reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Problemy z akceptacja zycia w ciąży i po urodzeniu dziecka- lęk co bedzie

alexalex

Zaciekawiona BB
Dołączył(a)
22 Kwiecień 2024
Postów
51
Hej,
Mam duzy problem. Ciaza niby wyczekana obydwoje chcieliśmy partner chyba bardziej sie ucieszył, bo bardzo pragnął dziecka.
Mój problem polega na tym że od 2 miesiecy, a teraz jestem w 37 tygodniu ciąży mam problem z poukładaniem mysli co będzie później? Jesteśmy przyzwyczajeni do wygodnegp życia bez wiekszych obowiązków (tylko praca).
Kazdy weekend mogliśmy spontanicznie spędzać czy gdzies wyjechać czy sie lenic cały dzien itp.
Teraz mam natretne mysli ze wszystko sie skonczy. Ze juz nie bede mogła sama wyjść itp, że oddalimy się od siebie, juz chyba troche to sie dzieje bo jestem nieznośna i ciągle marudzę jak bardzo mi zle i miewam myśli, że żałuję ciazy i nie chce tego 🙊 moj partner stara się mnie wspierać, pociesza, ale ja mam gdzies z tyłu głowy jego zachowanie beztroskie, cała ciaze weekend w weekend imprezki u znajomych z piciem alkoholu nie potrafil zrezygnowac i np. Posiedzieć weekend w domu, zawsze musi sie cos dziać, oczywiście co mnie irytowało bo w razie czego nie mogłam na niego liczyć, a nigdy samej mnie nie chcial zostawić zawsze musiałam iść z nim i siedzieć i czekać. Bywały tez weekendy gdzie rezerwował tylko dla nas 2, mówił ze ostatnie chwile kiedy jesteśmy razem i trzeba korzystać i oczywiście doceniam te nasze wyjazdy, bo rezerwował spa żebym miala relaks itp.
Niestety ostatnie 2 tyg juz naprawdę nie mam sily na znajomych na wychodzenie, jest mi ciężko. Cała ciążę czulam sie super, wszystko robiłam tak na koniec energia sie wyczerpala. I tu robia sie miedzy nami konflikty on mówi, że mu sie nudzi w domu, że nie lubi tyle siedzieć w domu, że chce wyjechać itp a ja już mam w głowie co by bylo gdyby porod zaczął się wcześniej, że chce miec wszystko pod ręką... a co potem będzie? Będzie zły bo z dzieckiem na początku tez będzie trzeba troche posiedzieć w domu? Bo nie będzie juz beztroskiego zycia? Boje sie ze wszstko sie rozsypie. On twierdzi ze nie, że jest gotowy, ale mi sie wydaje, po jego zachowaniu, że go to przerasta. I z tego są kłótnie mam pretensje o to, obawy oskarżam go, że ma moje potrzeby gdzies itp... I tylko wszystko sie poglebia, coraz bardziej jestem zrezygnowana wszystko widze w czarnych barwach.. boje sie ze jemu sie tylko wydaje ze będzie fajnie i zaraz będzie mial dosyć.
 
reklama
Cześć, nie wiem od czego zacząć bo chyba nie pociesze mówiąc, że końcówka ciąży i początki z pierwszym dzieckiem mogą być hm.. no nie zawsze takie jak sobie to wyobrażaliśmy. Nie musi być zawsze trudno ale na pewno będzie inaczej, związek z partnerem pewnie też się trochę zmieni.

Nie dziwię się, że masz wątpliwości bo chyba każdemu się zdarzają nawet jeśli ciąża jest wyczekana. Chociaż nie napisałaś ile masz lat, to tylko dodam, że jak ktoś dość późno został rodzicem (jak np ja) i długo żył sobie dość beztrosko to tym trudniej mogą przyjść takie zmiany. Weź pod uwagę, że nie tylko pojawi się w waszym życiu nowy człowiek, ale poniekąd wy się zamienicie w trochę nowe osoby, czyli mamę i tatę. To normalne, że obawiasz się tego, co nowe i nieznane, bo to rzeczywiście jest trochę jak trzęsienie ziemi. Czasem chwilkę trwa zanim nawet polubisz siebie w nowej roli, poznasz trochę to dziecko i rozwiniesz jakieś uczucia macierzyńskie, dotrzesz się z partnerem w nowej rzeczywistości.

No i przecież teraz trochę tak jest, że rządzi Tobą mieszanka hormonów, obaw i zmęczenia. To normalne, przecież to Ciebie czeka poród i połóg, które są ogromnym wyzwaniem psychicznym i fizycznym. Wiele kobiet już w ciąży ma objawy depresji i lęki z tego powodu i potem są podatne na depresję poporodową więc uważaj na siebie i teraz spróbuj postawić siebie i Twoje zdrowie na pierwszym miejscu.

Co do wychodzenia i wyjeżdżania z dzieckiem to oczywiście się da, jak już Ty dojdziesz do siebie. Nie jest to już takie spontaniczne ale do zrobienia. Można też, jeśli ma się możliwość i taka jest wola wszystkich stron, zaangażować od początku babcie i ciocie w opiekę, żeby móc pozwolić sobie chociaż na jakieś krótkie wyjścia.

Samo podejście partnera (to, że nudzi mu się w domu, czy niezrozumienie dla Twojego zmęczenia pod koniec ciąży) trudno mi ocenić. Skoro chciał dziecka i jeśli sam nie ma mentalności 12 latka to pewnie z czasem dopasuje stopniowo swoje oczekiwania i przyzwyczajenia. Mozliwe, ze teraz tak jak Ty przeżywa trochę kryzys, że wszystko się zmienia. Wiem ze to nudna porada ale chyba tylko rozmowy Wam mogą pomóc to przepracować.
 
Hej,
Mam duzy problem. Ciaza niby wyczekana obydwoje chcieliśmy partner chyba bardziej sie ucieszył, bo bardzo pragnął dziecka.
Mój problem polega na tym że od 2 miesiecy, a teraz jestem w 37 tygodniu ciąży mam problem z poukładaniem mysli co będzie później? Jesteśmy przyzwyczajeni do wygodnegp życia bez wiekszych obowiązków (tylko praca).
Kazdy weekend mogliśmy spontanicznie spędzać czy gdzies wyjechać czy sie lenic cały dzien itp.
Teraz mam natretne mysli ze wszystko sie skonczy. Ze juz nie bede mogła sama wyjść itp, że oddalimy się od siebie, juz chyba troche to sie dzieje bo jestem nieznośna i ciągle marudzę jak bardzo mi zle i miewam myśli, że żałuję ciazy i nie chce tego 🙊 moj partner stara się mnie wspierać, pociesza, ale ja mam gdzies z tyłu głowy jego zachowanie beztroskie, cała ciaze weekend w weekend imprezki u znajomych z piciem alkoholu nie potrafil zrezygnowac i np. Posiedzieć weekend w domu, zawsze musi sie cos dziać, oczywiście co mnie irytowało bo w razie czego nie mogłam na niego liczyć, a nigdy samej mnie nie chcial zostawić zawsze musiałam iść z nim i siedzieć i czekać. Bywały tez weekendy gdzie rezerwował tylko dla nas 2, mówił ze ostatnie chwile kiedy jesteśmy razem i trzeba korzystać i oczywiście doceniam te nasze wyjazdy, bo rezerwował spa żebym miala relaks itp.
Niestety ostatnie 2 tyg juz naprawdę nie mam sily na znajomych na wychodzenie, jest mi ciężko. Cała ciążę czulam sie super, wszystko robiłam tak na koniec energia sie wyczerpala. I tu robia sie miedzy nami konflikty on mówi, że mu sie nudzi w domu, że nie lubi tyle siedzieć w domu, że chce wyjechać itp a ja już mam w głowie co by bylo gdyby porod zaczął się wcześniej, że chce miec wszystko pod ręką... a co potem będzie? Będzie zły bo z dzieckiem na początku tez będzie trzeba troche posiedzieć w domu? Bo nie będzie juz beztroskiego zycia? Boje sie ze wszstko sie rozsypie. On twierdzi ze nie, że jest gotowy, ale mi sie wydaje, po jego zachowaniu, że go to przerasta. I z tego są kłótnie mam pretensje o to, obawy oskarżam go, że ma moje potrzeby gdzies itp... I tylko wszystko sie poglebia, coraz bardziej jestem zrezygnowana wszystko widze w czarnych barwach.. boje sie ze jemu sie tylko wydaje ze będzie fajnie i zaraz będzie mial dosyć.

Będę brutalna - tak skończy się takie beztroskie życie. I to nie przez chwilę. Mój syn ma 6 miesięcy i nie zrobie nic spontanicznie.

A dodam, że to jest super dziecko. Zero kolek, jakiś większych problemów, śpi do 7 (oczywiście w nocy staje 2-3 razy na karmienie piersią ale śpimy razem).

U Ciebie jest szansa, że jakoś to będzie bo zadziałają hormony ale facet może być mocno znudzony plus zmęczony płaczem dziecka i imprezek będzie jeszcze więcej
 
Moj syn ma 16m i dopiero teraz jest na tyle spoko, że jestem w stanie wyjść z nim gdzieś dalej. Dopiero teraz otworzyly się przed nami place zabaw, parki, sale. Teraz jestem w stanie iśc z nim na zakupy, wcześniej bylo bez szans. Ale np. nie wyobrażam sobie wyjazdu z nim gdzies na wakacje. Nawet wyjazdu na cały dzień sobie nie wyobrazam, jeszcze nie czas.

Dzieci są rózne i nie z każdym zrobisz wszystko.
 
Cześć, nie wiem od czego zacząć bo chyba nie pociesze mówiąc, że końcówka ciąży i początki z pierwszym dzieckiem mogą być hm.. no nie zawsze takie jak sobie to wyobrażaliśmy. Nie musi być zawsze trudno ale na pewno będzie inaczej, związek z partnerem pewnie też się trochę zmieni.

Nie dziwię się, że masz wątpliwości bo chyba każdemu się zdarzają nawet jeśli ciąża jest wyczekana. Chociaż nie napisałaś ile masz lat, to tylko dodam, że jak ktoś dość późno został rodzicem (jak np ja) i długo żył sobie dość beztrosko to tym trudniej mogą przyjść takie zmiany. Weź pod uwagę, że nie tylko pojawi się w waszym życiu nowy człowiek, ale poniekąd wy się zamienicie w trochę nowe osoby, czyli mamę i tatę. To normalne, że obawiasz się tego, co nowe i nieznane, bo to rzeczywiście jest trochę jak trzęsienie ziemi. Czasem chwilkę trwa zanim nawet polubisz siebie w nowej roli, poznasz trochę to dziecko i rozwiniesz jakieś uczucia macierzyńskie, dotrzesz się z partnerem w nowej rzeczywistości.

No i przecież teraz trochę tak jest, że rządzi Tobą mieszanka hormonów, obaw i zmęczenia. To normalne, przecież to Ciebie czeka poród i połóg, które są ogromnym wyzwaniem psychicznym i fizycznym. Wiele kobiet już w ciąży ma objawy depresji i lęki z tego powodu i potem są podatne na depresję poporodową więc uważaj na siebie i teraz spróbuj postawić siebie i Twoje zdrowie na pierwszym miejscu.

Co do wychodzenia i wyjeżdżania z dzieckiem to oczywiście się da, jak już Ty dojdziesz do siebie. Nie jest to już takie spontaniczne ale do zrobienia. Można też, jeśli ma się możliwość i taka jest wola wszystkich stron, zaangażować od początku babcie i ciocie w opiekę, żeby móc pozwolić sobie chociaż na jakieś krótkie wyjścia.

Samo podejście partnera (to, że nudzi mu się w domu, czy niezrozumienie dla Twojego zmęczenia pod koniec ciąży) trudno mi ocenić. Skoro chciał dziecka i jeśli sam nie ma mentalności 12 latka to pewnie z czasem dopasuje stopniowo swoje oczekiwania i przyzwyczajenia. Mozliwe, ze teraz tak jak Ty przeżywa trochę kryzys, że wszystko się zmienia. Wiem ze to nudna porada ale chyba tylko rozmowy Wam mogą pomóc to przepracować.
Dzięki za miłe słowa.
No niestety ja mam 39 partner 45 lat.
Staraliśmy sie juz 5 lat temu ale nie wyszło..
Potem zeszło to na drugi plan, bo nic nie wychodziłoby. ale w zeszłym roku nagle moj facet mówi, że może znowu spróbujemy (nie zabezpieczałam sie) więc wyliczyłam dni płodne i poszło i nagle sie udało ❤️ skakał do góry.
Nie myślę że ma mentalność 12 latka, bo co jak co ale jak mówię, że ma byc złożony wozek czy kolyska, bo juz musze zobaczyć to sie bierze, jak widzi, że sie stresuję, że np.cos jeszcze nie gotowe to sam proponuje żeby to zrobić, pomaga oczywiście w codziennym sprzątaniu, praniu itp. Twierdzi, że się cieszy, bo będzie miał sens życia dla kogoś, będzie mu sie chciało inaczej żyć. Więc moze teraz jeszcze głupoty mu w głowie a potem rzeczywiście chce byc prawdziwym Tatą?
 
Moj syn ma 16m i dopiero teraz jest na tyle spoko, że jestem w stanie wyjść z nim gdzieś dalej. Dopiero teraz otworzyly się przed nami place zabaw, parki, sale. Teraz jestem w stanie iśc z nim na zakupy, wcześniej bylo bez szans. Ale np. nie wyobrażam sobie wyjazdu z nim gdzies na wakacje. Nawet wyjazdu na cały dzień sobie nie wyobrazam, jeszcze nie czas.

Dzieci są rózne i nie z każdym zrobisz wszystko.
Ale tak Ci młody daje popalić, że wyjazd gdzies odpada, wakacje?
 
Będę brutalna - tak skończy się takie beztroskie życie. I to nie przez chwilę. Mój syn ma 6 miesięcy i nie zrobie nic spontanicznie.

A dodam, że to jest super dziecko. Zero kolek, jakiś większych problemów, śpi do 7 (oczywiście w nocy staje 2-3 razy na karmienie piersią ale śpimy razem).

U Ciebie jest szansa, że jakoś to będzie bo zadziałają hormony ale facet może być mocno znudzony plus zmęczony płaczem dziecka i imprezek będzie jeszcze więcej
Ja mam plan ( jesli sie uda) po 6 miesiącach wrócić do pracy, oczywiście nie od razu na cały etat, chociaż na pół. Nie chce siedzieć rok czy dwa w domu, nie uważam żeby było to dobre dla kobiety, trzeba mieć również swoje cele w zyciu i mimo wszystko troche swojego życia. Wiem, ze nie u każdego jest to możliwe itp i rozumiem, ze nie raz sie nie da lub po prostu nie ma takiej możliwości. Teraz tez pracowałam normalnie do 33 tyg, potem jeszcze zdalnie i raz w tygodniu w firmie, dopiero tak naprawdę od 2 tyg nie pracuje.
Opieka dziadków u nas akurat w grę nie wchodzi, bo moja mama 200km dalej, a jego schorowana, więc nam zostanie opiekunka na parę godz dziennie, a tak mamy zamiar obydwoje się opiekować.
Nie wyobrażam sobie również żeby z dzieckiem gdzies nie wyjść, pojechać nawet z małym. Jeśli zdrowe i mama czuje sie na siłach, oczywiście wiem, że to juz trzeba zaplanować ale mam nadzieję ze sie da.
 
Ja z kolei żałuję, że nie jeździłam częściej na wycieczki jak moja córka była niemowlakiem. Serio, było z nią wtedy mniej problemów. Brałam nosidło czy wózek i jechałyśmy. Teraz córka ma 6 lat i ciężko gdzieś ja wyciągnąć a jak już się uda to włącza się marudzenie. A to noga boli, a to głowa, brzuch. A to uderzyła się w kolano i trzeba ją nieść. No zawsze coś się znajdzie. Więc nie pomogę chyba. Ja jednak tęsknię za czasami kiedy moje dziecko nie miało za dużo do powiedzenia.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Ja mam plan ( jesli sie uda) po 6 miesiącach wrócić do pracy, oczywiście nie od razu na cały etat, chociaż na pół. Nie chce siedzieć rok czy dwa w domu, nie uważam żeby było to dobre dla kobiety, trzeba mieć również swoje cele w zyciu i mimo wszystko troche swojego życia. Wiem, ze nie u każdego jest to możliwe itp i rozumiem, ze nie raz sie nie da lub po prostu nie ma takiej możliwości. Teraz tez pracowałam normalnie do 33 tyg, potem jeszcze zdalnie i raz w tygodniu w firmie, dopiero tak naprawdę od 2 tyg nie pracuje.
Opieka dziadków u nas akurat w grę nie wchodzi, bo moja mama 200km dalej, a jego schorowana, więc nam zostanie opiekunka na parę godz dziennie, a tak mamy zamiar obydwoje się opiekować.
Nie wyobrażam sobie również żeby z dzieckiem gdzies nie wyjść, pojechać nawet z małym. Jeśli zdrowe i mama czuje sie na siłach, oczywiście wiem, że to juz trzeba zaplanować ale mam nadzieję ze sie da.

Wiesz, ja chciałam pracować całą ciąże, najpierw wymiotowałam tak, że skończyło się kroplówkami, a potem skracała mi się szyjka macicy i były obawy od wcześniejszy poród. Więc planować sobie można.

Ja wracam od jutra do pracy, ale naprawdę mam cudowne dziecko i w razie czego moją mamę na emeryturze. Plus moja praca jest specyficzna i zadaniowa więc jednego dnia mogę nie pracować. Mogę w nocy itd.

Ale jakbym miała np dziecko z refluksem to nie wyobrażam sobie. Albo odpowiedzialna pracę to tez nie.

Mój syn śpi pp 3h, co prawda ja musze mieć w razie czego pierś obok ale sporo dzieci z naszej grudniowej grupy śpi kilka razy po 5 minut. Wstają o 5. A większość dnia jęczą i nie każde jest na piersi.
 
Do góry