reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Porody... ach te porody... wielka chwila!!!

reklama
a u mnie było tak!!
Na 18.12.2006 miałam termin i byłam też u lekarza;rozwarcie na cm,szyjka zgładzona,ale nic po za tym!!Gin kazał przyj.na KTG w środ-pojechałam i wszystko było prawidłowe!!No to mi powiedział że w Poniedziałek(25.12)mam przyjechać z torbą do szpitala!! Więc tak zrobiłam ale jak czekałam pod jego gabinetem to ryczałam że ja tu nie zostanę!!(boję się szpitali) No oczywiście zbadał mnie i zrobił ktg-wszystko oki!!Uprosiłam go żebym nie musiała zostawać-zgodził się wkońcu były święta!! kazał przyj we środę wcześnie rano!!!
W nocy z wtorku na środę o 2 w nocy odeszły mi wody-sączyły się! I mówię o tym mężusiowi a on na to żebym ''se jaj nie robiła''-mówię mu ze nie żartuję!!a on jak skoczył na równe nogi,zaczoł się szybko ubierać,brać torby..... musiałam na niego krzyknąć żeby się uspokoił bo bezemnie by wkońcu pojechał!!!
w drodzę do szpitala dostałam skurczy!W szpitalu przyjęły mnie takie dwie grube położnę!!Były niemiłe a na dodatek głuche i jeszczę się ze mną kłuciły( w karcie ciąży miałam wpisany lek Duphostan czy jakoś tak na podtrzymanie a ja nie słusznie brałam ten lek bo żadnych krwawień nie miałam ani nic-a one że mialam krwawienia!!No kur..wa sama wiem lepiej czy miałam czy nie)
dalejj.....
położyły mnie na porodówce w boksie-jak psa mimo że sala rodzinna była wolna!!!Podpieły do ktg i kazały leżeć!!Po jakimś czasie przyszła pita mnie zbadała tak chamsko że łzy to mi strumieniem leciały i kazałam jej przestać a ona na to ''jak nie chcesz to nie'' Rozwarcie miałam na 3 cm i darłam się o cesarkę bo myślałam że nie wytrzymam!!Poszłam pod prysznic-ukojenie potem znowu na ktg i uciekłam jej z tamtąd po 15 min znowu pod prysznic!!!
Ranek inna zmiana-siostry miłosierdzia-anioły!! Troskliwe i delikatne!!
Powiedziły żebym wyszła spod prysznica bo będzie obchód-jak kazały tak zrobiłam!! siostra mnie zbadała tak delikatnie że nic nie czułam-rozwarcie na 5 cm!! Po jakimś czasie przyszedł ordynator,mój lekarz i reszta bandy!!Ordyn zbadał mnie-delikatnie i stwierdził że już 7 cm-pomyślałam o kryzysie 7 cm!! Mo ginekolog został przy mie kazałzapodać leki przeciwbólow-ale jak siostra mi je wszczykła to przy skurczu aż krzyknełam "kur..wa mać co to jes za hu..jstwo"!! Potem jeszcze błagałam Gin o zzo a on na to że już jest za póżno bo za chwile rodzimy!!NO to ja mu na to pokazałam fakersa jak poszedł!!
wkońcu usłyszałam słowo "PARTE IDĄ-10 cm"
no ale to nie była taka prosta sprawa bo DAwid był zle ułożony ciemię i obracali mnie z boku na bok i kazali przeć!!Dostałam oksyc.bo miałam osłabienie skurczy!! Przy partych mialam wszystkie pozycje z możliwych-dopiero na koniec ułożyli mnie w klasycznej!! po jakiś 40 min czuję że jakby mi arbuz wychodził z ci..pki a położna krzyczy ''widać główkę-chcesz dotknąć" ja na to że "nie"{bałam się} Po drugim skurczu usłyszałam płacz mojego największego szcześcia (godz.11.45)!!Mężus to ąż się popłakał-położyli mi Dawida na brzuchu(obsikał mnie) a Tatuś przecioł pępowinę!!! Gin pow.że rodziłam bardzo ładnie i wystawił mi "6"!! Mały poszedł na badania i szczepienia a za Boksu słyszę jak pediatra krzyczy-"On na mnie sika"-oblał wszystko i szystkich-zuch chłopak) Dostał 10 pkt!!
Urodziłam łożysko,lekarz mnie zszył i przewiezli na sale poporodową!! Położna pomogła w przystawieniu do piersi!!A Mężuś powiedział mi że mnie ""podziwia bo byłam bardzo dzielna"!!

Faktycznie po porodzie nie pamięta się bólu-bardziej bolało kroczę!!
Zapomniałam dodać że Dawid się w czepku urodził-szczęściaż!!
 
dzielna dziewczyna ! :tak:
jak czytałam wszystkie porody grudniówek za każdym razem płakałam jak kot !

ach jak sobie przypomne mój poród ...
mogłabym rodzić co tydzien !
 
czarna - brawo!
Ja to wychodze z założenia - wszystko dobre, co się dobrze kończy!

Aczkolwiek już nie chcę rodzić bez zzo...:no::eek:;-)
 
termin porodu miałam na 30 listopada - to był czwartek - mój mąż dostał tel. z pracy , ze będzie musiał przyjechac wieczorem , zeby czegoś dopilnować .
Pomyslałam sobie , że skoro jest w domu w ciągu dnia to zrobimy generalne porządki , bo może w weekend nie bedzie kiedy jak zaczne rodzić .
Zatem umyłam okna ( sama ) , podłogi i takie tam...
O 17-tej P. pojechał do pracy , a ja wieszałam swieże firanki.
Potem wykapłam się , umalowałm paznokcie i położyłam się do łóżka , zeby obejrzeć Fakty.
Nagle zabolał mnie brzuch :confused: Pomyślałam : " ku rwa znowu nie przespana noc , bo bedzie bolał mnie brzuszek "
No ale przeszło ...
Za chwile znowu ból ( jeszce nie wiedziałam , że to skurcze ) i tak kilka razy ...

Około 20-tej zaczęłam sobie pisać dokładne godziny tych bóli - wtedy to stwierdziłam , że to napewno skurcze , bo bolało co 8 minut :tak:

Zadzwoniłam do znajomej położnej ( z mojej miejscowości ) opowiedziałam jej co i jak - wziełam samochód i pojechałam do niej do domu - tam mnie zbadała i kazała jechać do szpitala , bo jest rozwarcie ok. 4cm

Pomyślałam : fajnie ! rodze !

A najlepsze jest to , ze wcale tak bardzo nie bolało .

Przyjechałam do domu - zadzwoniłam do męza i do taty. Z Piotrkiem umówiłam sie w szpitalu , do którego zawoził mnie tata .
Zanim jednak pojechałam, dopakowałam torbe i zjadłam jogurt , bo naczytałam się ,ze w szpitalu jesc nie dadza.

Wyjechalismy o 21:15 - w szpitalu byłam o 22:00
Przyjeto mnie , zrobiono badania , kazano sie przebrać do porodu ( ciagle nie bolało az tak bardzo )

Na porodówke weszłam o 23:15 - skurcze w końcu stały się bolesne
P. był przy mnie cały czas . Chodziliśmy sobie po korytarzu do 23:45 ( mało sie mną personel zajmował , bo obok lezała dziewczyna , która rodziła cały dzień i jej pomagali - ale wcale mi to nie przeszkadzało )

O 23:45 podłączyli mnie w końcu pod KTG - stałam przy łóżku z tą aparaturą przez 15 minut - czyli do północy - wtedy to położyli mnie , dokładnie obejrzeli i okazało sie , że bardzo szybo zrobilo się rozwarcie na 10 cm no i kazali przeć ...

yyyyy co ? co to znaczy przeć ? ( nie chodziłam do szk. rodzenia ) pierwsze dwa skurcze parte nie przyniosły rezultatów - za mało sie postarałam :dry:
Potem w końcu położna ( superbabka ) kazała mi przeć z całej siły ( wytłumaczyła dokładnie jak) i po dwóch kolejnych skurczach dokładnie o 0:25 ( czyli już 1.grudnia ) urodził sie Mikołaj ! 3600 i 54cm - oczywisci 10 punktów :tak:

Połozono mi go na brzuszku - był taki śliczny ! dziwiłam się , że jest taki czysty - bo nie był wcale wymazany mazia płodową , ani krwią :tak:
Powiedziałm , że bardzo go kocham - Piotrek tez powiedział "kocham Cie syneczku" i potem mi to powiedział i gratulował, ze byłam taka dzielna .

Zabrali go na badania , a ja byłam szyta ( nawet nie wiem kiedy mnie pocieli - ale w szpitalu w którym rodziłam wszystkie rodzące są cięte - profilaktycznie )

Po chwili pokazali mi już ubranego Mikunia i zabrali go do reszty noworodków .
Mnie przewieźli na salę ( była gdzieś 1:00 w nocy) do 2:00 siedział ze mną Piotrek - gadaliśmy o Mikołaju , śmieliśmy sie z porodu ... nie moglismy doczekać sie rana , aż dostane Mikusia ....
O 2:00 pielęgniarka kazała Piotrkowi jechać do domu - jak zostałam sama pisałam znajomym sms'y i wysyłałam zdjęcie Mikusia , które udało sie Piotrkowi cyknać telefonem.

o 3:30 pielęgniarka przyniosła mi Mikunia do pierwszego karmienia i już ze mną został - gapiłam się na niego do rana ! płakałam z radosci ! całowałam go! i szeptałam jak bardzo go kocham ...
 
pięknie....
Jezu, żeby tak każdy poród tak wyglądał....
Mąż cię kocha Anitko - tylko czasem im odbija;-)

Roni - ja nie wykluczam trzeciego.Ale to tak za kilka lat przed 35 i w zależności od sytuacji materialnej. I wyłącznie z zzo;-)
 
No to i ja napisze jak to u mnie bylo.
Termin mialam na 13 grudnia. Wszyscy mowili ze napewno urodze wczesniej i ci w PL i tu.Balam sie ze moge urodzic slonia bo moj maz wazyl 5700 wiec same rozumiecie. A brzuch mialam wieeeeeeeeeeeeelki.
Ale niestety 13 nic,14 to samo,15,16, tez.
Swieta za pasem a dzizdi nie widac.
17 w niedziele pjachalismy z M na zakupy. Sporo bylo biegania.Od poludnia wydawalo mi sie ze cos mi sie saczy ale mysle sobie 'moze nie trzymam moczu'
Po dwoch godzinkach zadzwonilam do szpitala zapytac czy wody moga sie saczyc. Polozna a to ze moga ale zebym sprawdzila kolor. No wiec nowie ze bezbarwny. Ona - zeby przyjechacdo szpitala to sprawdza.
Ale ja oczywiscie stwierdzilam ze jest jeszcze czas i poszlismy dalej na zakupy.
Chlusnelo ze mnie na srodku centru handlowego. Stanelam z nogami szeroko i mowie. 'K***** Maras musze do lazienki' . Ten sie malo nie poplakal. Wpadam do toalety i patrze a wody zielone. I wtedy ja sie poplakalam bo cale zycie mama wbijala mi do glowy ze jak zielone wody to cos nie tak z dzieckiem.
Pojechalismy szybko do domu po walizke ,wykapalam sie i do szpitala.
Tam okazalo sie ze cisnienie mam 150/100 do tego brudne wody wiec moge pomarzyc o porodzie wodnym.
Podlaczyli mnie pod KTG i oksytocyne bo rozwarcia ani skurczow nie bylo.
Byla godzina 18.
Do 23 wszystko bylo ok. Podobno mialam silne skurcze ale zupelnie bezbolesne i polozne smialy sie ze je chyba bede pierwsza ktora bez bolu urodzi.
Po 23 jak mnie zaczelo bolec toooooooo.UJJJJJJJJJJJJJJ. A rozwarcie dopiero na palec. Gin powiedzial ze wroci o 4 i przy dobrych wiatrach moze na 4 bedzie.
Prosilam M zeby mnie dobil bo nie wytrzymam a on ciagle zmienial muzyke bo glupi myslal ze to cos pomoze:) Polozna zaczela namawiac mnie na znieczulenie. Najpierw sprobowalam gazu i powietrza ale poczulam sie jak na imprezie- na poczatku fajnie a pozniej niedobrze mi sie zrobilo. Wiec podziekowalam. Darlam sie wnieboglosy a te glupie polozne przychodzily i mnie uciszaly mowiac ze to niedobrze dla dziecka.
W miedzyczasie przyszedl gin. Czarniutki jak asfalt. Jak go zobaczylam to krzycze do niego ' Super przyszedles mi zrobic cesarke' . A on na to po polsku 'Glupia Polka' i poszedl z usmiechem (tu cesarka tylko w ostatecznosci).
Po jakims czasie poprosilam o nastepny przeciwbolowy - petydyne. Dostalam zastrzyk domiesniowo. Pomoglo na jakies 1,5 h powinno na 3.
Jak znow zaczelo napierdzielac to chcialam pochodzic. Ale niestety , wysokie cisnienie+brudne wody plodowe dla tych debili =lezenie. Wiec nie pozwolili mi wstac .Na boku tez niewygodnie.
Myslalam ze juz nie dam rady . Patrzylam na zegarek a on zdawal sie stac w miejscu. Ok 2.30 juz nie wytrzymalam i zaczelam blagac o epidural (zoo).
Polozna na to ze lekarz odbiera ciezka cesarke i jak skonczy to mi zapoda. Mysle spoko. A tu po chwili czuje...........bole parte. Mowie do malolaty ( polozna mlodsza ode mnie i jak sie pozniej dowiedzialam to jej pierwszy porod) mam bole parte. A ona ze niemozliwe bo lekarz powiedzial ze o 4 na 4 palce bedzie rozwarcie. No myslalam ze h... mnie strzeli. MOwie zbadaj mnie. I okazalo sie ze full rozwarcie. Ja uradowana bo mozna przec. Przyszedl lekarz okazalo sie zenici z epidurala bo juz nie ma po co . ZAraz sie skonczy. Ale zeszlo sie jeszcze z 1,5 godziny. Mala nie chciala zejsc nizej. Zaczelo jej tetno spadac.
Rozlozyli samolocik i jeden z ginow (mowie Wam jak zajeb isty normalnie chyba bym sie zakochala w innych okoicznosciech) wzial stoleczek ,usiadl miedzy moimi nogami, zalozyl okulary lustrzanki tak ze wszystko w nich widzialam i mowi do mnie pokazujec proznociag ' Wspolpraca- ja to przykleje malej do glowki bo jest juz zmeczona ty poprzesz ja pociagne i mamy dzidzie' .Mowie 'Spoko'
I tak bylo . Kazal mi tylko przestac na chwile przec tuz przed wyjsciem glowki bo oni tu nie nacinaja krocza standardowo. Ale i tak okazalo sie ze sie nie rozciagnie wiec wzial skalpel i pomogl ( zobaczylam to wszystko w lustrzankach i zdarzylam tylko krzyknac kr wa nieeeeeeeee).I dzidzia juz byla u mnie na brzuchu.18.12 .Godzina 4.05. 3709kg, 52 m dlugosci.
Coz to za radosc.
A pozniej czekalam ponad 5 godzi w kolejce na wyskrobankie lozyska.
Gin powiedzial ze by mnie zostawic na jakas godzinke pod oksytocyna i wtedy sie odklei. Ale jakas ciapata polozna mimo zakazu lekarza zaczela ciagnac za pepowine i urwala nie zglaszajac tego nikomu. Kolejny raz mowie 'wez i nie badz rasista'
Porod to byl pryszcz w porownaniu z tym co pozniej. Ja nie moglam sie z bolu ruszyc. Sparalizowalo mi jedna polowe ciala .Krew sie ze mnie lala. Jakas nastapna ciapaczka chciala recznie bez znieczulenia wyjec lozysko bo stwierdzila ze juz sie prawie odkleilo ale nie milal za co pociagnac bo przeciez nie bylo pepowiny. Chciala wlozyc reke i dostala z mojej piety.
No i zabrali mie na skrobanie. Dostalam zastrzyk w kregoslup po ktorym poczulam sie jak nowo narodzona. Juz nic mnie nie bolalo.
Byla dodzina ok 12 w poludnie.
Zapomnialam dodac ze przez ten caly czas Marek zajmowal sie nasza coreczka bo tu nie zabieraja dziecka od rodzicow nawet na chwile jesli wszystko jest ok. Super sie spisal.
No I jeszcze tydzien w szpitalu bo cisnienie wysokie, transfuzje mi zrobili bo hemoglobina za niska-6 a norma od 12.
Na szczescie nic juz nie pamietam i moglabym rodzic nastepna kruszynke. Byleby byla taka grzeczna jak pierwsza.
 
reklama
Anita super miałaś poód!!!
Maja biedulko ale miałaś debili na porodówce!! Ale byłaś bardzo dzielna!!!
ja juz sie nie mogę doczekać następnego dzidziolka-ale też chce mieć zzo!!

Anita ja też płacze jak czytam Wasze porody!! Normalnie rozklejam się na kawałki!!!
 
Do góry