Witam,
moja córka miała kilka dni temu operację właśnie z powodu przepukliny pachwinowej. Ma niespełna 5 miesięcy i ejst wcześniakiem (ur. w 31 tyg.; 1500 kg, 45 cm). Chirurg stwierdził że niestety więźnie jajnik i operacja jest niezbędna tak wcześnie. Skierowano mnie do szpitala na Litewską bo tam podobno są bardzo dobrzy anestezjolodzy którzy mają doświadczenie w usypianiu takich maluszków. Jednak z całego serca odradzam Ci ten szpital, omijaj go proszę szerokim łukiem. Może i anestezjolodzy super, ale personel, pielęgniarki i lekarzy wszyscy do kitu. Nikt nie raczył przyjść do Nas po operacji, powiedzieć o stanie dziecka, sami latalimy się dowiadywać, pielęgniarki niechlujne,w brudnych fartuchach i bardzo nieprzyjemne, lekarze też nieprzyjemni. Do córki nie przyszedł nikt wieczorem, żeby sprawdzić ranę po operacji, zmienić opatrunek czy zmierzyć temperaturę, a jak na drugi dzień powiedziałam to pielęgniarkom ( o kontakt z lekarzem baaardzo trudno) to powiedziała bezczelnie, że mierzenie temperatury dzieciom to obowiązek mam... byłam przy dziecku każdą jedną sekundę i nikt ne musiał jej karmić, przewijać a oni bezczelnie że sama mam zmierzyć temperaturę... 5-miesięcznemu dziecku dzień po operacji!!!!!!!!!! dobrze że ani na chwilę jej nie opuściłam, bo gdyby płakała nikt by nie przyszedł. W łóżeczku obok leżało dziecko którego mama musiała wyjść na noc ze szpitala. Dziecko zanosiło się płączem aż się krztusiło, nikt do niego nie przyszedł. Dzieciom wpycha się tam smoczek do buzi jak jest głodne ze stwierdzeniem: jeszcze nie twoja pora i czeka się na wybicie godziny o której karmi się na całym oddziale. Żadna pielęgniarka nie próbowała uspokoić dzidziusia, nie mówią do dziecka po imieniu nawet jak rodzice są obok wyrażają się o dziecku per pacjent lub on, ona... a jak dziecko obok za długo płakało czuć było ze strony pielęgniarki złość na dziecko... tragedia... dzisiaj byłyśmy na kontroli, lekaka powiedziała żeby kupić maść na zaczerwienioną ranę i kazałą przyjechać za 2 dni... taka kontrola po operacji... w aptece okazało się że maść jest na receptę... płakać mi się chcę jak o tym wszystkim pomyślę i cieszę się że mamy to za sobą, oby nigdy więcej żadnego kontaktu ze szpitalem na Litewskiej. Czy ktoś z Was, rodzice ma takie same doświadczenia z tym szpitalem???