Mój starszy synek (teraz ma 3 lataka i 2 miesiące) z powodu żółtaczki strasznie się zanemizował (miał 2,5mln erytrocytów).Zółtaczka została przez przypadek odkryta, jakoś wszyscy mysleli ,że ma on taką sliczną karnację(nie był żółty , tylko brązowy) i jak trafił do szpitala nikt nie wpadł na pomysł ,że to przedłużająca się żółtaczka fizjologiczna, miał pełno badań , ja się okropnie stresowałam, miał uzupełnioną krew , no i jak lekarze przekonali się ,żę mały ma wszystkie narządy zdrowe(robili mu USG serduszka ,mózgu, RTG płuc i inne badania) , dopiero wpadli na ten pomysł.Kazali odstawić od piersi na dwie doby , przez ten czas synek nic innego nie jadł , bo na gumowy smoczek miał odruch wymiotny, więc podawali mu kroplówkę.Bilirubina spadła i powoli wszystko wróciło do normy.
Teraz kiedy urodziła się Zosia poprosiłam w szpitalu ,żeby sprawdzili jej poziom bilirubiny(nie robią tego u nas standardowo), bilirubina znów spadała bardzo wolno, nasza pani doktor przepisała luminal(jak Zosia miała około 5 tygodni) , jednak nie zdążyłam go Zosi podać, bo wyszła jej wtedy okropna wysypka i inne dolegliwości , tak nas zaabsorbowały,że bilirubine odstawiliśmy na bok, a po tygodniu okazało się ,że sama wreszcie zaczęła spadać.
W sumie nie do końca było wiadomo , czy te żóltaczki u moich dzieci spowodowane były przez karmienie piersią, czy związek jakiś ma też zestawienie konfliktowe, jakie mamy z mężem(ja mam A rh-, a mąż AB rh+), wiem ,żę lekarze robili szereg badań na rózne przeciwciał(wtedy przy synku), ale nie wiem , czy doszli do jakiś wniosków, jakoś każdy z nich co innego mówił.