reklama
Imię Kasia
Wiek ur.1981
Nasze dzieci Lilianka (27 tc)
Miejscowośc bądz okolice pochodzenia Warszawa
Zainteresowania chwilowo brak, kiedyś gitara, języki obce
Praca/Szkoła analityk
Zawód Ekonomia
Mąż/Partner Marcin
I co jeszcze wszystko chyba wiecie. Staraliśmy sie ponad dwa lata. Były monitoringi cykli, leki , prawie iui ale jakos tak się udało samo.Ciąża była wzorowa , wszystko w porządku. Aż pewnego dnia na USG usłyszeliśmy że serduszko nie bije. Urodziłam Lilkę 30.06 ciężkie przeżycie dla matki , jak wie że dziecko nie żyje. Była zdrowa i ja też. I już chyba nigdy nie dowiemy sie co sie stało. Nauczyliśmy sie życ z naszym aniołkiem na ramieniu. I teraz czekamy ............. co będzie dalej. Bo przecież moje serduszko jest duże i choc częśc jest zajęta już na zawszę przez kochaną corcie to jest jeszcze w nim takie puste miejsce dla naszego dzieciaczka.
Wierzę że kiedyś zostanę mamą dziecka tu na ziemi. I jest kruszynka pod serduszkiem
Wiek ur.1981
Nasze dzieci Lilianka (27 tc)
Miejscowośc bądz okolice pochodzenia Warszawa
Zainteresowania chwilowo brak, kiedyś gitara, języki obce
Praca/Szkoła analityk
Zawód Ekonomia
Mąż/Partner Marcin
I co jeszcze wszystko chyba wiecie. Staraliśmy sie ponad dwa lata. Były monitoringi cykli, leki , prawie iui ale jakos tak się udało samo.Ciąża była wzorowa , wszystko w porządku. Aż pewnego dnia na USG usłyszeliśmy że serduszko nie bije. Urodziłam Lilkę 30.06 ciężkie przeżycie dla matki , jak wie że dziecko nie żyje. Była zdrowa i ja też. I już chyba nigdy nie dowiemy sie co sie stało. Nauczyliśmy sie życ z naszym aniołkiem na ramieniu. I teraz czekamy ............. co będzie dalej. Bo przecież moje serduszko jest duże i choc częśc jest zajęta już na zawszę przez kochaną corcie to jest jeszcze w nim takie puste miejsce dla naszego dzieciaczka.
Wierzę że kiedyś zostanę mamą dziecka tu na ziemi. I jest kruszynka pod serduszkiem
Ostatnia edycja:
ewcia3004
Nadzieja umarła...
- Dołączył(a)
- 4 Grudzień 2009
- Postów
- 4 792
Imię Ewa
Wiek 22 lata
Nasze dzieci Maciuś +7.10.09 (25tydz. ciąży)
Miejscowość Dolny Śląsk
Zainteresowania góry
Praca/Szkoła działalność gosp.
Zawód sprzedawca
Mąż/Partner Krzysiek
Co spotkało Nas, opisałam w pożegnaniach- odszedł nasz Synek
Wiek 22 lata
Nasze dzieci Maciuś +7.10.09 (25tydz. ciąży)
Miejscowość Dolny Śląsk
Zainteresowania góry
Praca/Szkoła działalność gosp.
Zawód sprzedawca
Mąż/Partner Krzysiek
Co spotkało Nas, opisałam w pożegnaniach- odszedł nasz Synek
Ostatnia edycja:
mamaAmelusi
Aktywna w BB
Imię Ania
Wiek 1983
Dzieci Amelka 2 latka, Aniołek 15.12.2009
Skąd okol Zduńskiej Woli
Zajęcie ogólnie kosmetyczka, a tak w ogóle to kura domowa;-)
Mąż Mariusz żołnierz (życie z trepem to dopiero jazda)
Druga ciąża podobnie jak pierwsza nie była planowana,po prostu nie robliśmy nic żeby tego dziecka nie mieć. A może trzeba było się zastanowić, bardziej o siebie dbać, iść do lepszego lekarza.
