reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Porod w 15 tc

reklama
Tak strasznie mi przykro, kiedy to czytam :( Boże, dlaczego kobieta musi to wszystko przechodzić...? Sama jestem w 6 tc, mam już jedno dziecko ale i tak czuję się sparaliżowana strachem. Musisz być dzielna :* Kobiety są o wiele silniejsze.

PS. ja bym jeszcze uruchomiła męża/ faceta. Kobieta często jest właściwie pozostawiona samej sobie. Zrobienie awantury przez partnera niejako przywoła "towarzystwo" do porządku. Ja bym spróbowała.
 
Powiem Wam, ze teraz skacza kolo mnie jak nie wiem. Morduje sie ze skurczami już 11 godz i nic... Szyjka ani drgnie. Dostalam zastrzyk z buskolizyna i zobaczymy czy to cos ruszy. Wszyscy rozumieja moja tragedie ale mam wrazenie, ze nie potrafia sobie poradzic z tak trudnym przypadkiem
 
Dostałaś pomoc psychologa??
Trochę to dziwne, że nie są w stanie zrobić nic innego by rozruszać ta nieszczesna szyjkę.. bardzo mi przykro ja to czytam.. mam nadzieje, ze jednak się rozrusza..
 
Nie prosilam o psychologa bo dopoki nie urodze nie bede w stanie z nikim o tym rozmawiac. Szyjka ani drgnie. Nie wiem juz sama... Czy ja mam wgl szanse urodzic?
 
Strasznie długo ta sytuacja trwa, nie wiem czy to jest normalne w takich sprawach, ale kochana musisz być wykończona nie tylko psychicznie.
Strasznie współczuje. Trzymaj się cieplutko.
Ps. Może jakaś konsultacja z lekarzem z innego szpitala.?
 
Nie prosilam o psychologa bo dopoki nie urodze nie bede w stanie z nikim o tym rozmawiac. Szyjka ani drgnie. Nie wiem juz sama... Czy ja mam wgl szanse urodzic?

Trudno mi sobie nawet wyobrazić przez co przechodzisz. Jest mi tak cholernie przykro... Współczuję Ci ogromnie. Mam nadzieję, że jest obok Ciebie ktoś, kto Cię wspiera i że nie zostałaś z tym wszystkim sama... Ściskam Cię serdecznie, szkoda że nie mogę zrobić nic więcej.
 
Trudno mi sobie nawet wyobrazić przez co przechodzisz. Jest mi tak cholernie przykro... Współczuję Ci ogromnie. Mam nadzieję, że jest obok Ciebie ktoś, kto Cię wspiera i że nie zostałaś z tym wszystkim sama... Ściskam Cię serdecznie, szkoda że nie mogę zrobić nic więcej.
Dołączam się do wyrazu współczucia :(
 
Aż nie mogę uwierzyć w to co czytam. Ja rozumiem, że nie wiedzą jak ci pomóc i nie potrafią bo próbowali wszystkiego ale skoro oni tego nie potrafią to powinni przetransportować cię do innego szpitala. Przecież oni powinni mieć głównie na uwadze twój stan psychiczny. Ja bym chyba nie wytrzymała i bym ich tam pozabijała. Wierć im dziurę w brzuchu póki nie będzie po wszystkim żeby nie uważali że mogą sobie odpuścić.
Trzymaj się ciepło, trzymam za ciebie kciuki
 
reklama
Rozmawialam z kierownikiem oddzialu gin w szpitalu wojewodzkim. Najwyrazniej za zadne skarby swiata nie da sie wywolac u mnie mocniejszych skurczy i rozwarcia. CRP mimi ogromnej ilosci antybiotykoe polecialo do gory. Zaproponowano mi usuniecie chirurgiczne. Podobno bardzo trudny zabieg. Zarowno w moim szpitalu jak i tym wojewodzkim poinformowano mnie ze jednym z ryzyk powiklan jest usuniecie macicy. Mam kilka godzin na decyzje. Co mi radzicie? Zgadzac sie czy nie?
 
Do góry