reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Problemy w przedszkolu

Dołączył(a)
2 Październik 2024
Postów
9
Cześć! Jestem tutaj nowa, więc proszę o wyrozumiałość, jeśli powielam temat.

Synek od września uczęszcza do przedszkola (jeszcze nie skończone 3 lata).

Niestety od samego początku mamy problem z adaptacją + dużo choruje, więc częściej go nie ma niż jest w przedszkolu.

Synek do momentu pójścia do przedszkola był bardzo otwartym, wesołym ale też upartym dzieckiem. Ot taki mały buntownik, który chciałby nas ustawiać. Jednak w relacjach z dziećmi zawsze był uprzejmy, dzielił się, bawił, sam wychodził z inicjatywą przywitania, przedstawienia się, zabawy.

Od kiedy rozpoczął przygodę z przedszkolem jest nie do poznania. Na początku kładł się na podłogę i płakał, kiedy pytaliśmy dlaczego tak robi, mówił, że "musi leżeć i płakać" albo, że Pani powiedziała "masz leżeć i płakać jak nie umiesz się bawić".

Teraz pojawił się kolejny problem - cichy i stłumiony płacz. Wcześniej nasze dziecko płakało tak głośno, że w miejscowości obok można go było usłyszeć.

Mija miesiąc a on do tej pory nie jest w stanie wymienić ani jednego dziecka z którym się bawi. Dzisiaj powiedział, że nie chce nikogo z przedszkola zaprosić do domku, bo nie ma tam kolegów i nikogo nie zna.

Wcześniej opowiadał o dziwnych sytuacjach jak np to, że Pani mówi, że boli ją głowa i zamknie dzieci w łazience jak będą płakać. Pani najprawdopodobniej nie reaguje na płacz bo syn twierdzi, że "nie wie czy ona umie się przytulać" albo "nie może mnie przytulić bo pracuje". Jednego dnia pocieszała go jakaś dziewczynka, a na pytanie czy Pani też odpowiedział tylko "nie".

Generalnie temat przedszkola jest dla niego tematem tabu i albo powie coś przez przypadek albo w zabawie uda nam się uzyskać jakieś informacje.

Autyzm - wykluczony. Po opowieściach Pani z przedszkola już 3 września umówiłam syna do poradnii. Panie, które go badały były zszokowane, że komuś mogło przyjść do głowy sugerowanie takich chorób.

W tym momencie jestem w kropce, bo na to co się dzieje w przedszkolu nie mam wpływu. W domu dziecko zachowuje się normalnie (poza dziwnymi opowieściami i cichym płaczem).

Chce spotykać się z innymi dziećmi, które zna (byle nie z tymi z przedszkola), ale nawet nie mamy takiej możliwości, bo co kilka dni łapie jakieś drobne infekcje.

Obawiam się, że na ten moment przedszkole zacznie go cofać i zamykać w sobie, a nie rozwijać.

Ważne. Z przedszkola odbieram go po 2 max 3h, bo płacze. Kiedy pytam dlaczego mówi że tęskni za mną/nie lubi zabawek/boi się tu być.

Czy ktoś miał taką sytuację? Jakieś rady od bardziej doświadczonych osób?
 
reklama
Mój mały kuzyn po pójściu do przedszkola prawie przestał się odzywać. W placówce całe dnie milczał, też nie chciał się bawić z dziećmi, mimo że w domu był dzieckiem raczej z tych żywiołowych a nawet bezczelnych. Poszedł do zerówki, zmieniła się wychowawczyni i Antek jak za dotknięciem różdżki nagle zaczął się normalnie bawić z dzieciakami.
Moim zdaniem w tamtym przypadku to ewidentnie przedszkolanka jakoś nie miała do niego podejścia i go blokowała. Ja bym chyba zmieniała placówkę jeśli masz taką możliwość. Z własnego doświadczenia pedagogicznego to mogę się podzielić tylko taką uwagą, że czasem to samo dziecko przy jednym nauczycielu jest mega kontaktowe i chętnie się zgłasza, z kolei wystarczy że np przyjdzie praktykant i dziecko potrafi zupełnie zmienić swoje zachowanie. Strzelam na podstawie tego co napisałaś, że chyba przedszkolanka nie ma najlepszego wpływu na Twojego syna.
Życzę żeby sytuacja się unormowała, bo rozdzierające są te teksty Twojego dziecka :(
 
Przykro się robi już czytając takie opowieści. Być może ja jestem przewrażliwiona, że nie oddawałabym dziecka do takiego przedszkola.
Mam takie same odczucia. Niestety jest to jedyne przedszkole do którego syn może chodzić.

