkolwiek...w ostatnich latach ta tradycja jest odrobinke nagięta i po kieliszku wina do kolacji sobie pozwalamy;-)
Ostatnia edycja:
Co prawda to nie kulinarnie,ale Wam napiszę,jak to kiedyś moja siostra postanowiła na Święta nauczyć się grac na skrzypcach kolędę "Lulajże Jezuniu"."Piłowała" zawzięcie (na skrzypcach akurat nie uczyłyśmy sie grac,więc sama kombinowała),żeby w Wigilie dac popis.
No i po kolacji zaczęła....pamiętacie pajęczycę Teklę z "Pszczółki Mai"...?No,tak dokładnie to brzmiało,a może i gorzej...
No i ona rzępoli,a mama z najmłodszą siostrzyczką usiłowały do tego śpiewać.Tato,brat i ja lezeliśmy na dywanie i zwijaliśmy sie ze śmiechu,a one dalej,z takimi poważnymi minami....masakra
No i po kolacji zaczęła....pamiętacie pajęczycę Teklę z "Pszczółki Mai"...?No,tak dokładnie to brzmiało,a może i gorzej...
No i ona rzępoli,a mama z najmłodszą siostrzyczką usiłowały do tego śpiewać.Tato,brat i ja lezeliśmy na dywanie i zwijaliśmy sie ze śmiechu,a one dalej,z takimi poważnymi minami....masakra
Kania78
...
- Dołączył(a)
- 28 Luty 2011
- Postów
- 8 199
Niezły koncert !!!Co prawda to nie kulinarnie,ale Wam napiszę,jak to kiedyś moja siostra postanowiła na Święta nauczyć się grac na skrzypcach kolędę "Lulajże Jezuniu"."Piłowała" zawzięcie (na skrzypcach akurat nie uczyłyśmy sie grac,więc sama kombinowała),żeby w Wigilie dac popis.
No i po kolacji zaczęła....pamiętacie pajęczycę Teklę z "Pszczółki Mai"...?No,tak dokładnie to brzmiało,a może i gorzej...
No i ona rzępoli,a mama z najmłodszą siostrzyczką usiłowały do tego śpiewać.Tato,brat i ja lezeliśmy na dywanie i zwijaliśmy sie ze śmiechu,a one dalej,z takimi poważnymi minami....masakra
U Nas gołąbki wigilijne są z ryżem, jajkiem i grzybami do tego sosik grzybowy.
reklama
Podziel się: