Witajcie Dziewczyny:-)
Przepraszam ze tak do Was wpadam, czytam Was od dawna, jesteście skarbnicą wiedzy, myśle ze dzięki temu co tu przeczytałam moja ciąża dalej trwa, bo wymusiłam na lekarzach pewne rzeczy. Potrzebuje Waszej porady:
mam córkę 6,5 roku, w 2013 dwie stracone ciąże w początkowych tyg. Teraz mimo iż nikt nie dawał mi szans jestem "już" w 13tc. Mam guza przysadki mózgowej spowodowanego wysoką prolaktyną, Hashimoto, dodatnie ANAi i nie wiadomo co jeszcze bo czekam na wyniki badan pod kątem zespołu antyfosfolipidowego. Biorę eutyrox, duphaston, acard, i od tygodnia jak wyszły te ANA clexane 0,4. I tutaj mam problem - kazde wkłucie boli jak diabli, nie mogę się wkłuć, jakby igła była tępa, wstrzykuje powoli a mimo to boli a jak wyjmuje igłe to zawsze trochę płynu mi wylatuje z brzucha
później przed ok 10 min piecze i boli mnie brzuch a na koniec robi się krwiaczek i taka jakby bruzda/zgrubienie. Igłe wbijam powoli, pionowo. Poradzcie co robie źle i jak prawidłowo robić te zastrzyki. prosto? Pod kątem? powoli czy szybko? masowac później tą skórę czy nie bo w ulotce wyczytałam ze nie. Doradzcie coś proszę bo na razie każdy zastrzyk to gehenna, skóra w cętki jak u geparda i boli, a czeka mnie kłucie do końca ciązy. Wiadomo dla dobra maluszka wszystko ale jakby dało radę sobie choć trochę ulżyć to byłoby super:-)
Z góry dziękuję za kazdą radę.
Pozdrawiam Was i życzę aby każdej z Was się udało, aby kazda mogła przytulić swój mały skarb