reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Pomoc w decyzji co robić po porodzie.

Dołączył(a)
13 Wrzesień 2018
Postów
3
Dzień dobry.
Chciałbym zapytać jakie jest Wasze zdanie na poniżej opisany temat.

Mi i mojej żonie na początku października rodzi się syn. Mieszkam i pracuje (Zabrze) 100km od rodzinnego miasta mojej żony (Częstochowa).

Żona nalega by urodzić i zostać w swoim mieście bo tam też studiuje (został jej ostatni rok), a ja miałbym dojeżdżać z czym wiążą się koszty dojazdu, czas itp. Jest to nasze pierwsze dziecko dlatego żona jest dość przestraszona, czy da radę dlatego woli być tam gdzie będzie liczyć na pomoc bliskich.

Ogólnie w ciągu 2-3 miesięcy planujemy przeprowadzić się do miasta mojej żony.

Problem polega na tym czy w ogóle powinna kontynuować studia i czy nie powinna po porodzie przebywać ze mną. Wg. mnie powinna być ze mną, zawsze gdyby potrzebowała pomocy rodzina z jej miasta może podjechać i pomóc. Dziecko chyba potrzebuje kontaktu z ojcem na co dzień. Nie wiem już kto w tej sprawie ma rację.

Proszę o radę, mam nadzieję że nakreśliłem sprawę dość jasno.

Pozdrawiam.
 
reklama
Moim zdaniem nie powinien Pan ograniczac żonie możliwości rozwoju, zwlaszcza, że został jej tylko rok nauki i co najwazniejsze, że bedzie mial kto Wam pomóc w razie potrzeby przy dziecku.
Pisze Pan, że po 2-3 miesiacach planujecie sie przeprowadzic do miasta rodzinnego żony. Jeśli jest taka możliwość, zmiana przez Pana pracy itd to myślę, że warto sprobowac.
Pozniej żona może miec pretensje, że nie miala możliwości ukończenia studiow, no Pan się nie zgodzil. A po zakończeniu nauki zawszw mozna miejsce zamieszkania zmienic jak nie bedzie Wam pasowac. To tylko rok.
Jesli o dojazdy chodzi to 100 km to nie jest jakos daleko, więc mysle, że można by to znieść i co tydzien ewentualnie przyjezdzac jesli nie mógłby Pan znalezc pracy w miescie żony i musiał zostac w Zabrzu.
 
Chodzi o pierwszy miesiąc gdzie jeszcze nawet studia dobrze się nie zaczną.
To tym bardziej tak uwazam. Miesiąc na dojazdach chyba mozna wytrzymac, a żona zawsze będzie miala kogos do pomocy w tych pierwszych dniach. Poza tym nalezy sie 2 tyg urlopu ojcowskiego, więc gdy wezmie Pan go po porodzie to na dobra sprawe zostaja dwa tyg w rozjazdach.
 
2 tygodnie mam mieszkać z żoną dzieckiem i teściami? Dość niezręcznie. Chodziło mi o pierwszy miesiąc u mnie, tak żeby mieć żonę i dziecko mieć przy sobie, myślę że pierwszy tydzień dalibyśmy sobie radę nawet sami, później tydzień lub dwa rodzina żony mogłaby dojeżdżać. Pozostałe 2 miesiące bym dojeżdżał do żony i małego i załatwiał sprawę z nową pracą i mieszkaniem, a żona by studiowała i dostawałaby pomoc rodziny już na miejscu.
 
Żona ma studia dzienne czy zaoczne? Zresztą to nie ważne. Niech weźmie dziekankę. Do obsługi dziecka 2 osoby starczą. Najważniejsza dla noworodka jest matka, ojciec jest miłym dodatkiem, szczególnie jeśli dziecko będzie karmione piersią.
 
2 tygodnie mam mieszkać z żoną dzieckiem i teściami? Dość niezręcznie. Chodziło mi o pierwszy miesiąc u mnie, tak żeby mieć żonę i dziecko mieć przy sobie, myślę że pierwszy tydzień dalibyśmy sobie radę nawet sami, później tydzień lub dwa rodzina żony mogłaby dojeżdżać. Pozostałe 2 miesiące bym dojeżdżał do żony i małego i załatwiał sprawę z nową pracą i mieszkaniem, a żona by studiowała i dostawałaby pomoc rodziny już na miejscu.
Widac ze to pierwsze dziecko, jeszcze Pan nie zdaje sobie sprawy jak kobieta po porodzie moze zle sie czuc przez 1-2tygodnie. Jesli Pan bedzie pracowal to wspolczuje jej ze bedzie bez pomocy jakiejkolwiek przez wiekszosc dnia.
Z Pana tresci wynika (przepraszam ze tak w prost ujme) ze jest Pan samolubem. Jaki jest problem w dojezdzi w czasie 2 miesiecy lub aby na 2 miesiace zamieszkac z tesciami. Sila wyzsza i tyle. Tez jestem zona, matka i studentka i maz nawet mnie zachecal aby studiowac, to odskocznia od dziecka, ktore ma sie 24h
A kolejna kwestia. Z tego co Pan napisal 2 tyg tu i 2 tyg tam? Dziecko malutkie musi miec swoje miejsce, stale, niezmienne, aby czulo sie bezpieczne. Zmieniajac mu otoczenie co 2 tygodnie nie uwazam za super pomysl. Jeszcze targac lozeczko, ubranka, wszystkie inne rzeczy malenstwa i zony to wiecej zachodu niz to warte.
 
Dla mnie sytuacja w której żona wybiera swoich rodziców a nie męża jest conajmniej dziwna.

Za chwilę okaże się, że rodzice wychowują dziecko, ona studiuje a mąż... Przestał być potrzebny.
Nie ma nic bardziej zabójczego dla małżenstwa niż mieszkanie z rodzicami.

Znajac siebie podjęłabym decyzję o urlopie dziekańskim, nie wyobrażam sobie studiowania z tak malutkim dzieckiem, które najbardziej potrzebuje mamy. Poza tym to duży stres łączenie obowiązków macierzyństwa zwłaszcza po raz pierwszy i ostatniego roku studiów.
100km dojazdów nie jest też jakimś większym problemem.

Moim zdaniem dla malucha najwazniejsi powinni być jego rodzice.Jesli będzie potrzeba to sadze, że jej rodzina może dojechać.

Oczywiście jest to moje zdanie.
 
W dobie gdzie sporo ojców jeszcze ucieka przed obowiązkami rodzicielskimi i szuka różnych wymowek by jak najmniej zajmować się dzieckiem, bardzo podoba mi się Pana postawa. Że chce Pan być przy żonie i dziecku. Nie traktuje Pana zachowania jako samolubnego,ale jako coś naturalnego. Mieszkam w okolicy i niby te 100 KM to nic, ale ogromne korki do Częstochowy to niestety codzienność.
Dla mnie rodzina to żona, mąż i dziecko\dzieci. Super,ze dziadkowie chcą pomagać. Mogę zrozumieć poniekąd zachowanie żony, bo zakładam,ze jest młoda dziewczyna i ma obawy,czy poradzi sobie z dzieckiem. Ale patrząc na moją rodzinę to mój mąż stał za mną murem,gdy moja mama udzielała mi złotych rad,ktore nijak miały się do naszej rzeczywistości. Zawsze mogłam liczyć na wsparcie mamy, ale o wiele bardziej zależało mi na wsparciu męża. Tak się złożyło,ze pod koniec ciąży mąż dostał delegacje 400 KM od domu, zjeżdżal co 10 dni na 2-3 dni, gdy urodził się synek zjeżdżał co 7-8 dni. Po 4 miesiącach powiedzieliśmy dość, mąż zmienił pracę i był z nami. I taka ciekawostka: gdy nie było męża i przychodzil mój brat do pomocy, skutek był taki,ze dziecko czuło się zdezorientowane kto jest jego tatą. Tak jakby osoba mojego męża i mojego brata to była jedna osoba. Gdy synek miał 3.5 miesiąca, był mąż,przyszedl brat, a dziecko z dezorientacja patrzyło raz na jednego raz na drugiego.
A! Proszę sobie nie dać wmówić,ze jest pan dodatkiem do mamy, że dziecko ojca od początku to nie potrzebuje. Ma Pan pełne prawo być z nim od początku. I więź między wami ma ogromne znaczenie. Mama jest od czego innego, tata od czego innego.
Powodzenia!
 
Ostatnia edycja:
reklama
Mam podobne zdanie jak @Shaer (ws dziekanki jestem mniej pewna, bo to zalezy od konkretnego programu studiow i stopnia zaawansowania pracy dyplomowej).

@maciek331 Uderza mnie w Twoim poście jedno. Zostalo Wam bardzo malo czasu, a Wy jeszcze nie macie podjętej tak ważnej decyzji, gdzie będziecie mieszkać. Jak Twoja żona znosi taką sytuację? Szukasz na forum opinii, możliwe że chcesz racjonalizowac swoje zdanie, a w tym momencie życia raczej powinniscie z żoną szczerze porozmawiac. Lepiej bedzie, jesli powiesz jej o swoich obawach i checiach niż będziesz zarzucał ją frazesami, że dziecko potrzebuje kontaktu z ojcem. Sam się zastanów, czy Twoja niechęć do wyjazdu do Częstochowy jest związana przede wszystkim z rozłąką, poczuciem braku ukochanej i wyczekiwanego dziecka? A może niechęcią do tesciow, strachem, że będą Cię oczerniali w oczach żony, będą budowali przymus wdzięczności za opiekę nad żoną i niemowleciem? Itd. W tych pytaniach nie ma dobrych i złych odpowiedzi - warto odwazyc się przed żoną na szczerość, otworzyc sie na wzajemna komunikację i dopiero potem razem odnaleźć sie w takiej przestrzeni.
 
Do góry