reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Problem z Teściową

Ja tez mysle,ze na WAKACJE do polski juz nigdy nie pojedziemy...po pierwsze to nie wakacje....ta sama kasa-za ta sume mielibysmy wakacje w Hiszpani....bo bedac u rodziny oczywiscie mysla ,ze bank przyjechal
A po drugie tak sie z tesciowa sklucilismy,ze nie chce jej ogladac.
I naprawde..za rok czy dwa mam zamiar pojechac gdzies naprawde odpoczac bo u rodziny to sie nie da...
Moja tesciowa mnie naprawde nie lubi...ja przez 5 lat staralam sie ja znosic....staralam sie rozumiec meza,ktory mowil-ona juz taka jest...wiec STARALAM SIE...ale po tym jak ona przyjechala do nas i odstawila cyrk...to skonczylo sie..juz nie bede sie starac.:no:po prostu ta baba jest nienormalna i musi sie leczyc!:wściekła/y:

ja kazałam mężowi bilety sprzedać bo mieliśmy jeszcze w grudniu na święta polecieć:-Dnie zniosę tego.powiedziałam że gdybyśmy polecieli to on sam by tam pojechał.mnie nikt jak śmiecia nie bedzie traktował.mąż też chciał żeby ona tu przyleciała na 6m.:szok::szok::szok::no:ja na ten czas do pracy a ona by pilnowała niuni!NIE NIE NIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!na pewno małżeństwem byśmy już nie byli
 
reklama
Uf...straszne macie teściowe. Choć moja to też chora psychicznie jędza. Ja o tyle mam szczęście, że raz, że się od niej wyniosłam, a dwa, że mój J. nie chce nawet o niej gadać i jej znać...co wyraźnie świadczy o tym jaką była "kochaną mamusią":no:
Jak byłam w ciąży to byłą niesamowita, troskliwa itp. Gdy urodziła się Ala zrozumiałam dlaczego: ten babsztyl ma dwóch synów, a marzył o córce...traktowała mnie jak inkubator....gdy Ala się urodziła i usłyszałam jak ta mów do niej per " moja córcia Karolinka" to mnie zmroziło. A potem się zaczęło: wszystko robiliśmy źle- głodziliśmy ją, znęcaliśmy się nad nią i o nią nie dbaliśmy ( według jej słów). Gdy wspomniała o opiece społecznej i o tym, ze my mamy się wynosić, a jej dziecko zostawić to uciekliśmy stamtąd natychmiast.
Teraz mieszkamy w UK i jest nam dobrze:tak: z tą panią kontaktu nie mamy, nie planujemy jej nigdy zapraszać do nas, a tym bardziej jechać do niej na WAKACJE. Jeśli chodzi o mieszkanie za granica wiem jedno: pobyt w Polsce u rodziny to nie wakacje tylko koszmarne odwiedziny. Wakacje to są we Włoszech czy Grecji. I jak będziemy mieli kasę, a stanę przed wyborem gdzie jechać to na pewno nie będzie Polska. A koszty wycieczki do Włoch, a do Polski są takie same....wole plaże, ciszę i spokój niż nerwy i krzyki.
 
macie racje bo ja tam wcale nie odpoczelam!co jakis czas z torbami gdzie indziej zeby teraz tam posiedziec i za kilka dni od nowa.tesciom powiedzialam ze maja zle fluidy w domu.mala tam bylanie spokojna., nie chciala jesc a wieczora kapiel i zasypianie to masakra:no:ryk nie z tej ziemi.tylko u moich rodzicow w domu ona happy:tak:mama ja karmila to wtranżalała zupki ze hoho.nawet problemu nie bylo z drzemkami bo smok i juz spala.tylko zle mi z tym ze MOI rodzice cierpia bo niczemu winni i malej tez nie zobacza.a do nas bilety sa bardzo drogie.a ja jak tym kupie to i tamtym bede musiala za jakis czas!!!o nie:-D
i maz ma jeszcze siostre psycholke.puszcza sa na prawo i lewo a na mnie gada odkad z nim jestem czyli 5lat:eek:i ooo takie nasze zycie
 
maria a nie możecie tylko do Twoich rodziców jechać i teściom nic nie mówić:confused:
Nie wiem po co Twój mąż opowiada matce takie detal:-D.....że coś kupujecie czy mcie jakieś plany:-D
Im mniej wie tym mniej się do Was może czepiać;-)
 
maria a nie możecie tylko do Twoich rodziców jechać i teściom nic nie mówić:confused:
Nie wiem po co Twój mąż opowiada matce takie detal:-D.....że coś kupujecie czy mcie jakieś plany:-D
Im mniej wie tym mniej się do Was może czepiać;-)
jemu to powiedz!nie raz miałam z nim o to ścięcie.powiedziałam że kiedyś przez to bedzie musiał wybierać i że sobie nie życzę opowieści.
tak się nie da.bo i tak by wiedzieli że przylecieliśmy,maż na pewno by chciał zajechać.
a ja małej z nim nie puszczę!ja nie jadę więc mała ze mną zostaje.tutaj się brącha żeby z nią posiedzieć sam ze 2h to tam tym bardziej do mamusi by nie wziął bo bym nie dała!!!!!!!!!!
 