Do lekarza trafiłam w 4 tyg, bo zaczęłam brudzić, kazał zrobić bete dał luteinę i kazał przyjść za dwa tyg.
Tydzień później w nocy zaczęłam bardzo krwawić, szpital, diagnoza ciąża obumarła, nikt nie zrobił usg, nie dostałam kaprogestu, nie zrobili bety szykowali na łyżeczkowanie. Usg zrobiono mi dopiero o 12 w południe, lekarz był wstrętny, stwierdził, że on to nie wie czy tam coś jeszcze jest, jakieś to zatarte. Powiedzieli, że zrobią mi jutro jeszcze raz usg, bo musi inny lekarz potwierdzić. Godzinę później jechałam do domu, wypisałam się na własne żądanie, wieczorem miałam konsultacje w Łodzi, na usg niby wszystko w porządku, ale duży krwiak 28mm na 10mm, trzeba tydzień leżeć i czekać czy zabije serduszko + luteina dopochwowo.
I tak czekałam...
14 grudnia pojechałam do lekarza, już tu u siebie,rzeczowo aczkolwiek spokojnie wytłumaczył mi, że nie jest dobrze, krwiak co prawda się wchłonął,ale serduszka nie słychać, poprosił, żeby przyjechać na drugi dzień do szpitala, bo tam lepszy sprzęt jest. Ale wtedy już wiedziałam, że moja kruszynka nie żyje, czułam to.
Na dopplerze nie było praktycznie żadnego przepływu. Pęcherzyk, jak to określił, zaczął się rozpadać, był nie wyraźny nie było widać zarysu zarodka.
I tak zostałam tego dnia w szpitalu na zabiegu. Położne były naprawdę miłe, starał sie być taktowne.
Tylko ból i pustka ogromna.
Wiek 1983
Dzieci Amelka 2 latka, Aniołek 15.12.2009
Skąd okol Zduńskiej Woli
Zajęcie ogólnie kosmetyczka, a tak w ogóle to kura domowa;-)
Mąż Mariusz żołnierz (życie z trepem to dopiero jazda)
Druga ciąża podobnie jak pierwsza nie była planowana,po prostu nie robliśmy nic żeby tego dziecka nie mieć. A może trzeba było się zastanowić, bardziej o siebie dbać, iść do lepszego lekarza.
Do lekarza trafiłam w 4 tyg, bo zaczęłam brudzić, kazał zrobić bete dał luteinę i kazał przyjść za dwa tyg.
Tydzień później w nocy zaczęłam bardzo krwawić, szpital, diagnoza ciąża obumarła, nikt nie zrobił usg, nie dostałam kaprogestu, nie zrobili bety szykowali na łyżeczkowanie. Usg zrobiono mi dopiero o 12 w południe, lekarz był wstrętny, stwierdził, że on to nie wie czy tam coś jeszcze jest, jakieś to zatarte. Powiedzieli, że zrobią mi jutro jeszcze raz usg, bo musi inny lekarz potwierdzić. Godzinę później jechałam do domu, wypisałam się na własne żądanie, wieczorem miałam konsultacje w Łodzi, na usg niby wszystko w porządku, ale duży krwiak 28mm na 10mm, trzeba tydzień leżeć i czekać czy zabije serduszko + luteina dopochwowo.
I tak czekałam...
14 grudnia pojechałam do lekarza, już tu u siebie,rzeczowo aczkolwiek spokojnie wytłumaczył mi, że nie jest dobrze, krwiak co prawda się wchłonął,ale serduszka nie słychać, poprosił, żeby przyjechać na drugi dzień do szpitala, bo tam lepszy sprzęt jest. Ale wtedy już wiedziałam, że moja kruszynka nie żyje, czułam to.
Na dopplerze nie było praktycznie żadnego przepływu. Pęcherzyk, jak to określił, zaczął się rozpadać, był nie wyraźny nie było widać zarysu zarodka.
I tak zostałam tego dnia w szpitalu na zabiegu. Położne były naprawdę miłe, starał sie być taktowne.
