Czytam to i nie wierzę. Nie macie pojęcia jak ciężko jest żyć na zadupiu. Sorki za określenie. Jestem z Mazur, wiem jak tu się żyje. Jestem po studiach, nie mam pracy. Moja siostra ukończyła 3 fakultety, brat 2. Ani jedno ani 2 nie znalazło tu pracy. Brat mieszka 500km od domu rodzinnego, siostra za oceanem. Znam wielu młodych ludzi, którzy nie mają za co żyć, mieszkają z rodzicami, bo nie mają tu możliwości startu jakiegokolwiek, rodziców nie stać jest by wysłać dzieci do innego miasta. Nie wszyscy mają dramatyczną sytuację ale jest tu takich rodzin bardzo wiele. W każdej parafii pomagają ludziom księża, są robione zbiórki żywności w parafiach dla uboższych. To jest dramat. U nas w Urzędzie Pracy są tylko staże-kilka co pół roku średnio, śmieciowe umowy-to raj, to lepsze niż nie mieć żadnej. Minimalna płaca. Dosłownie minimalna. Jest tylu chętnych do pracy, że dostanie się na staż bez znajomości to jak wygrać na loterii. Staż 900zł. U nas wszystko kosztuje tak samo jak w większym mieście, nie ma tu szans rozwoju, jest ciężko a jak ktoś jest nieporadny to jest mu 2 razy gorzej, nie wie jak ma sobie pomóc i jak wyjść z błędnego koła-tu ludzie kalkulują, bo często te 10 zł na bilety to jest kilka dni życia!!!!!!!!!!!!!Kupienie chleba i mleka!
Dla porównania-kolega poszukiwał do pracy na solarium dziewczyny, na czarno, za 600zł miesięcznie-przyszło ponad 250 CV. Większość z tych dziewczyn była po studiach. Warmia i Mazury nie bez powodu są nazywane Polską B a nawet C. Mój ojciec pracuje jako kierowca, jeździ często pod granicę Litewską, tam są domy z desek.
Dla porównania-kolega poszukiwał do pracy na solarium dziewczyny, na czarno, za 600zł miesięcznie-przyszło ponad 250 CV. Większość z tych dziewczyn była po studiach. Warmia i Mazury nie bez powodu są nazywane Polską B a nawet C. Mój ojciec pracuje jako kierowca, jeździ często pod granicę Litewską, tam są domy z desek.
Ostatnia edycja: