reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Poród - wymiana doświadczeń :)

MieMie, grunt to się zdyscyplinować ;););) Ja powiedziałam rano położnej, że rodzę do południa, a jak nie, to wychodzę ;) Ona na to: "Aha, jasne... Pierwsze dziecko? Do jutra tu posiedzisz".
I co? Godzina 11.55, a ja siadam na fotel z 10 cm rozwarcia i silnymi skurczami partymi ;) 25 minut później było już po wszystkim ;)
 
reklama
Ewa od razu wiać, że jesteś kobieta zdecydowana i wiesz czego chcesz, a jak powiesz, tak zrobisz :-) Pielęgniarka musiała się zdziwić widząc tak konsekwentną mamuśkę :-D Pocieszający przykład, już teraz muszę pracować nad właściwym nastawieniem. Czy do tego jest potrzebna szkoła rodzenia? Ostatnio zaczęłam się zastanawiać nad jej sensem... Czy warto, czy nie warto... oto jest pytanie.
 
Ja nie chodziłam...
Pielęgnacji "uczyłam się" z filmików Zawitkowskiego.
Skurcze "znosi się" intuicyjnie - położna mówi, jak można sobie pomóc z piłką. Oddychać trzeba po prostu równo i głęboko. A przeć uczy się już w trakcie skurczów - położna wszystko tłumaczy.

Jak dla mnie - szkoła rodzenia to zbędny luksus :) Ja nie miałam czasu, a kasę wolałam przeznaczyć na inne rzeczy ;)
 
u mnie szkoła rodzenia jest darmowa, ja polecam, chociaż sama nie chodziłam, ale moja siostra tak, ona zachwycona, okiełznała swój strach przed porodem i tak jak Ewa pisze, szybko poród poszedł, o 6 była w szpitalu, o 10 już była Blanka, a mąż zachwycony siostry opanowaniem :tak::tak:
 
MieMie ja myślę, że i tak Cię ten ból zaskoczy. U mnie parcie to była już sama przyjemność. Właściwie bólu nie czułam bo tu już jest mega dużo hormonów, które ten ból regulują. Tak jak Ewa pisze to trwa chwilkę, ja ściskałam rękę położnej i M tak, że aż mi drętwiała, krzyczałam a potem masz minutkę, dwie luzu (i to jest dziwne uczucie bo czujesz, że masz coś między nogami i że wyjścia nie ma trzeba już tylko wypchać :-D tak jak by wcześniej było:)) robiłam dokładnie to co mi kazała położna (trochę dziwnie jest nie przeć gdy tak strasznie ci się chce ale da się) M trzymał mi nogi właściwie tuż przy twarzy i po 20 minutach i chyba 5 skurczach było po krzyku. Dużo dużo gorszy jest poprzedni etap rozwierania. Tu ból jest przeogromny nie do opisania i niespodziewany. Taki, że Cię zgina wpół. U mnie to był jeden ciągły skurcz bez przerwy. Bardziej krzyczałam niż przy porodzie gdy mi kazano się położyć do ktg w tym czasie bo wejście na to łoże i położenie się graniczyło z cudem. Mogłam być tylko w kucki albo w takim dziwnym skłonie zaleconym przez położną. M mnie masował co dawało minimalną ulgę. Nie nastawiaj się na cukierki ale też nie bój bo wszystko co trwa chwilkę da się przetrwać a potem w sekundę ci wszystko przechodzi. A zdecydowanie najgorsze było mega zmęczenia. Jako, że od pierwszego skurczu do porodu minęło 28 godzin byłam głodna, niewyspana i dość już wyczerpana. Może stąd odczucie bólu większe no i skurcze z krzyża nie każda to ma;-)

Do szkoły rodzenia nie chodziła, poradników nie czytałam zdałam się na intuicję matczyną i się udało;-) Czasu nie miałam na szkołę rodzenia po prostu jak się zorientowałam, że można było by pójść to już był 9 miesiąc
 
kakakarolina dzięki za opis tych przeżyć... Jestem tym z jednej strony nieco przerażona, z drugiej zafascynowana. Wcześniej myślałam, że poród zaczyna się od momentu odejścia wód płodowych, ale okazuje się, że od tego do pojawienia się maleństwa mija trochę lub trochę więcej czasu (i to też kwestia indywidualna raczej). Mam nadzieję, że mój M się nie przerazi tym wszystkim,bo chce być tam ze mną.

Co do szkoły rodzenia - to też nie mam przekonania. Płacić szkoda (a za polecane szkoły wychodzi ok.300 zł), oczywiście są darmowe, ale i tak nie wiem, czy dostałabym zgodę od lekarki na uczestniczenie w nich. Najlepiej zdać się na niezawodny,kobiecy instynkt :tak:
 
U mnie szkoła rodzenia kosztowała 50zł i było dosłownie kilka spotkań. Jestem zadowolona, że tam byłam, bo obejrzałam sobie porodówkę i czułam się jakoś tak bezpieczniej znając pielęgniarki i wiedząc jak to się u nas w szpitalu odbywa. Ponadto uczyliśmy się na manekinach pielęgnacji noworodka i też się nam ta wiedza przydała. Pewnie jakbym miała wydać jakąś dużą kwotę to bym się nie zdecydowała, ale jak jest za darmo albo za gorsze to polecam skorzystać :)
 
reklama
W moim szpitalu są co tydzień tzw. "dni otwarte" - położna oprowadza po oddziale i odpowiada na wszystkie pytania. Ja w końcu nie dotarłam, bo chorowałam przez ostatnie tygodnie ciąży, a tam nawet z lekkim katarem nie wpuszczają (o ile się nie rodzi ;)).
Ale polecam coś takiego - zorientujcie się, czy Wasze szpitale takie "zwiedzanie" organizują.
 
Do góry