Ariena wczoraj się pofatygowałam do ZUSu (bo jakoś jak dzwoniłam to nie chciało mi się czekać 16 minut, żeby 20 osób przede mną załatwiło swoje sprawy). Moje dokumenty dotarły do nich 4 lipca (dziwnie późno, bo do pracodawcy poszły w czerwcu, a ja 1 już byłam u nich z "dopełnieniem" po wygaśnięciu umowy). Na daną chwilę są "analizowane". Kobieta mi powiedziała, że z końcem miesiąca powinnam dostać wyrównanie za czerwiec i od razu za lipiec. A co do kolejnych wypłat to są one przelewane na koniec miesiąca.
Z tego wszystkiego zapomniałam zapytać o ubezpieczenie zdrowotne Mikołaja, bo mi w czwartek lekarz powiedział, że Młody figuruje jako nieubezpieczony (a przecież ma ubezpieczenie przy mnie, póki Aro nie załatwi u siebie po urlopie). Wrrr, biurokracja...