reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Problem w małżeństwie

Casablanca7

Fanka BB :)
Dołączył(a)
14 Październik 2022
Postów
251
Od urodzenia mojej drugiej córki mija prawie trzy miesiące. W między czasie zmarł mój tata. Do tej pory mieszkałam z mężem i córka. Po śmierci taty zamieszkała moja mama z nami. Ponieważ moja mama nie jest do końca samodzielna( chodzi o kulach i nie jest w stanie sama zająć się domem jednorodzinnym problem z ogrzewaniem/ zamieszkała z nami na czas zimy. Problem jest się że strony męża. Każdy nie może odnaleźć się w tej sytuacji ale on szczególnie. Wodze że mama mu przeszkadza twierdzi że to już nie to samo, mam śpi w salonie, ogląda tv, mamy kuchnie łączona z salonem w sypialni, ja śpię z najmłodsza w sypialni a on ze starsza córka w jej pokoju. Twierdzi że lepiej się wysypia. Poradzicie mi co ja mam zrobić? Sam mówi że moja mama sama nie powinna mieszkać a teraz tak się zachowuje. Wraca nadąsany do domu nie wiadomo co mu jest, jest uszczypliwy w stosunku do niej i czasami żarty jego do niej są nie na miejscu a ja jestem między młotem a kowadłem. Widzę że zaczyna się psuć między nami. Opiekuje się dziećmi przez cały dzień, on nie robi nic poza kąpielą starszej córki, a i tak czepia się mnie. Nie wiem co robić, próbuje z nim rozmawiać ale ona też zaczyna winę zwalać nóg wie na co. Ciągle zrzuca winę na mnie. Uważa że to ja się odsuwam p niego. Tak to wygląda jakby moja mama mnie na niego napiszczala a wcale tak nie jest bo ja na takie tematy nawet z nią nie rozmawiam o nie mam na to czasu. Jak jego rodzice przyjeżdżali albo mieszkalo z nami to było dobrze a jak jest moja mama to już źle- chciałby gdzieś wyjść we dwoje ale moja mam nie zostanie z dziećmi szczególnie z tą małą....przecież to niedorzeczne żebym wyszła gdzieś poza dom skoro karmie piersia.
Brak słów nie wiem co robić pomóżcie proszę.
 
reklama
A macie możlwość , aby wynając mamie jakąś pielęganirkę, czy coś ?

My jesteśmy przyzwyczajeni do zachowania/zwyczajów naszych rodziców, i innym mogą przeszkadzać lub drażnić takie rzeczy, które dla nas są zupełnie normalne.
Obecność innej osoby zawsze w domu coś zmienia, człowiek nie do końca czuje się tak swobodnie, jak bez niej, nieważne, czy to teściowa, czy byłaby to sama Królowa Anglii ;)
Może podejdźcie na jakąś terapię z mężem? Mam na myśli, aby udać się gdzieś po pomoc, kto z boku spojrzy na Waszą sytuację i pomoże Wam znaleźć rozwiązanie.

U nas mąż za bardzo nie lubi mojej mama, wiec jak ona przyjeźdża, to on po prostu siedzi całe wieczory sam w innym pokoju, co nas też od siebie oddala.

Wiem, że mama jest ważna, ale jak dla mnie małżeństwo jest ważniejsze i zrobiłabym wszystko, aby go nie psuć.
 
A macie możlwość , aby wynając mamie jakąś pielęganirkę, czy coś ?

My jesteśmy przyzwyczajeni do zachowania/zwyczajów naszych rodziców, i innym mogą przeszkadzać lub drażnić takie rzeczy, które dla nas są zupełnie normalne.
Obecność innej osoby zawsze w domu coś zmienia, człowiek nie do końca czuje się tak swobodnie, jak bez niej, nieważne, czy to teściowa, czy byłaby to sama Królowa Anglii ;)
Może podejdźcie na jakąś terapię z mężem? Mam na myśli, aby udać się gdzieś po pomoc, kto z boku spojrzy na Waszą sytuację i pomoże Wam znaleźć rozwiązanie.

U nas mąż za bardzo nie lubi mojej mama, wiec jak ona przyjeźdża, to on po prostu siedzi całe wieczory sam w innym pokoju, co nas też od siebie oddala.

Wiem, że mama jest ważna, ale jak dla mnie małżeństwo jest ważniejsze i zrobiłabym wszystko, aby go nie psuć.
Moja mam nie potrzebuje pielęgniarki. Po śmierci taty sama w mieszkaniu dostałaby depresji na bank. Poza tym mieszkanie jest opalane węglem centralne dla takiej osoby ciężkie do ogarniecia, dlatego wspólnie taka decyzja była podjęta. Widzę i już nie raz mi mówiła a że źle się czuje i odczuwa dystans męża do jej osoby...a ja się głupio czuje bo i jedno i drugie jest dla mnie ważne. Nigdy mi nie przeszkadzała a teraz raptem wszystko źle...siedzi i ogląda te swoje filmu na Netflix w sypialni a ja zajmuję się dziećmi sama. Po każdym porodzie jest z nim jakiś problem ja myślę ,ze po prostu mąż nie umie z nikim innym mieszkać ...
 