Gdyby to "pozbycie się teściowej" było takie łatwe....:(
Napewno trzeba walczyć i nie poddawać się. Moja jędza dopiero po 4 latach zrozumiała, że nie życzę sobie telefonów 3 razy dziennie i codziennych wizyt (mieszkamy niestety 5 minut drogi od siebie).
Przy pierwszym dziecku popełniłam niestety ten grzech i zostawiliśmy młego pod opieką babci abym mogła wrócić do pracy. Niestety nie wyszło nam to "na zdrowie". Maluch bardzo często płakał w nocy na dolegliwości żołądkowe (np. potrfiła nakarmić kilkunastomiesięcznego malucha kurczakiem pieczonym na rożnie kupionym gdzieś w budce:( ) Poza tym dawała mu do zabawy mokre szmaty albo gumowe rękawiczki (brudne od płynu, czasem nawet od domestosu) po to tylko aby miał się czym bawić i nie płakał. Maluch był cwany i wszystko wymuszał płaczem. Ale stare babsko było od tego aby go pilnować a nie ropuszczać. Robiła wszsytko co chciał byle tylko nie płakał - BO CO SĄSZIEDZI POWIEDZĄ. Doszło do takiej sytuacji, że nawet ubrać go nie mogła, albo przy jedzeniu pluł jej jedzeniem. A ja oczywiście siedziałam w pracy i paznokcie z nerwów obgryzałam...

Doświadczenie pokazało, że niestety czasem warto skromniej żyć a poświecić czas swojemu maluszkowi. Teraz siedzę z drugim dzieckiem w domu i nie mam zamiaru prosić jej o pomoc. A potem słyszeć teksty typu "nooo musimy im pomagać, bo przecież sobie nie radzą" albo "nooo całe dnie siedzimy z maluchem". Dobrzy dziadkowie w d.... palec :(

No i oczywiście jak tylko zwróciliśmy jej uwagę, że zrobiła źle - to obraza majestatu na całego. Foch i przez kilka dni zero wymiany zdań. A potem ja słuchałam, że jej syn traktuje ją jak ulicznice.... Jakiś koszmar.
Teraz nawet na obiady do niej nie chodzimy, bo powiedziałam, że jej kuchnia jest za tłusta dla nas. Widzimy się przez godzinkę na kawie lub herbacie i ... całe szczęście... mam nadzieję, że się to nie zmieni.
 
Izabelo S -skoro widziałaś ,że teściowa niezbyt profesjonalnie podchodzi do zajmowania się twoim dzieckiem trzeba było zrezygnować z pracy i samej zająć się swoim dzieckiem.To rodzice są odpowiedzialni za wychowywanie swoich dzieci ,a ty chętnie zostawiłaś dziecko teściowej,poszłaś do pracy i widzę że tylko krytykowałaś teściową..Trzeba było oddać dziecko do żłobka -tam napewno miało by profesjonalną opiekę za którą musiałabyś płacić .Wtedy nie miałabyś powodu do narzekań tylko lżejszy portfel.
 
reklama
Ale dokładnie tak zrobiłam - zobaczyłam jak ona sobie radzi - a właściwie nie radzi i postanowiłam odejść znowu na wychowawczy, poczym urodziłam drugie dziecko.
Poza tym ja nie krytykowałam jej stale!!! Problem polegał na tym, że moje postepowanie względem dziecka działało. Więc w momencie kiedy my jej radziliśmy aby w konkretnej sytuacji zrobiła tak a nie inaczej (bo u nas to działało), to mogła przystać na moje czy męża sugestie.
A my słyszeliśmy ciągle "no przecież ja wychowałam dwójkę dzieci więc wiem jak należy postępować" poczym okazało się, że nad dzieckiem wogóle nie mogła zapanować...
A tak wogóle to później się okazało, że nawet swoimi się nie opiekowała, bo paromiesięczne maluchy oddała na wychowanie swojej matce.

I też nie mam do niej o to żalu ani pretensji - jej życie, jej dzieci, jej sprawa. Tylko niech się nie zachowuje jak alfa i omega całej sytuacji i patrzy na nas "z góry" tylko dlatego, że ma ponad 60 lat.
 
Do góry