R
rouż
Gość
A u nas dzis zle...Moze dlatego, ze jak Macio swtal to juz nie bylo mojego M a to zawsze on nas wiozl...Macius od rana powtarzal: mamusia, ja nie chce isc do przedszkola, nie chce lezakowac, nie chce do przedszkola...po drodze to samo, ale bez placzu. Przed przedszkolem zaczal sie spinac i nie chcial wejsc, zaczal plakac, a w szatni to juz byla tragedia. Nie moglam go rozebrac. Probowalam tlumaczyc i nic. Przyszla pani Wioleta i jak zobaczyla sytuacje to powiedziala, ze jak chce, to moge isc, ona sobie z nim poradzi, ze codziennie przez to przechodza. Wiec po minucie jak udalo mi sie Maciusia okleic od nogi po prostu wyszlam nie ogladajc sie, bo mi sie glos lamal i mialam oczy pelne lez. Po wyjsciu z przedszkola i ja juz plakalam. A Macio dzis prawie do 17tej tam bedzie...Ale tak myslalam, kiedys kryzys musial nastapic, wczesniej lub pozniej...