Na początku słyszałam że inne dzieci płaczą, matki też musiały je odbierać tak wcześnie. Syn jeszcze tydzień temu mówił, że 2 dziewczynki płakały i "pani kazała im siedzieć i czekać na rodziców". W tym tygodniu twierdzi, że już tylko on płacze.

Słyszałam dziwne opowieści na temat podejścia tej nauczycieli, ale są to tylko plotki. Nikt nie chce wychodzić przed szereg i wszyscy twierdzą, że z ich dziećmi jest ok.

Zaczynam się obawiać, że może to z moim dzieckiem coś jest nie tak albo ja gdzieś popełniłam błąd. Chociaż psycholodzy z poradni mają zupełnie inne zdanie i zamierzają przeprowadzić kontrole w przedszkolu.

Nie chce też być tą matką, która demonizuje nauczyciela zamiast szukać problemu w swoim dziecku. 😌
 
Mój mały kuzyn po pójściu do przedszkola prawie przestał się odzywać. W placówce całe dnie milczał, też nie chciał się bawić z dziećmi, mimo że w domu był dzieckiem raczej z tych żywiołowych a nawet bezczelnych. Poszedł do zerówki, zmieniła się wychowawczyni i Antek jak za dotknięciem różdżki nagle zaczął się normalnie bawić z dzieciakami.
Moim zdaniem w tamtym przypadku to ewidentnie przedszkolanka jakoś nie miała do niego podejścia i go blokowała. Ja bym chyba zmieniała placówkę jeśli masz taką możliwość. Z własnego doświadczenia pedagogicznego to mogę się podzielić tylko taką uwagą, że czasem to samo dziecko przy jednym nauczycielu jest mega kontaktowe i chętnie się zgłasza, z kolei wystarczy że np przyjdzie praktykant i dziecko potrafi zupełnie zmienić swoje zachowanie. Strzelam na podstawie tego co napisałaś, że chyba przedszkolanka nie ma najlepszego wpływu na Twojego syna.
Życzę żeby sytuacja się unormowała, bo rozdzierające są te teksty Twojego dziecka :(
Niestety nie mamy możliwości zmiany ani przedszkola ani nawet nauczyciela.

Nie wiem też na ile to co syn mówi jest prawdziwe, ale z drugiej strony nie sądzę, że byłyby w stanie wymyślić sobie takie rzeczy.

Nawet czytając/oglądając bajki o przedszkolu podkreśla że on się tam nie bawi, bo nie ma takiej fajnej Pani jak dziecko/zwierzątko w bajce. 😔
 
A dlaczego nie masz możliwości przenieśc go do innej placówki? W tej ewidentnie coś nie gra. Najpierw skonfrontowałabym się z danym pedagogiem a później podejmowała decyzje co dalej. Nawet jakbym miała wozić dziecko kilemetry dalej to zrobiłabym tak byle ono czuło się dobrze.
 
A dlaczego nie masz możliwości przenieśc go do innej placówki? W tej ewidentnie coś nie gra. Najpierw skonfrontowałabym się z danym pedagogiem a później podejmowała decyzje co dalej. Nawet jakbym miała wozić dziecko kilemetry dalej to zrobiłabym tak byle ono czuło się dobrze.

Problem z brakiem miejsc w innych placówkach. Nie wiem jak jest w większych miastach ale na wsiach jest jednak rejonizacja.

Jest jedno prywatne przedszkole w mieście obok, niestety ma opinie tragiczne nawet w internecie.

Jeśli chodzi o nasze przedszkole to niestety mówi się, że to jedyna grupa, która tak długo się adaptuje. Generalnie głośno jest o tym, że rodzice mają jakieś obiekcje, ale już na grupie wszyscy twierdzą, że jest ok. Inne Panie są bardzo miłe, czułe, ale mają starsze roczniki.

Z rocznika synka jest tylko jedna grupa.
 
Mam takie same odczucia. Niestety jest to jedyne przedszkole do którego syn może chodzić.

Na początku słyszałam że inne dzieci płaczą, matki też musiały je odbierać tak wcześnie. Syn jeszcze tydzień temu mówił, że 2 dziewczynki płakały i "pani kazała im siedzieć i czekać na rodziców". W tym tygodniu twierdzi, że już tylko on płacze.

Słyszałam dziwne opowieści na temat podejścia tej nauczycieli, ale są to tylko plotki. Nikt nie chce wychodzić przed szereg i wszyscy twierdzą, że z ich dziećmi jest ok.

Zaczynam się obawiać, że może to z moim dzieckiem coś jest nie tak albo ja gdzieś popełniłam błąd. Chociaż psycholodzy z poradni mają zupełnie inne zdanie i zamierzają przeprowadzić kontrole w przedszkolu.

Nie chce też być tą matką, która demonizuje nauczyciela zamiast szukać problemu w swoim dziecku. 😌
dzieci są różne, na różnym etapie i to jednak zadanie nauczycielki aby potrafiła do nich dotrzeć. Oczywiście wiem, że czasem zajmuje to dłużej, czasem krócej. No ale te teksty co napisałaś. No nie. Dla mnie nie do przyjęcia.

Moja córeczka też nie ma 3 lat skończonych i obawiałam się jej adaptacji ale mamy to szczęście, że trafiła na cudowną panią. W domu non stop o niej mówi, opowiada i tak dalej. W przedszkolu potrzebowała też chwilkę dłużej żeby się oswoić z dziećmi, bo lubiła przesiadywać w szatni ciszy, ale pani jej na to pozwalała bo mówiła że tam czuję się bezpiecznie więc nie zmuszała do zabawy i innych zadań. A właśnie we wtorek jej nie było i była inna pani w zastępstwie i dowiedziałam się tyle, że jej się nie podoba, więcej do niej nie idzie, i gdzie w ogóle jej pani, co to ma być 👻

także może właśnie te metody konkretnej pani nie odpowiadają Twojemu synowi?
 
dzieci są różne, na różnym etapie i to jednak zadanie nauczycielki aby potrafiła do nich dotrzeć. Oczywiście wiem, że czasem zajmuje to dłużej, czasem krócej. No ale te teksty co napisałaś. No nie. Dla mnie nie do przyjęcia.

Moja córeczka też nie ma 3 lat skończonych i obawiałam się jej adaptacji ale mamy to szczęście, że trafiła na cudowną panią. W domu non stop o niej mówi, opowiada i tak dalej. W przedszkolu potrzebowała też chwilkę dłużej żeby się oswoić z dziećmi, bo lubiła przesiadywać w szatni ciszy, ale pani jej na to pozwalała bo mówiła że tam czuję się bezpiecznie więc nie zmuszała do zabawy i innych zadań. A właśnie we wtorek jej nie było i była inna pani w zastępstwie i dowiedziałam się tyle, że jej się nie podoba, więcej do niej nie idzie, i gdzie w ogóle jej pani, co to ma być 👻

także może właśnie te metody konkretnej pani nie odpowiadają Twojemu synowi?
 
reklama
Też wydaje mi się, że tak może być. W poniedziałek był z rana przez 10 -15 minut z inną Panią, którą osobiście znam i jest ona cudowną, ciepłą osobą. Stwierdziła, że synek jest słodkim, rodzinnym przytulasem. Siedział u niej na kolanach i razem układali puzzle.
Już we wtorek rano pytał czy dzisiaj będzie mógł zostać z tą pierwszą panią czy będzie musiał iść "do tej drugiej sali".

Na tyle ile udało mi się dowiedzieć jego nauczycielka nie uznaje chociażby przytulania i brania dzieci na kolana. Jeśli to prawda, to jestem przekonana, że syn jej nie zaakceptuje. To jest faktycznie mały przytulas. Był nawet czas, że chciał się przytulać z dziećmi na przywitanie. Dzisiaj mogę o tym pomarzyć, bo na placu zabaw zaczął stronić od dzieci, których nie zna.

Z drugiej strony w związku z nową ustawą podobno przytulanie dzieci w przedszkolu jest zakazane, więc może Pani chce przesadnie działać zgodnie z prawem.
 
Do góry