Kruszka skądś zman "wojny domowe. U mnie było podobnie i M jak dotąd tylko kariotypy robił. Może sam sie nie opierał ale teściowie... wiesz ich było pięcioro i ani teściowa ani jej dzieci- nikt nie miał kłopotów, a na dodatek jak pojechałam do szpitala bez żadnych objawów, żadnych, ale z diagnozą to mniej więcej było tak jakbym sama zafundowała sobie zabieg.. masakra! U mnie wojny moze nie było ale ogromny żal... tym bardziej cieszy własne M.
PS jaka szkoda, że prawie wszystkie jesteście z drugiego końca Polski...
PS jaka szkoda, że prawie wszystkie jesteście z drugiego końca Polski...
Ostatnia edycja: