reklama
Tak strasznie mi przykro, kiedy to czytam Boże, dlaczego kobieta musi to wszystko przechodzić...? Sama jestem w 6 tc, mam już jedno dziecko ale i tak czuję się sparaliżowana strachem. Musisz być dzielna :* Kobiety są o wiele silniejsze.
PS. ja bym jeszcze uruchomiła męża/ faceta. Kobieta często jest właściwie pozostawiona samej sobie. Zrobienie awantury przez partnera niejako przywoła "towarzystwo" do porządku. Ja bym spróbowała.
PS. ja bym jeszcze uruchomiła męża/ faceta. Kobieta często jest właściwie pozostawiona samej sobie. Zrobienie awantury przez partnera niejako przywoła "towarzystwo" do porządku. Ja bym spróbowała.
- Dołączył(a)
- 19 Listopad 2016
- Postów
- 10
Powiem Wam, ze teraz skacza kolo mnie jak nie wiem. Morduje sie ze skurczami już 11 godz i nic... Szyjka ani drgnie. Dostalam zastrzyk z buskolizyna i zobaczymy czy to cos ruszy. Wszyscy rozumieja moja tragedie ale mam wrazenie, ze nie potrafia sobie poradzic z tak trudnym przypadkiem
- Dołączył(a)
- 19 Listopad 2016
- Postów
- 10
Nie prosilam o psychologa bo dopoki nie urodze nie bede w stanie z nikim o tym rozmawiac. Szyjka ani drgnie. Nie wiem juz sama... Czy ja mam wgl szanse urodzic?
Strasznie długo ta sytuacja trwa, nie wiem czy to jest normalne w takich sprawach, ale kochana musisz być wykończona nie tylko psychicznie.
Strasznie współczuje. Trzymaj się cieplutko.
Ps. Może jakaś konsultacja z lekarzem z innego szpitala.?
Strasznie współczuje. Trzymaj się cieplutko.
Ps. Może jakaś konsultacja z lekarzem z innego szpitala.?
Nie prosilam o psychologa bo dopoki nie urodze nie bede w stanie z nikim o tym rozmawiac. Szyjka ani drgnie. Nie wiem juz sama... Czy ja mam wgl szanse urodzic?
Trudno mi sobie nawet wyobrazić przez co przechodzisz. Jest mi tak cholernie przykro... Współczuję Ci ogromnie. Mam nadzieję, że jest obok Ciebie ktoś, kto Cię wspiera i że nie zostałaś z tym wszystkim sama... Ściskam Cię serdecznie, szkoda że nie mogę zrobić nic więcej.
G
goszczaca
Gość
Dołączam się do wyrazu współczuciaTrudno mi sobie nawet wyobrazić przez co przechodzisz. Jest mi tak cholernie przykro... Współczuję Ci ogromnie. Mam nadzieję, że jest obok Ciebie ktoś, kto Cię wspiera i że nie zostałaś z tym wszystkim sama... Ściskam Cię serdecznie, szkoda że nie mogę zrobić nic więcej.
super_mysz17
Fanka BB :)
Aż nie mogę uwierzyć w to co czytam. Ja rozumiem, że nie wiedzą jak ci pomóc i nie potrafią bo próbowali wszystkiego ale skoro oni tego nie potrafią to powinni przetransportować cię do innego szpitala. Przecież oni powinni mieć głównie na uwadze twój stan psychiczny. Ja bym chyba nie wytrzymała i bym ich tam pozabijała. Wierć im dziurę w brzuchu póki nie będzie po wszystkim żeby nie uważali że mogą sobie odpuścić.
Trzymaj się ciepło, trzymam za ciebie kciuki
Trzymaj się ciepło, trzymam za ciebie kciuki
reklama
- Dołączył(a)
- 19 Listopad 2016
- Postów
- 10
Rozmawialam z kierownikiem oddzialu gin w szpitalu wojewodzkim. Najwyrazniej za zadne skarby swiata nie da sie wywolac u mnie mocniejszych skurczy i rozwarcia. CRP mimi ogromnej ilosci antybiotykoe polecialo do gory. Zaproponowano mi usuniecie chirurgiczne. Podobno bardzo trudny zabieg. Zarowno w moim szpitalu jak i tym wojewodzkim poinformowano mnie ze jednym z ryzyk powiklan jest usuniecie macicy. Mam kilka godzin na decyzje. Co mi radzicie? Zgadzac sie czy nie?
Podziel się: