Dobry dzień
Wyspałam się dziś w jakieś 6 godzin, wstałam z dużymi planami na dziś...
Mam nadzieję, że
inamorate nie zaserwuje nam tu szokujących newsów, że wszystko jest w porządku, a to krwawienie wczoraj to tylko jakaś błahostka
Maria myśl pozytywnie - to bardzo prawdopodobne, że to serce to tylko taki strach i wszystko okaże się jednak w porządku - z serca Ci tego życzę. No i chyba lepiej, żeby rodzić tam, gdzie mają pełną świadomość zagrożenia, przy czym w tym wypadku chyba też bym naciskała na cc...
Atan - też to wczoraj z moim wałkowałam (wyobraźcie sobie, że wieczorem wzór męża i ojca przyłożył rękę do mojego brzucha, czuł i widział ruszającą się dzidzię, a ja
), no więc pytam jak to w końcu z tym naszym porodem: czy się dowiedział może po co miałby mi towarzyszyć i czy sie w koncu wybiera? Przyznał, że sam nie wie, bo go to mocno przeraża i musi to przemyśleć (no nie mozna tak było od razu?). podsunęłam mu mały artykuł nt. roli ojca ogólnie i jesgo wsparcia dla ciężarnej, rodzącej + jak będzie miał ochotę dwa słowa o porodzie (w ogólnym zarysie) - że może to mu troszkę przybliży temat i ułatwi podjęcie decyzji. Zobaczymy co z tego wyniknie...
I weź tu się z takim połap
A ja spałabym jak Dzieciątko, tylko, że mój szogunek latać zaczął w brzuszku Mamusi :-) czy Wy też tak macie, że zboku na bok przekręcić sie w nocy to już masakra??? Dziecku nie wygodnie i jak nie kopnie jak nie szturnie :-):-):-)
Mam dokładnie to samo
Jak się w nocy przekręcam na drugi bok (niezwykle rzadko) to tylko "na raty" z krótką pauzą na plecach, co by się maluch zdążył obrócić, inaczej od razu protest (raczej mało subtelny
), a i to ostatnio zaczyna skutkować jakby mniej i i tak jak się nie wypnie, nie napnie...
A wczoraj wieczorem jak siedziałam taka wyciągnięta, oparta i chciałam się podnieść do normalnego siadu, to sie normalnie nie dało - dziecię wlało mi gdzieś na dół i nie pozwoliło matce na zmianę pozycji, dopiero rękę musiałam wygonić, żeby sie podnieść