Dziewczyny chciałam Wam wszystkim bardzo podziękować. Jestem bardzo wzruszona, że jest tyle dobrych dusz na tym forum. Za wszystkie leki bardzo dziękuję!!!! Z całego serca!!! Jeśli chcecie,zapłacę nawet, abyście tylko mi pomogły.
A teraz przedstawię sytuację: Jestem, jak moja stopka wskazuje, po 4 poronieniach na różnym etapie. Starsza ekipa tego forum mnie zna ;-) Podchodziłam do szczepień u Maliny, po dwóch miałam MLR ponad 40%. POtem przez 4 miesiące się starałam, ale nie mogłam zajść. Następnie pojawiły się problemy finansowe i zaprzestaliśmy czegokolwiek. Ja chciałam też odpocząć. Cały tamten rok poświęciłam na własne realizacje, znalazłam pracę i wyluzowałam się, Niestety zajść nie mogłam dalej, choć się nie zabezpieczaliśmy. Teraz w nowym roku zmieniłam klinikę (poprzednia to była Bocian w Białymstoku) na Artemidę, gdzie powtórzyłam swoje AMH, które wyniosło 4,45 (wcześniej w Łodzi u Maliny było 2,3?????). Ogólnie lekarz z Artemidy kierował mnie już na laparoskopię i histeroskopię (Alusia wie, bo jej pisałam), ale ja nie chciałam tracić czasu więc dał mi na razie zastrzyk Ovitrelle na pęknięcie (gdyż na monitoringu był ładny pęcherzyk w połowie cyklu). W styczniu zaczęłam poza tym brać witaminę D, kwas foliowy metylowany, B12 metylowaną i B6, żeby przygotować swój organizm powoli - myślałam: Aaaa do kwietnia się zejdzie. Ogólnie byliśmy nastawieni na tą laparo+histero plus inseminacja i oczywiście chciałam znów ponowić szczepienia. Nie sądziłam, że zajdę po tym zastrzyku
Obstawiałam, że te szczepienia w Łodzi zablokowały mnie i tylko inseminacja albo in vitro mi zostaje.
Ale do sedna - Białystok jest specyficznym miastem, o czym znów się przekonałam. Lekarze tam chyba nie do końca mają pojęcie o immunologii. Nie wierzą w nią po prostu. Zadzwoniłam dziś do gina i z wielką łaską zgodził się na duphaston - a mam plamienia jasnobeżowe jak w każdej ciąży (który odbiorę w piątek dopiero, bo mam 100 km do Białego i wtedy odbieram betę hcg u siebie), a jak zapytałam o leki które mam w domu (została mi fraxiparyna 0,3 - dwa opakowania plus encorton i acard od Maliny), to powiedział , że mogę wziąć ale on nie widzi sensu! Że co??????????????
Normalnie tylko się załamać. Dlatego jedyna nadzieja w immunologu jakimś. Mam na myśli Malinę i zadzwonię tak jak Enya kazała i powiem prawdę. Jak się nie zgodzi, będę próbowała u Wilczyńskiego Alusi. Nie zostawię tej ciąży bez szczepień. Choćby miała się nie udac, to wiem, że będę miała poczucie, że zrobiłam wszystko! Ogólnie wiecie, jak się dostaje n samym początku plamien (a przeszłam dwie ostatnie ciąże takie, krótkie i z plamieniami), to się widzi same czarne scenariusze. Jedynie dobra rzecz w tym, że zwykły zastrzyk mi pomógł. Jesli nie dotrwam (bo szykuję sięna każdą ewentualność), to pewnie uderzymy już na maksa - in vitro plus szczepienia, bo może coś nie halo jest zmoimi komórkami - nie wiem sama, co lekarz to inna opinia, a ja zaczynam wierzyć tylko sobie i Wam.
Teraz pytanie natury czysto formalnej - dziewczyny mam w domu fraxiparynę 0,3 (jak pisałam wyżej), acard, encorton, kwas foliowy metyl., B12 metyl., B6, wit. D, oraz kwas foliowy na receptę 15 mg i 5 mg (Misiejku jesteś wielka!!!!!!!!!!!!!!!!!!!). Co brać i w jakich dawkach? Znaczy fraxi to wiem, raz na dobę, acardu się boję, bo wzmagał mi plamienia nawet przed okresami, kwas foliowy brać metylowany czy ten 15 mg na receptę? Encorton - 10mg???? Czy mniej?
Za wszystkie odpowiedzi dziękuję. I równiez dziękuję, że mogę wam się tu wygadać, i że mnie wspieracie choćby nie wiem co.