Tylko ból i pustka ogromna.
malamrowka1100
Fanka BB :)
Imię: Kasia
Wiek ur.1986
Nasze dzieci Konrad 19tc. zmarł 8 grudnia 2009
Miejscowośc bądz okolice pochodzenia Poznań
Zainteresowania muzyka, moda, projektowanie
Praca/Szkoła Dekorator/ Studia Public Relations
Zawód Studentka, Dekorator
Mąż/Partner 13 lutego będzie już mężem Kuba
Umarł mi synek w 19 tc. Nie miał wad genetycznych, był zdrowy i silny, ale ja miałam grypę i umarł.
Wiek ur.1986
Nasze dzieci Konrad 19tc. zmarł 8 grudnia 2009
Miejscowośc bądz okolice pochodzenia Poznań
Zainteresowania muzyka, moda, projektowanie
Praca/Szkoła Dekorator/ Studia Public Relations
Zawód Studentka, Dekorator
Mąż/Partner 13 lutego będzie już mężem Kuba
Umarł mi synek w 19 tc. Nie miał wad genetycznych, był zdrowy i silny, ale ja miałam grypę i umarł.
Imię Anna
Wiek ur 1982
Mój Aniołek 25-09-2008 (10tc)
Miejscowośc bądź okolice pochodzenia Poznań/Opalenica
Zainteresowania zgubiłam swoje zainteresowania, kiedyś języki obce, podróże, rachunkowość
Praca/Szkoła samodzielna księgowa na etacie i spółka z siostrą dodatkowo
Zawód Technik Ekonomista
Mąż/Partner Adam mąż
Inne info np
gg 5755112
Moja historia:
Był sierpień 2008, wracaliśmy z wakacji z przepięknej Pragi, zatrzymaliśmy się u kolegi w Krakowie po drodze. Paru naszych znajomych postanowiło zrobić tak samo, było nas chyba z 20 osób :-) I tam coś mnie tknęło i zrobiłam sobie test, okazało się, że jestem w ciąży. Mój wówczas narzeczony bardzo się ucieszył, bo stanęło na jego. Tzn. jeśli się okaże, że jestem w ciąży przyspieszymy nasz ślub. No i się chłopak postarał . Zaplanowaliśmy ślub z kościołem, salą, orkiestrą w 2 tygodnie i było pozamiatane, włącznie z sukienką.
Pierwsza wizyta w sierpniu u gin, polecanej specjalistki z Poznania (jak sławna tak droga). Ogólnie pierwsze wrażenie ok, nie założyła mi karty ciąży, bo to dopiero przy drugiej wizycie jak zacznie bić serduszko. Ze zdjęciem z USG wyszliśmy stamtąd rozpromienieni, mimo uwagi ze strony Pani doktor, że mamy się za bardzo nie cieszyć, bo drugie badanie jest ważniejsze. Następna wizyta miała być ok 20.09 ja poprosiłam żeby była 25.09 w urodziny mojego narzeczonego, żeby mu taki prezent zrobić, no i zrobiłam :-(. Czułam, że coś będzie nie tak, takie wewnętrzne coś mi podpowiadało, że, że, że nie wiem, po prostu że coś nie gra. No i na USG wyszło to coś. Pani doktor tak to skomentowała swoim doktorskim głosem: "pęcherzyk jest, długość taka, ale ... ale... nie ma echa serca, choć chwileczkę, w którym tygodniu jest Pani w ciąży? (ja już ryczałam oczywiście), proszę się uspokoić, nie pani pierwsza nie ostatnia, pierwsza ciąża często okazuje się takim falstartem, następne na pewno będzie ok. Ale zaraz zaraz czy jest możliwe żeby ta ciąża np. była młodsza? (no to my jak głupki, dali nam trochę nadziei, że nie wiemy, ale seks uprawialiśmy w ostatnim czasie kilka razy dziennie więc chyba tak), kurcze może jest taka możliwość." Zawołała córkę i razem we dwie dyskutowały, a ja ze strzępami nadziei trzymałam A. za rękę i się łudziłam do końca. Ostatecznie wyszliśmy stamtąd z diagnozą, że serce się nie wytworzyło, ale mamy przyjść za tydzień się upewnić i wtedy skieruje mnie na zabieg. Dostaliśmy zdjęcie USG i ja reprymendę, że mam nie ryczeć to w dzisiejszych czasach nie koniec świata. Może tak, ale dla mnie w tamtej chwili świat się zawalił. Dojechaliśmy do rodziców, ja w ryk, rodzice w ryk, A. jakoś się trzymał, chyba do niego to nie docierało. Siostra i jej koleżanka, którą jest położną załatwiły mi następnego dnia wizytę u ich ginekologa, którego specjalnością jest leczenie bezpłodności. No to pojechaliśmy, i on nam już powiedział wszystko. W którym tygodniu jestem, że dziecko prawdopodobnie od tego dnia jest martwe, bo serduszko się nie wytworzyło, że trzeba zabieg najpóźniej 29.09 u niego w szpitalu, że nie można zwlekać bo dziecko zacznie się rozkładać i będzie to niedobre dla mnie. Mówił spokojnym tonem, na korytarzu stały poumawiane pacjentki, żadna nie powiedziała nic, kiedy wyszliśmy z gabinetu, a ja płakałam (teraz tez płaczę) czułam od nich tylko taką nić zrozumienia. No i pojechałam 29.09 do szpitala. Jedna tabletka na poronienie, 24h czekania na efekt. Nic. druga tabletka i następne i nic. Trzecia tabletka jeszcze tego samego dnia i też nic. Ja przez cały ten czas bez jedzenia no bo pójdę pod narkozę, w końcu kroplówki zaczęli mi podawać. Zabieg się w końcu odbyć musiał, lekarz powiedział, że starał się jak mógł, że nic mi nie uszkodził, że za rok się tu spotkamy i będziemy płakać ze szczęścia, bo następnym razem damy radę. Z badań dziecka wynikło tylko tyle, że wytworzyło się serduszko jakiś specjalnych powodów nie było.
Się rozpisałam, powspominałam i popłakałam znowu, troszkę mi to pisanie zeszło z tego powodu.
Teraz jestem w ciąży i wiem, że teraz się uda, no bo wierzę w moje dziecko i wierzę w siebie, wierzę że spotkamy się tu i za parę miesięcy jak jest ptp, a nie wcześniej.
Wiek ur 1982
Mój Aniołek 25-09-2008 (10tc)
Miejscowośc bądź okolice pochodzenia Poznań/Opalenica
Zainteresowania zgubiłam swoje zainteresowania, kiedyś języki obce, podróże, rachunkowość
Praca/Szkoła samodzielna księgowa na etacie i spółka z siostrą dodatkowo
Zawód Technik Ekonomista
Mąż/Partner Adam mąż
Inne info np
gg 5755112
Moja historia:
Był sierpień 2008, wracaliśmy z wakacji z przepięknej Pragi, zatrzymaliśmy się u kolegi w Krakowie po drodze. Paru naszych znajomych postanowiło zrobić tak samo, było nas chyba z 20 osób :-) I tam coś mnie tknęło i zrobiłam sobie test, okazało się, że jestem w ciąży. Mój wówczas narzeczony bardzo się ucieszył, bo stanęło na jego. Tzn. jeśli się okaże, że jestem w ciąży przyspieszymy nasz ślub. No i się chłopak postarał . Zaplanowaliśmy ślub z kościołem, salą, orkiestrą w 2 tygodnie i było pozamiatane, włącznie z sukienką.
Pierwsza wizyta w sierpniu u gin, polecanej specjalistki z Poznania (jak sławna tak droga). Ogólnie pierwsze wrażenie ok, nie założyła mi karty ciąży, bo to dopiero przy drugiej wizycie jak zacznie bić serduszko. Ze zdjęciem z USG wyszliśmy stamtąd rozpromienieni, mimo uwagi ze strony Pani doktor, że mamy się za bardzo nie cieszyć, bo drugie badanie jest ważniejsze. Następna wizyta miała być ok 20.09 ja poprosiłam żeby była 25.09 w urodziny mojego narzeczonego, żeby mu taki prezent zrobić, no i zrobiłam :-(. Czułam, że coś będzie nie tak, takie wewnętrzne coś mi podpowiadało, że, że, że nie wiem, po prostu że coś nie gra. No i na USG wyszło to coś. Pani doktor tak to skomentowała swoim doktorskim głosem: "pęcherzyk jest, długość taka, ale ... ale... nie ma echa serca, choć chwileczkę, w którym tygodniu jest Pani w ciąży? (ja już ryczałam oczywiście), proszę się uspokoić, nie pani pierwsza nie ostatnia, pierwsza ciąża często okazuje się takim falstartem, następne na pewno będzie ok. Ale zaraz zaraz czy jest możliwe żeby ta ciąża np. była młodsza? (no to my jak głupki, dali nam trochę nadziei, że nie wiemy, ale seks uprawialiśmy w ostatnim czasie kilka razy dziennie więc chyba tak), kurcze może jest taka możliwość." Zawołała córkę i razem we dwie dyskutowały, a ja ze strzępami nadziei trzymałam A. za rękę i się łudziłam do końca. Ostatecznie wyszliśmy stamtąd z diagnozą, że serce się nie wytworzyło, ale mamy przyjść za tydzień się upewnić i wtedy skieruje mnie na zabieg. Dostaliśmy zdjęcie USG i ja reprymendę, że mam nie ryczeć to w dzisiejszych czasach nie koniec świata. Może tak, ale dla mnie w tamtej chwili świat się zawalił. Dojechaliśmy do rodziców, ja w ryk, rodzice w ryk, A. jakoś się trzymał, chyba do niego to nie docierało. Siostra i jej koleżanka, którą jest położną załatwiły mi następnego dnia wizytę u ich ginekologa, którego specjalnością jest leczenie bezpłodności. No to pojechaliśmy, i on nam już powiedział wszystko. W którym tygodniu jestem, że dziecko prawdopodobnie od tego dnia jest martwe, bo serduszko się nie wytworzyło, że trzeba zabieg najpóźniej 29.09 u niego w szpitalu, że nie można zwlekać bo dziecko zacznie się rozkładać i będzie to niedobre dla mnie. Mówił spokojnym tonem, na korytarzu stały poumawiane pacjentki, żadna nie powiedziała nic, kiedy wyszliśmy z gabinetu, a ja płakałam (teraz tez płaczę) czułam od nich tylko taką nić zrozumienia. No i pojechałam 29.09 do szpitala. Jedna tabletka na poronienie, 24h czekania na efekt. Nic. druga tabletka i następne i nic. Trzecia tabletka jeszcze tego samego dnia i też nic. Ja przez cały ten czas bez jedzenia no bo pójdę pod narkozę, w końcu kroplówki zaczęli mi podawać. Zabieg się w końcu odbyć musiał, lekarz powiedział, że starał się jak mógł, że nic mi nie uszkodził, że za rok się tu spotkamy i będziemy płakać ze szczęścia, bo następnym razem damy radę. Z badań dziecka wynikło tylko tyle, że wytworzyło się serduszko jakiś specjalnych powodów nie było.
Się rozpisałam, powspominałam i popłakałam znowu, troszkę mi to pisanie zeszło z tego powodu.
Teraz jestem w ciąży i wiem, że teraz się uda, no bo wierzę w moje dziecko i wierzę w siebie, wierzę że spotkamy się tu i za parę miesięcy jak jest ptp, a nie wcześniej.
julitka80
dni, których nie znamy...
- Dołączył(a)
- 16 Listopad 2009
- Postów
- 1 366
no i ja się w końcu dopiszę, a co...
Imię:Julita/justyna
Wiek: 30
Aniołek: Marysia 20.10.2009 21tc
Miasto: Lublin
Praca: biurokreacja
Mąż: Tomek
moją historię już znacie-straciłam Marysię po niemal wzorowej ciąży, z pięknymi wynikami badań w czasie ciąży.badania po stracie niczego nie wykazały i nie wiem tak do końca czy to dobrze, czy źle.wyduszam z siebie wielką nadzieję na przyszłość i staram się nie dopuszczać myśli, że spotka mnie jeszcze coś gorszego,ale w głębi serca siedzi ta przebrzydła panika, która nie raz szczerzy swoje kły szyderczo i ściska za serce.ale myślę, że się nie poddam...
Imię:Julita/justyna
Wiek: 30
Aniołek: Marysia 20.10.2009 21tc
Miasto: Lublin
Praca: biurokreacja
Mąż: Tomek
moją historię już znacie-straciłam Marysię po niemal wzorowej ciąży, z pięknymi wynikami badań w czasie ciąży.badania po stracie niczego nie wykazały i nie wiem tak do końca czy to dobrze, czy źle.wyduszam z siebie wielką nadzieję na przyszłość i staram się nie dopuszczać myśli, że spotka mnie jeszcze coś gorszego,ale w głębi serca siedzi ta przebrzydła panika, która nie raz szczerzy swoje kły szyderczo i ściska za serce.ale myślę, że się nie poddam...
Ostatnia edycja:
agu_ska
Fanka BB :)
:-)No i ja się dopiszę
Imię: Agnieszka
Wiek ur.1983
Nasze dzieci Aniołek 8.09.2009 (9 tc)
Miejscowośc bądz okolice pochodzenia Zielona Góra
Praca/Szkoła Account Manager/ Agencja Reklamowa
Mąż Sebastian
W piewszą ciążę zaszłam w podróży poślubnej, ale nasze szczęście nie potrwało długo. Około 6 tygodnia zaczęłam plamić ( przed pierwszą wizytą u gina), dostałam Duphaston na plamienie ale póżniej to było już tylko gorzej - plamienie było coraz bardziej obfite - trwało to około 3 tygodni a praktycznie ciąża przestała się rozwijać już w 6 tygodniu. Po spadku Bety diagnoiza była jednoznaczna - miałam zabieg w 9 tyg - nie zdążyłam usłyszeć nawet serduszka.:-(
Teraz jestem w drugiej ciązy w 13 tygodniu i pozostaje mi wierzyć że tym razem będzie wszytsko w porządku. Zaszłam w ciązę po pierwszej @ po zabiegu ( po zielonym światełku od gina):-)
Imię: Agnieszka
Wiek ur.1983
Nasze dzieci Aniołek 8.09.2009 (9 tc)
Miejscowośc bądz okolice pochodzenia Zielona Góra
Praca/Szkoła Account Manager/ Agencja Reklamowa
Mąż Sebastian
W piewszą ciążę zaszłam w podróży poślubnej, ale nasze szczęście nie potrwało długo. Około 6 tygodnia zaczęłam plamić ( przed pierwszą wizytą u gina), dostałam Duphaston na plamienie ale póżniej to było już tylko gorzej - plamienie było coraz bardziej obfite - trwało to około 3 tygodni a praktycznie ciąża przestała się rozwijać już w 6 tygodniu. Po spadku Bety diagnoiza była jednoznaczna - miałam zabieg w 9 tyg - nie zdążyłam usłyszeć nawet serduszka.:-(
Teraz jestem w drugiej ciązy w 13 tygodniu i pozostaje mi wierzyć że tym razem będzie wszytsko w porządku. Zaszłam w ciązę po pierwszej @ po zabiegu ( po zielonym światełku od gina):-)
reklama
Imię: Kasia
Wiek ur.1980
Moja córeczka Kinga ur 09.09.2005 moje największe szczęście
Moje Aniołki 11.11.2008 Olek (12tc.) 23.03.2009 Mikołaj (9tc) 04.11.2009 Michał (8 tc)
Miejscowośc bądz okolice pochodzenia Toruń
Praca/Szkoła pedagog/nauczyciel
Mąż Szymon
Moja historia jest dość długa, troszkę opisałam na wątku ciąża po... .
Ciągle wierzę i mam nadzieję, że nam się uda.
Wiek ur.1980
Moja córeczka Kinga ur 09.09.2005 moje największe szczęście
Moje Aniołki 11.11.2008 Olek (12tc.) 23.03.2009 Mikołaj (9tc) 04.11.2009 Michał (8 tc)
Miejscowośc bądz okolice pochodzenia Toruń
Praca/Szkoła pedagog/nauczyciel
Mąż Szymon
Moja historia jest dość długa, troszkę opisałam na wątku ciąża po... .
Ciągle wierzę i mam nadzieję, że nam się uda.
Podziel się: