reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Porodówka - Czyli opowieści i pytania związane z przyjściem na świat naszych pociech!

Wreszcie poczytałam i muszę powiedzieć ze ja miałam odrobinę hardkor ;)
Pierwszy.
od 40 tygodnia mieszkałam u teścia ze względu na to że miałam nakaz rodzenia w Krakowiskim Uniwersyteckim . Rano w dzień porodu myliśmy na Ktg, zero skurkczy. Ale nie bylo mojego lekarza i ten który był mówi : zromiby jeszcze USG i przepływy. robimy a mu wychodzi ze mała mam ponad 4,5 kg !! maskara. I tekst : czemu Pani nie na cc bo z tą wagą pani drobna i nie urodzi. Ja strach w oczach. On ze skontaktuje sie z moim lekarzem ( to był jego przełożony) i kazał wrócić do domu. Mówi - zrobimy cc jak sie skurcze pojawią. Jedziemy do domu ja tel do lekarza który mnie uspokaja i mówi ze skoro 4 dni wcześniej nie była aż taka waga to teraz być nie moze, a jeśli to na cc on przyjedzie nawet bez dyżuru. Już spokojniej jadę i ... czuje pierwsze skurcze. jest 12 jak odchodzi mi czop. spokojnie, skurcze to 15 minut. Idę sie wykąpać. O 14 mówie teściowi ze jedziemy do Krakowa spowrotem i dzwonię do męża do NT. Ten mówi ze moze za godzinę wyjść z pracy. No to ja spokojnie torba, czekam ;) teśc zapomniał akumulatora naładować ;) czekam, skurcze co 8 minut. Ale lekkie;) Teśc musi kawę wypić. czekam ;) teśc zapomniał sie ubrać, czekam ;) jest 17 ! wyjeżdzamy spod Myslenic. Droga zajmuje normalnie 40 minut maks, jedziemy 1,5 godziny bo teść wjeżdza w zły pas i wogóle mnie nie słucha ! jesteśmy 18. 45 na izbie , mąz już czeka ( mimo ze miał do przejechania 85 km i jeszcze był zjeść i sie wykąpać ) i czeka na nas ( a ja mieszkałam u teścia żeby być blizej i szybciej w szpitalu). Przyjmują mnie, 4 cm, poród jest, skurcze są, jedyna wolna sala prodów rodzinnych. J nie ma wyjścia musimy mieć rodzinny albo rodzę na korytarzu ;). Ok 21 wchodzimy na salę porodów rodzinnych ( w między czasie badania, papiery itp. i sie zaczyna. podpinają mnie do KTg a tam tętno małej szaleje : skacze pod niebo albo zanika! strach. Leże, skurcze mocna, coraz mocniejsze. Chciała bym pochodzić ale nie mogę bo leże pod ktg. J ma obserwować tętno. Na porodówce sajgon , co chwila ktoś rodzi . Dopiero koło 23 pozwalaja mi wstać bo sie tętno unormowalo. niestery tylko na jakis czas, mi sie wydawało ze tylko chwilke podobno aż 45 minut ! Oczywiście wyników moich badań nie ma, nie mogą mi dać znieczulenia a do tego nei ma anestezjologa! podpinają do ktg znów tętno skacze! tuż po 1 w nocy padam na twarz zaczynają sie coraz bardzie dokuczliwe skurcze i już iwem ze to zaczynają sie parte. Morduje chłopa ze ma iśc po połozną już, on sie miga lae jak na niego nawrzeszczałam ze ma iśc już, natychmiast to poszedł. po chwili wracają . ja sina z bólu mówie ze chyba juz, ta spokojnie zobaczymy , sprawdza i wciska dzwonek tak mocnao ze malo go nie rozwali. I mówi : faktycznie już. główka sie rodzi. Potem każe przeć, nie, oddychać, nacina na skurczu i 1.35 rodzi sie córeczka 3.850 szczęśca. Dają mi ja na chwilkę, a potem J idzie z nią i lekarką pod lampy i na badanie a ja łozysko i szycie które boli diabelnie. znieczulenie na mnie nie działa. No i tu koszmarek bo nie ma sal na poporodowym zostaej do następnego dnia na tym samym łózku a Kinia w noworodkowym.

drugi zupełnie inny. Jest 10 dni po terminie. jedę na ktg i na test oksy. o 7. 30 przyjmują mnie na ktg, o 8 zero skurczy, papiery i przyjecie na oksytocynę. Tam znów papiery i lecimy pod kropłowkę. Najpierw ktg godzinę i o 10 podają oksy. są skurcze , po 10 mocnych na 10 odpinaja oksy, lezymy chwilkę, odpinają ktg i mówia mozna za chwilkę wtsatsać. zostajemy 3 godziny na porodowym po tym ktg będzie i jak nic to na oddział leżeć , za 2 dni kolejny test. Po 10 minutach chcę wstać i ... czuje jak zalewa mi nogi. wody odchodzą. wstaje i wylewa sie jak z wiaderka. wołam stażystkę, ta ściąga połozna która stwierdza wody czyste. Zostajemy, rodzimy. O 12 zaczynają sie skurcze. na początek chodzę. Nie mam rodzinnego wiec dusza , nie mam nic, ani piłki ani worka ani drabinek. masakra. o 14 podpinają mnie pod ktg bo mówie ze skurcze strasznie często. Połozna nie wierzy. Ale są. co 2 minuty, potem co 1 na maksa pokazuje ktg. proszę by pozwolili mi chodzić, nie za chwilkę. lreże pod ktg. Skurcze w zasadzie kończy sie jeden zaczyna drugi , bez przerwy. robi mi sie ciemno w oczach. wołam stażystkę, ta idzie po położna ( bo sobie damy zrobiły kawę na piętrze) , położna odprawia ją z kwitkiem bo za szybko. Na szczęście wchodzi druga zmiana i nowa połozna zagląda do nas zobaczyć co ją czeka na dyżurze. A dziewczyna blada , ja blada , reszta kobiet jaj mówi ze to nie wygląda dobrze. Połozna szybko myje ręce , bada mnie i leci jak oparzona : rodzimy. Zjawia sie jak ekspres i po 10 minutach Kuba jest na świecie. Cały czas mi mówiła że albo czekamy labo pomoze małemu. Bez nacinania za to bardziej na spokojnie . Kuba ma 3650 i rodzi sie z rączką na główce w pozie supermena. Ma strasznie ostre pazurki i troszke mi szyjkę podrapał ale bez szycia. dostaję go od razu na mnie , mały pełznie do cyca. karmimy sie , w tym czasie lozyszko. Całe 2 godziny na mnie. potem dopiero go czyszczą, ubierają , badają ale przy mnie. na chwilke wsadzają do tej kuwety i ja jadę jedną windą na górę on drugą. Zaraz po zakwaterowaniu w sali dostaję go z powrotem . Jest cudny, śpi. Wychodzimy 3 dnia :))
 
reklama
Anisen, super, że pamiętasz to tak dokładnie ze szczegółami - ja niestety już tak składnie bym tego nie opowiedziała, choć ogólnie pamiętam ten dzień, jakby wczoraj był a nie 8 lat temu :)

 
1.Czy dają jakieś znieczulenie przy naturalnym porodzie?
W moim szpitalu nie, ale ponoć to super sprawa, bo przy długim porodzie możesz się wyspać i wypoczęta obudzić się na parcie. Musisz dowiedzieć się, jak jest w twoim szpitalu
2. Czy nacięcie krocza boli?
Ani trochę, skurcze są takie bolesne, ze nacięcie krocza to pikuś. Czułam, ze mnie tną, ale robią to przy tych końcowych skurczach
3.Czy mąż może mnie trzymać za rękę przy porodzie?
Tak moze, jest obok ciebie
4. Kto jest na sali porodowej?
Położna noworodkowa, położna od kobiety rodzącej, czasami lekarz, jak coś przebiega dłużej, albo są komplikacje
5. Czy krocze boli po urodzeniu? Jeśli tak to jak długo?
Ja nie jestem dobrym przykładem bo jak czytałaś, popękałam na maksa. Miesiąc sikałam pod prysznicem, bo inaczej nie mogłam. Szwy zaczęły się rozpuszczać po miesiącu, wtedy było coraz lepiej. Czyli tak półtorej miesiąca. A w sprawach łóżkowych, musiałam chodzić po ginekologach i udało się 6 mscy po porodzie. A boli do tej pory
6. A i najważniejsze - czy wcześniej trzeba wybrać szpital w którym chce się rodzić i jakoś umówić?
Nie wiem, bo w moim mieście jest jeden szpital

Chciałabym rodzić z mężem, żeby przeciął pępowinę.
Oczywiście mąż przecina pępowinkę, trzęsącą się ręką
:tak:
 
To i ja opisie swoją mękę :)


11 luty 2011 jadę na ktg do szpitala bo jestem po terminie dzień wcześniej tez byłam i nic !! Wiezie mnie siostra bo R w pracy mam torbę i wszystko wyrazie gdybym jednak miała zostać po 5 godzinach wreszcie mnie wzięli na ktg i co skurczy brak przyszła młoda pani doktor i mówi ( zrobię pani taki masaż ze jeszcze dziś Pani urodzi i proszę sie nie bać nie będzie bolało !!! ) zeczywiscie coś tam masowala i nic nie bolało wystawiła dokument i kazała jechać do domu. Po drodze poprosiłam siostrę zeby do Mac Donalda zajechala bo jak urodze to szybko nie będę mogła zjeść nic takiego :) objadłam sie strasznie i do domku. Wrócił R i cieszylam sie bo miałam teraz codziennie jeździć a nie miał mnie kto zawieść . Około 17 polozylam sie bo zmęczona byłam i coś mnie tkneło ze często mi sie brzuch stawia ale myśle sobie mam to od 4 tyg R dostał tel czy nie pojechał by jeszcze do Łodzi i ze jutro ( w sobote) wróci koło południa mówię jedź najwyżej po południu pojedziemy do szpitala buziak i pojechał . O 20 wykąpana po kolacji polozylam sie bo mnie sen ogarnoł a tu sie okazuje za za cholerke usnać nie mogę bo mi ten brzuch twardnieje bolało ale znosnie zegarek w rękę i mierze najpierw co 15 min po 22 co 8 koło 24 co 5 ale wcale mnie nie boli tylko troszkę co robić ???? Dzwonię do szpitala każą przyjechać sprawdzić ale raczej sie nic nie dzieje . Umyłam sie jeszcze raz zjadłam jabłko obudzilam rodziców ojciec panikę zrobił jechał prawie na sygnale mama sie nie odzywała a ja myśle po co jadę przecież nic sie nie dzieje !!! Jakaś pielęgniarka na recepcji zła była bo środek nocy wody mi nie odeszły nie zwijam sie z bólu to po co przyjechałam !!! Myślałam ze ja zwymyślam podłączyła mnie pod ktg a tam cisza !!! O kurcze ale lipa znowu do domu ??? Przyszła położna mnie zbadać bo lekarz cesarke robił tez sie krzywiła ze skurczy brak ale wkłada rękę szybko wyjmuje i mówi 3,5 pani zostaje Hura!!! Będę rodzic przebrałam sie rodzice pomogli zanieść torby i wysłałem ich do domu zrobili usg i mówią ze dziecko ponad 4 kg i ze mam urodzić sn bo same cesarki dziś były !!! Przeraziłam sie ale za późno muszę to mieć za sobą . Przebrana maszerowałam po korytarzu w ta i spowrotem przez otwarte drzwi do porodówki widzę kobietę z mężem ona siedzi jęczy a on trzyma ja za rękę głaszcze po głowie uśmiechają sie do siebie a ja sama samiusieńka usiadłam na korytarzu zadzwoniłam do R i wyłam jak bóbr prosiłam zeby przyjechał ale był w Łodzi !!!!! Mowi ze robi co moze ale szef nie odbiera tel jak tylko uda sie coś załatwić odrazu prosto do mnie przyjedzie . Dzwonię do siostry wył tel do szwagierki to samo wstalam wzięłam sie w garść i mówię dam radę sama !!!
wzieli mnie na porodówke dali oxytocyne przebili pęcherz bolało bardzo dali zastrzyk na zmiekczenie szyjki nie widziałam po tym prawie nic kręcili mi sie w głowie o 4 miałam 6 cm i dopiero zaczęło boleć !!!!! W miedzy czasie masaż szyjki macicy o ku..... To dopiero bolało !!!!! Głośno jeczałam az położna mnie zrabala ze przezemnie inna pacjentka sie stresuje o ty ruro pytam sie ile pani dostała w łapę ze tak koło niej skacze bo mnie zostawiły na pastwę losu !!! Co chwila na papierosa chodziły około 5.40 posadzili mnie na lużku porodowym rozwarcie było na 9 pytają czy chce mi sie kupę mówię ze nie to znowu na papierosa poszły a mnie zaraz wzięło i zaczęłam przeć o jak sie darłam nie z bólu chociaz cholernie bolało tylkoze strachu ze mi dziecko na podłogę wypadnie przerażona parłam i trzymałam sie za krok nie wiedziałam ze jeszcze troche męki przedemna wydarłam sie ze rodze i ze dziecko wychodzi w jednej chwili wpadły wszystkie pomacały i przygotowały wszystko. Parłam tyle razy ze nie wiem ile tych skurczy było w końcu juz nie miałam sił wreszcie wydarłam sie jakaś na mnie ze dziecku tętno zanika i jak sie nie skupie to sie udusi złapały mnie za kolana przycisnely do brzucha nacieli na skurczu i przy następnych 2 skurczach urodziłam dostałam dziecko na brzuch i plakalam mówiłam ze kocham ja mocno ze nie pozwolę skrzywdzić katem oka zobaczyłam ze jedna z pielęgniarek ociera łzy. Zabrali dziecko do badania itd a mnie szyli bolało okropnie znieczulenie nic nie dawało ale ja zapuszczałam zyrafe co robią z dzieckiem bo tak głośno płacze ciagle pytałam czy zdrowe czy wszystko dobrze wreszcie odpowiedziały ze ok jest zdrowe i płuca ma zdrowiutkie bo drze sie niesamowicie . Włożyli ja do wózeczka postawili blisko mnie i kończyli mnie szyc a mnie w tym momęcie oswieciło i pytam przepraszam a tak wogóle to syn czy córka ???? ( bo ja do końca nie wiedziałam czy będzie synek czy corcia ) popatrzyly po sobie i jedna drógiej pyta jaka płeć ??? Nie wiedziały dopiero odezwała sie pani ktora badała dziecko ze dziewczynka . Cieszylam sie okropnie o 7. 10 urodziłam corcie 3310 i 54 cm a nie przeszło 4 kg jak mnie natraszyly kilka godz przed porodem . Zawieźli na s na sale i próbowałam przystawic Julię do piersi ale nic z tego troszkę złapała i zaraz puszczała wreszcie zasneła. Zadzwoniłam do R nie mogłam słowa wydusic tak plakalam wiedziałam ze będzie szczęśliwy bo chciał córeczkę i nawet wybrał imię dla niej bo Julia to jego pomysł :) wreszcie wydukalam co chciałam słyszałam ze płacze przepraszał ze go przy nas nie ma jeszcze ale ze juz w drodze do domu jest zabierze moja mamę i przyjadą do mnie. Wreszcie sie doczekałem około 11 dopiero dotarli roboty drogowe wypadek na drodze jak na złość !!! Przytulalismy nasza corcie i plakalismy ze szczęścia !!!!!
 
Anbas ja plakalam jak to pisałam kocham moja corcie z całego serca ten ból bym dla niej zniosła jeszcze ze 100 razy ale to podejście personelu i to ze sama byłam tak mi zapadło w pamięci ze panicznie boje sie powtórki .
 
magsuś az ja sie poplakalam jak bóbr teraz jestem taka wtrazliwa na takei opowiesci i kochana bylas bardzo dzielna sama bez mmeza i jeszcze te polozne nei za mile a ty dalas rade gratuluje ;****
 
Dziewczyny podziele sie zWami przezyciami z mojego 2 porodu.opis szczegolowy pelen komentarzy...dla tych co nie moga zasnac moze jako lek nasenny zadziala:-)
Porod godzina po godzinie

27.04.2012 (termin) godz ok.1.30 w nocy: "cos" ze mnie wylecialo, bardzo minimalnie tak jakby kropla przeleciala przeze mnie i wydostala sie na zewnatrz.To mnie obudzilo.I jakos zaniepokoilo. Zawolalam mojego.Pokazuje mu ta krople wody na przescieradle. Moze to wody... To mnie obudzilo-mowie. Szczerze to balam sie przez cala ciaze, ze pomyle wody z siusiami, ze wogole wody odejda mi pod prysznicem i nawet nie bede wiedziala kiedy, jakas schize z tymi wodami mialam. no i teraz tez pomyslalam: pewnie juz w tym stanie moczu nie trzymam. Ale poszlam, zrobilam siku wstaje a tutaj znow ze mnie leci, doslownie male krople. No nie, to juz cos nie tak. Przypomne,ze 1 porod -wody chlusnely ze mnie tuz przed tym jak lekarz probowal zalozyc lekarstwo na wywolanie, wiec to bylo calkiem inaczej.
27.04. ok2.00 : dzwonie do szpitala. Odezwala sie mila polozna. Tlumacze jej,ze chyba ochodza mi powoli wody.spytala o ilosc, kolor. Mowie jej, ze to wyglada jak woda, jest bez zadnego zapachu i jest lekko jasnorozowe na podpasce.W sumie bardzo dziwny kolor taki przezroczysty roz. 'Tak to sa wody. Prosze sobie podlozyc cos i isc spac'-mowi mily usmiechniety glos...'O 10 rano prosze stawic sie do szpitala na kontrole'. Moj probuje pokazac spokoj ale widze, ze cos sie z nim dzieje w srodku.

Lekko powiedziec-spac, jak zaczyna sie porod. Nie da sie opisac tego komus kto nie rodzil, wielkie podekscytowanie, lekki stres...

po 2 w nocy: ide do kuchni biore caly kartonik mleka, szklanke i tabliczke czekolady. Ide do pokoju. Chce napisac do Was,ze chyba bede rodzic, ale mysle sobie,jeszcze chwile. Zaczynam pic te mleko, tak mi smakuje ze wypijam w koncu prawie wszystko.Przy tym zjadam kawalek po kawalku 3/4 czekolady. To chyba reakcja obronna organizmu,potrzeba energii i potrzeba wyciszenia. Wczesniej nigdy tak nie mialam.

3 w nocy: ide sie do lazienki troche ogarnac i probuje zasnac

Spalam moze godzine,reszte przelezalam przewracajac sie z boku na bok

7 rano: budze sie, jest juz bardzo jasno.nie moge juz dluzej ulezec w lozku choc powinnam odpoczywac. Dostaje jakiejs dzikiej energii, ide spakowac starsza corke, pojdzie do sasiadki lub rodzinki mojego.tego jeszcze nie wiemy.Robie jej madpakke, potem sprzatam jeszcze na blysk, jakby miala krolowa przyjechac...Potem ide sie wykapac, zrobic wlosy, robie makijaz jak na impreze.
Moj w tym czasie smacznie sobie spi...
9 rano: moj obudzil sie, cieszy sie,ze nie idzie do pracy. Przypominam mu o kamerze i takich tam. Pyta czy chce muzyke w czasie porodu. ja-jasne. Wiec wybieramy kawalki,ktorych chce sluchac.
Probuje cos zjesc ale juz jestem zdenerwowana jak przed egzaminem. Jem jakies platki. Mimi,ze w srodku dzieje sie duzo,to na zewnatrz nie okazuje tego. Moj tez usmiechniety, radosny. Robimy ostatnie zdjecia z brzuszkiem i film przed odjazdem ze szpitala.

9.45 Porywam torbe szpitalna, ktora mam juz gotowa od tygodnia i jedziemy. Biore jeszcze jakies spaghetti, tak mi radzili w szpitalu,zeby zabrac cos do jedzenia ze soba.

ok.10.30 badanie na oddziale ginekologicznym polozonym niedaleko porodowki dla takich jak ja, czyli albo tych,ktorym odeszly wody,albo z komplikacjami albo na jakies kontrole. 1cm szyjka i 1 cm rozwarcie.Badanie ktg.wszystko w normie, wody nadal odchodza, troche mocniej.porodu brak.
godz 11. Decyzja co dalej ze mna zrobic.brak porodu, wody caly czas odchodza. Mam zaczekac do godziny 13 albo w domu albo w szpitalu. Zostaje na miejscu nie bardzo usmiecha mi sie krazyc w ta i z powrotem.
wlaczam sobie muzyke i czekam. Moj jedzie zajac sie druga coreczka. Musi odebrac ja ze szkoly, potem musi ja gdzies"oddac". Rodzina brata w koncu sie zgadza. Cieszymy sie,bo Wiktroia bardzo dobrze bawi sie z ich 9 letnia corka.

Godz 13 badanie. Badaja mnie na wszystkie sposoby usg, ktg i ginekologiczne.polozenie dziecka glowkowe i dobre, ktg ok, rozwarcie 1 cm i szyjka prawie 0. Trooooche sie ruszylo,ale skurcze sa baaardzo rzadkie i nieregularne, nie porodowe. Polozna idzie sie naradzic. W koncu podaja mi ten lek dopochwowo.mam lezec godzine. Wiec leze i czekam, lozko jest twarde i jest mi zimno. Caly czas jestem pod ktg, mam naciskac na przycisk jak czuje ruchy.
Po godzine przechodze do poczekalni siadam na sofie.nikt nie domysla sie,ze powoli rodze. Slucham sobie muzyki.

Godz 16 kolejne badanie. Tym razem skurcze sa bardziej regularne, nie ma postepu w rozwarciu ale skircze staja sie coraz mocniejsze i regularne.lek niby zadzialal. Leze na tym niewygodnym lozku do badan. Obok, za parawanem lezy dziewczyna,ktora przyszla na zwykle jakies badanie ktg w ciazy. Ja juz oddycham jak do porodu.Wolam polozna, skurcze sa mocne.dzwonie do mojego,zeby sie pospieszyl...
przychodzi polozna. ' Ty juz rodzisz idziemy na porodowke' Idziemy? Nie jestem w stanie wstac i isc.
wolaja takiego salowego. Razem z nim przybywa moja polozna,ktora szczesliwie zostanie ze mna do konca.ale nie wiem jeszcze o tym kto to jest.migajami lampy na sufitach i rozne ich kolory.Tymczasem mega ostre skurcze. Wreszcie porodowka.kolor lososiowy.Polozna bardzo mila, jest ze mna caly czas.pyta sie o lewatywe, ja sie zgadza,.dostaje jakis tam plyn i potem mam isc do toalety.strasznie mi juz ciezko wstac i isc do toalety 2 m od lozka.ale zdazam
wink2.gif.pagespeed.ce.fmosKM3Vqe.gif


Godz ok.17 przyjezdza moj. Wpada na sale.ja trzymam sie kurczowo podporek na lozku porodowym i patrze na niego z grobowa mina. Nie jest mi juz do smiechu z takim bolem.
I tutaj tak naprawde zaczyna sie juz to ' najgorsze,ktore bedzie trwac przez ladnych pare godzin. Ja mysle,ze latwiej byloby przetrwac,gdyby wiedzialo sie ile to jeszcze potrwa.Ale wlasnie to, ze nie wiadomo co bedzie dalej i kiedy uda sie urodzic, to chyba nas tak naprawde najbardziej dobija
realmad2.gif.pagespeed.ce.lNT9dwfExo.gif


Miedzy 17-18 badanie.jest juz 5 cm, leze pod tymi wszystkimi monitorami.wszystko jest ok.ciesze sie,ze nagle cos sie ruszylo,zreszta te skurcze byly tak ostre,ze bylabym zdziwiona, gdyby bylo inaczej.
Miedzy 18-20 zaczynam prosic o rozne metody usmierzania bolu.polozna wykonuje je natychmiastowo.najpierw przynosi mi nagrzana poduszke z woda goraca w srodku.klade ja na brzuch i jakos odwraca to moja uwage od tych skurczy, wmawiam sobie ze jest lepiej, i moze i rzeczywiscie bo cieplo dziala rozkurczowo. Poduszka szybko stygnie.Polozna idzie ja nagrzac. Lepiej jez z poduszka niz bez wiec trzymam ja na podbrzuszu

Nastepnie maska z tlenem i gazem rozweselajacym.co za paskudztwo. Smierdzi guma, dostaje mdlosci od tego zapachu a pomocy nic z tego.rzucam ta maske.

Teraz akupunktura. Ojej ile sie nasluchalam jakie to skuteczne. A tymczasem byl to tylko dodatkowy bol i niedogodnosc. Poczekalam troche czy zadziala ale nic. Kazalam sobie wyjac to paskudztwo.

Godz. po 20: badanie. 8cm. Tymczasem polozna razem z moim torturuja mnie namawiajac mnie do wstawania do pozycji stojacej w czasie skurczy. Bol jest niesamowity jak wstaje, robi mi sie niedobrze, opieram sie na mojego.stoje i podnosze raz jedna raz druga stope tak jakby cos mnie parzylo w nogi.nareszie mija kolejny skurcz. Dostaje w nagrode tzw.skurcze dodatkowe w przerwie miedzy skurczami.to mnie wykancza.
Po 21: kolejne badanie krzycze z bolu.nienawidze tych bolesnych badan.9,5 cm ciesze sie w duchu. Jeszcze tylko troszke i ten koszmar sie skonczy...
ale przerwy staja sie coraz dluzsze, mecze sie juz bardzo, oddycham az za nerwowo,lapie te powietrze.
Godz. 22: kolejne badanie znowu 8 cm. No nie.nie wierze w to co slysze... Musimy to rozmasowac recznie slysze od poloznej.boje sie bo wiem, ze to za mile nie jest a wrecz piekielnie bolesne. Ale zgadzam sie,wiem,ze to juz przyspieszy porod.
Boli tak strasznie, ze dre sie chyba na caly szpital. Na dole slysze jakis ludzi pytam sie poloznej czy to slychac.ona- tak,tak, ale oni przeciez Cie nie znaja.fajnie
eek.gif.pagespeed.ce.6B5TFgnLti.gif

Niestety zla informacja, nie udalo sie do konca,zostal jeszcze jakies 0,5 cm,ktore nie pozwoli mi przec,a akcja porodowa stoi w miejscu. Placze. Patrze na mojego.widze jego smutne oczy, jest mu mnie zal, ale nie moze mi nic pomoc, wie,ze jestesmy zdani tylko na polozna i musimy z nia wspolpracowac. To jest moj kryzys porodu. Mowie jej,ze to jest poza moimi progami bolu i zeby cos zrobila. Pyta sie czy zawolac lekarza anestezjologa i czy robimy ten epidural.ale,ze mam byc swiadoma,ze to przedluzy porod itd.
acha, zapomnialam,ze oprocz tego masazu szyjki macicy zaproponowala mi oksytocyne.wiec to mnie dobilo.
boje sie tej oksytocyny,pamietam z poprzedniego porodu,ze te sztucznie wywolywane skurcze sa jeszcze gorsze.pytam sie czy jest jeszcze jakies rozwiazanie. Ona na to,ze moze mi dac zastrzyk w okolice szyjki.tymczasem zgadzam sie na ta oksytocyne. Ona idzie z iglami o dlugosci moze z 15 cm, od samego widoku mam dosc. Patrze na mojego.on zachowuje zimna krew. Wiem,ze gdyby on okazywal jakis niepokoj to jeszcze by mnie oslabilo. Nic robi mi ten zastrzyk.o dziwo prawie go nie czuje w tym bolu. Mam zanik pamieci po podaniu tego lekarstwa, ktore jesli nie pomoglo na bol to mnie oglupilo jak glupi jas.
Robi mi ten masaz i potem od mojego dowiaduje sie jak krzyczalam, bo filmmi sie urywa.
Szybko odzyskuje pelna swiadomosc. Czuje,ze zblizaja sie skurcze parte.

Godz.23 skurcze parte.
Nie przezylam nigdy czegos takiego bo moja pierwsza corke wycisnely mi polozne, kladac mi sie na brzuch.
tymczasem skurcze sa jedne za drugimi. Glowka raz sie przesuwa a potem znow sie cofa.niby normalne, ale ja mysle,ze cos jest nie tak.polozna twierdzi,ze wszystko idzie tak jak ma isc. Moj patrzy na mnie niecierpliwie,tez nie rozumie czemu ta glowka sie cofa z powrotem.widzi,ze mi ciezko juz.ze daje z siebie wszystko i chce zeby to juz sie skonczylo.

Slysze jak sie pospieszysz to urodzisz w terminie...
nie specjalnie mi do smiechu.
28.04.2012Godz00.30 kolejny skurcz party.
Dodam iz rodzilo mi sie najlepiej w pozycji polezacej, jednak konsekwentnie dazono do tego,bym nie rodzila w tej pozycji bo nie jest efektywna jesli chodzi o postep porodu.
przy tym skurczu moj gwaltownie obniza oparcie lozka podczas gdy ja dzwigam sie do gory przy skurczu.czuje potworny bol w kregoslupie. Ale wychodzi glowka.
jeszcze jeden skurcz 00.38 rodzi sie nasze male wielkie szczescie. Slyszymy ten niesamowity placz juz w drodze na moj brzuch. Nasze 3650 g i 51 cm szczescia po tej dlugiej i ciezkiej walce.koniec
 
Znalazłam mój opis po 8 miesiącach od 2 porodu.... Kurcze już zapomniałam że było tak źle....

1 poród u mnie po 16 h bóli w szpitalu i 10 od pęknięcia pęcherza podjęli decyzję o cc. Nie zadziałało znieczulenie w kręgosłup i z tego porodu najbardziej pamiętam przecięcie brzucha, mój krzyk że boli i uśpinie maską. Po obudzeniu okazało się że anestezjolog źle wbił wenflon ( bylam tak opuchnięta że anestezjolog musiał to zrobić bo pielęgniarki nie mogły) i miałam ogromną rękę, bo kroplówki szły obok żyły ... Ogólnie do pełnej sprawności dochodziłam mca - żeby dźwigać i ruszać się normalnie

2 poród cały dzień bóle 21-22 odeszły wody, o 1 w nocy w szpitalu skurcze co 3 min, ale stwierdzili że to jeszcze nie to... Wycofali mnie z porodówki. Chcieli wysłać z powodu braku miejsc do domu, ale opłacona położna załatwiła miejsce na patologii. Mialam bóle krzyżowe i nie mogłam leżeć, nie chciałam też przeszkadzać kobietkom z pokoju jękami, więc chodziłam i wyłam na korytarzu z bólu, rano reszta wód odeszła, brak lekarzy położnych i sali wolnej, nie miałam co marzyć że będzie cc. Położna z patologii przewiozła mnie na wózku do pokoju badań lekarskich pustego. Miałam silne bóle co 2-3 minuty, płakałam i krzyczałam ratunku, bo przez ponad pół godziny siedziałam zamknięta. Usłyszała mnie pielęgniarka, która weszła i powiedziała że nie ma sal wolnych, że może mi pomóc w tym pokoju na fotelu do badań, tylko ona nigdy nie przyjmowała porodu.... Poprosiłam żeby przyniosła telefon. Przyjechała moja położna to się znalazła sala - bez ktg i łóżko pewnie lata 70, bóle parte ok godziny...masakra bez środków przeciw bólowych bo zbyt późno zorientowali się że rodzę. Parłam bez ktg, chciałam jak najszybciej urodzić. Pekła mi bardzo mocno szyjka. Dopiero jak urodziłam to dali mi środki znieczulające - szyli mnie 1.5 h bo pękłam na maksa i zszyć mnie nie mogli. Najpierw próbowała 1 lekarka, potem przyszedł 2 lekarz i mnie zacerował. odmówiłam transfuzji bo miałam już dość ich partolenia. Leżałam z dziewczynami w sali po cc nie mogłam chodzić, ale jako jedyna miałam dziecko przy sobie odrazu. Popołudniu mały zaczał sinieć. Zaczęłam krzyczeć żeby ratowali malucha. Dziewczyny dzwoniły ale żadna pielęgniarka się nie pojawiła. Wzięłam małego i biegiem z gołym tyłkiem i maluchem do dyżurki, a te mnie wyzywajà że mi nie wolno wstawać. Okazało się że źle odśluzowali maluszka. Zostawili go na obserwacji na dobę.
Po naturalnym porodzie dochodziłam do siebie kilka miesięcy. Przy dźwignięciu krwawiłam prawie pół roku. Okazało się, że narastało mi mięso na bliźnie wew. Szyjki, dopiero usunięcie pomogło.
Jako coś śmiesznego dłuższy czas po porodzie poszłam na kolejna wizytę do gin. Nie było mojego, pani zaglada do dziurki, patrzy na mnie i mówi... my się chyba znamy.... okazało się, że to była 1 lekarka która próbowała mnie zszyć.... Nie chcę myśleć jak to wyglada....
Ogólnie liczę że do 3 razy sztuka i tem poród będzie "cudowny"
 
Ostatnia edycja:
reklama
Do góry