Moja mam nie potrzebuje pielęgniarki. Po śmierci taty sama w mieszkaniu dostałaby depresji na bank. Poza tym mieszkanie jest opalane węglem centralne dla takiej osoby ciężkie do ogarniecia, dlatego wspólnie taka decyzja była podjęta. Widzę i już nie raz mi mówiła a że źle się czuje i odczuwa dystans męża do jej osoby...a ja się głupio czuje bo i jedno i drugie jest dla mnie ważne. Nigdy mi nie przeszkadzała a teraz raptem wszystko źle...siedzi i ogląda te swoje filmu na Netflix w sypialni a ja zajmuję się dziećmi sama. Po każdym porodzie jest z nim jakiś problem ja myślę ,ze po prostu mąż nie umie z nikim innym mieszkać ...
A jaki macie plan na przyszłość? Na wiosnę mama wraca do siebie?
Może jeżeli się dowie, ze to chwilowe to będzie mu łatwiej.
Jeżeli zostaje na dłużej to myślę, że szczera rozmowa jest tu podstawą. Wiem, że to nie będzie łatwe skoro tak się zachowuje, ale po prostu musisz mu powiedzieć wprost jak się czujesz. Nie oskarżać go o nic, nie kłócić się, tylko powiedzieć wprost jakie są twoje emocje w tej sytuacji. I tu są trzy opcje - albo on sobie nie zdaje z tego sprawy ( bardzo często się zdarza :D) albo nie będzie chciał o tym gadać i uzna, ze wymyślasz i dalej będzie się zachowywał tak samo (tutaj dla mnie tylko terapia wtedy wchodzi w grę) albo powie co mu leży na sercu i razem postaracie się jakiś kompromis osiągnąć.
 
A jaki macie plan na przyszłość? Na wiosnę mama wraca do siebie?
Może jeżeli się dowie, ze to chwilowe to będzie mu łatwiej.
Jeżeli zostaje na dłużej to myślę, że szczera rozmowa jest tu podstawą. Wiem, że to nie będzie łatwe skoro tak się zachowuje, ale po prostu musisz mu powiedzieć wprost jak się czujesz. Nie oskarżać go o nic, nie kłócić się, tylko powiedzieć wprost jakie są twoje emocje w tej sytuacji. I tu są trzy opcje - albo on sobie nie zdaje z tego sprawy ( bardzo często się zdarza :D) albo nie będzie chciał o tym gadać i uzna, ze wymyślasz i dalej będzie się zachowywał tak samo (tutaj dla mnie tylko terapia wtedy wchodzi w grę) albo powie co mu leży na sercu i razem postaracie się jakiś kompromis osiągnąć.
Moja mama na zimę u nas ma być chyba co rok, nie sądzę żeby 100 km od nas, bo wątpię żeby zostawała tam sama( ja nie mam rodzeństwa i tam nie mieszka nikt poza sąsiadami którzy skorzy do pomocy w ogóle nie są mam na myśli zakupy np) , latem z dziećmi też pojadę...na dłużej i on będzie mógł sobie tam odpocząć.
 
A ja się mężowi nie dziwię. Nie usprawiedliwiam przykrych żartów czy dąsów, ale absolutnie się nie dziwię. W takiej sytuacji to człowiek się zastanawia czy może wejść do własnej kuchni, skoro ktoś tam śpi. To jest mega niekomfortowa sytuacja. Macie za mało miejsca (rozumiem, że 2 pokoje + salon z kuchnią) na takie akrobacje. Zwłaszcza, że taka sytuacja się będzie powtarzać co roku w zimie. To nie ma szans na sukces w żadnym stopniu. Jeszcze trochę i wszyscy będziecie na siebie warczeć.
Dla mnie długoterminowe rozwiązania są dwa.
możecie mamie oddać mieszkanie i zamieszkać w domu jednorodzinnym. W ten sposób mama nie musi radzić sobie z tym, z czym ma problem, Wy jej pomagacie z zakupami, przyjeżdżacie, ale mieszkacie sobie osobno.
A drugie rozwiązanie to sprzedanie jednej nieruchomości lub obu i kupienie czegoś większego, co będzie pasować wszystkim. Tak, żeby mama miała własny pokój, żeby były dwie łazienki, żebyście sobie na głowę nie wchodzili. Ewentualnie nawet kupienie domku, ale podzielonego na pół i wtedy pół ma mama, pół macie Wy, a Wy dbacie o to, czego mama nie jest w stanie zrobić.
W sumie jest jeszcze trzecie rozwiązanie - kupujecie mamie mieszkanie na parterze gdzieś blisko Was. Wtedy, jeżeli nie chcecie ruszać domu, to nie ruszacie, a mieszkanie tak czy inaczej się przyda.

PS. Rozwiązanie z tym, że Ty latem z dziećmi pojedzjesz na dłuzej do mamy, w Waszym przypadku będzie jeszcze bardziej destrukcyjne dla związku. Skoro ten dom jest tak daleko, to moim zdaniem sprzedaż go jest jedyną sensowną opcją.
 
On o wszystkim wie, nie jest to obca dla niego sytuacja, wie na ile przyjechała wie kiedy odjezdza. Sam na taki układ się zgodził a teraz stwarza jakieś problemy o zrzuca to na pracę Moja mama na zimę u nas ma być chyba co rok, nie sądzę żeby 100 km od nas, bo wątpię żeby zostawała tam sama( ja nie mam rodzeństwa i tam nie mieszka nikt poza sąsiadami którzy skorzy do pomocy w ogóle nie są mam na myśli zakupy np) , latem z dziećmi też pojadę...na dłużej i on będzie mógł sobie tam odpocząć.
 
A ja się mężowi nie dziwię. Nie usprawiedliwiam przykrych żartów czy dąsów, ale absolutnie się nie dziwię. W takiej sytuacji to człowiek się zastanawia czy może wejść do własnej kuchni, skoro ktoś tam śpi. To jest mega niekomfortowa sytuacja. Macie za mało miejsca (rozumiem, że 2 pokoje + salon z kuchnią) na takie akrobacje. Zwłaszcza, że taka sytuacja się będzie powtarzać co roku w zimie. To nie ma szans na sukces w żadnym stopniu. Jeszcze trochę i wszyscy będziecie na siebie warczeć.
Dla mnie długoterminowe rozwiązania są dwa.
możecie mamie oddać mieszkanie i zamieszkać w domu jednorodzinnym. W ten sposób mama nie musi radzić sobie z tym, z czym ma problem, Wy jej pomagacie z zakupami, przyjeżdżacie, ale mieszkacie sobie osobno.
A drugie rozwiązanie to sprzedanie jednej nieruchomości lub obu i kupienie czegoś większego, co będzie pasować wszystkim. Tak, żeby mama miała własny pokój, żeby były dwie łazienki, żebyście sobie na głowę nie wchodzili. Ewentualnie nawet kupienie domku, ale podzielonego na pół i wtedy pół ma mama, pół macie Wy, a Wy dbacie o to, czego mama nie jest w stanie zrobić.
W sumie jest jeszcze trzecie rozwiązanie - kupujecie mamie mieszkanie na parterze gdzieś blisko Was. Wtedy, jeżeli nie chcecie ruszać domu, to nie ruszacie, a mieszkanie tak czy inaczej się przyda.

PS. Rozwiązanie z tym, że Ty latem z dziećmi pojedzjesz na dłuzej do mamy, w Waszym przypadku będzie jeszcze bardziej destrukcyjne dla związku. Skoro ten dom jest tak daleko, to moim zdaniem sprzedaż go jest jedyną sensowną opcją.
Proste jak się czyta, albo pisze ale sprzedać domu jednorodzinnego nie jest łatwe. Mój mąz mojej mamy wcale się nie krępuje o to nie chodzi o to że on jej czy ona jemu przeszkadza tylko chyba samo to że ona tu jest...sam podjął taką decyzję nikt nie postawił go przed faktem...a jak jego rodzice było to było ok. Też mieszkali i było o jedną osobę więcej. Fakt czasu mieliśmy więcej dla siebie bo było jedno dziecko, teraz jest dwójka a on chciałby żuć jak wcześniej przecież tak się nie da są dodatkowe obowiązki bo doszło jedno dziecko więcej. Mama To tylko chyba pretekst żeby się przywalić do mnie o cos
 
reklama
Proste jak się czyta, albo pisze ale sprzedać domu jednorodzinnego nie jest łatwe. Mój mąz mojej mamy wcale się nie krępuje o to nie chodzi o to że on jej czy ona jemu przeszkadza tylko chyba samo to że ona tu jest...sam podjął taką decyzję nikt nie postawił go przed faktem...a jak jego rodzice było to było ok. Też mieszkali i było o jedną osobę więcej. Fakt czasu mieliśmy więcej dla siebie bo było jedno dziecko, teraz jest dwójka a on chciałby żuć jak wcześniej przecież tak się nie da są dodatkowe obowiązki bo doszło jedno dziecko więcej. Mama To tylko chyba pretekst żeby się przywalić do mnie o cos
Co nie zmienia faktu, że jak ktoś Ci śpi całą zimę w kuchnio-salonie to nie jest to komfortowa sytuacja. Wiesz, ja też nie mam problemu, jak moja siostra tak u nas śpi, ale po jednym pobycie teściowej wiem, że na następny, wynajmę jej pokój w hotelu.
Tak czh inaczej skoro mama nie daje rady sama to rozwiązaniem nie jest siedzenie jej w zimie u Was i Twoje u niej w lecie. Trzeba ruszyć, pogadać i wymyślić rozwiązanie długoterminowe, bo mama też zasługuje na to, żeby mieć własny pokój, a nie tapczan w salonie.

Ja tak jak pisałam, nie dziwię się, że mężowi przeszkadza sam fakt obecności mamy w domu. Jakbym miala mieszkać z teściową całą zimę, to szybciej wyniosłabym się sama.
 
Do góry