Tutak zgadzam się w 100 procentach. To też prawda, że zupełnie inaczej wygląda opieka i poród w danym szpitalu jeśli pracuje tam Twój lekarz.
Ja w tamtej ciąży na początku miałam lekarza ze Szpitala Siemieradzkiego. Mam do niej żal,bo nie rozpoznała w odpowiednim czasie zatrucia ciążowego,a raczej bagatelizowała bardzo wysokie ciśnienie u mnie, co źle się potem skończyło,a mogło się skończyć tragicznie. Po tym jak wylądowałam cała zapuchnięta z ciśnieniem 170/100 na Izbie Przyjęć szpitala x,to lekarze dyżurujący byli przerażeni tym,że mimo,że już w karcie ciąży miałam wysokie ciśnienie wpisywane,to nikt tego nie leczył. Kazano mi natychmiast zmienić lekarza. Zmieniłam,ale było już trochę późno. Leczenie zostało wprowadzone z dużym opóźnieniem. Efekt : zawał łożyska, cc w 34 tc i diagnoza : zagrażająca wewnątrzmaciczna zamartwica płodu. Dziecko urodziło się żywe,bo drugi lekarz nie bagatelizował i bardzo na mnie chuchał.
Druga sprawa: Pani doktor zapewniała mnie,że dziecko urodzi się zdrowe i że nie wie po co mam napisane wskazanie do cc od lekarza innej specjalizacji. Fakty : dziecko urodziło się chore tak jak przewidział lekarz innej specjalizacji i nie przeżyłoby porodu drogami natury. Nie miałby szans. Wymagał przetaczania krwi. Spędził na oddziale 3 tygodnie zanim jego stan się ustabilizował,ale przez przezorność tamtych lekarzy jest teraz zdrowy i nie ma żadnych uszkodzeń ośrodkowego układu nerwowego.
A tamtej Pani doktor miałam ochotę nogi wyrwać z du...y jak byłam już po porodzie.