reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

>>>>>Pogadajmy sobie -o wszytkim i o niczym<<<<<

Byl w Uk we wrzesniu na miesiac i w styczniu na miesiac. Potem wrocil na pogrzeb w lutym i akurat wtedy, co tu byl, ja poronilam, a do niego zadzwonili ze maja stala prace, te na ktora dlugo czekal. Wyjechal w dniu zabiegu # Takze on dopiero co zaczol zycie tam tak naprawde. Akurat w tym cięzkim dla nas okresie. On juz kilka razy myslal aby wrocic do nas... Ale to nie latwa sytuacja - serce chcialoby co innego niz podpowiada rozsadek ;)
 
reklama
To prawda. A jak często może zjeżdżać do domu??
Ja byłam zabiegana ostatnio, ale w końcu zamówiliśmy okna. Wzięłam dwukolorowe, oglądałam jeszcze u znajomej i wiem, że będę zadowolona.
Dziś wyjeżdżam do Karpacza, a jutro do Harrachowa na skoki narciarskie, mamy taki darmowy wyjazd z pracy, więc czemu nie skorzystać :) Także do poniedziałku mnie nie będzie.
Pozdrawiam i miłego weekendu
 
Mąż mieszka u siostry, on ma prace taka ze jedzie na 12-15h dziennie i wraca do domu na noc a potem od nowa praca. Od pon do pt. Weekendy ma wolne. Ale na razie nie ma kasy na to aby do nas przyleciec. Myslal ze moze na wielkanoc przyleci, ale bilety strasznie drogie wiec zobaczymy. My do niego jechac nie mozemy, bo nie mielibysmy tam gdzie spac.
jezyk udanego wyjazdu! Mnie sie tez juz marzy jakis wypad poza Krakowa :p Mam juz dosc miasta.
 
Nimfii straszne to zycie w rozlace, bilety moze i drogie, ale na 1 osobe to nie ma masakry i moglby przyleciec da Was... my do PL lecimy na 2 tyg w maju i dla naszej 4ki placilismy ponad 800e a na wakacje sa po 110-140e w jedna strone dla 1 osoby, wiec masakra...
 
No kosztowac go bede na pewno ok 300funtow problem w tym ze w tej chwili ich nie ma na koncie :-( wszystko co zarobil na razie musial wydac na zycie tam, oraz oddac kase siostrze. Na razie jest na "zero" takze o zakupie biletow moze pomyslec dopiero na poczatku kwietnia zdaje sie a wtedy bilety w obie strony beda jeszcze drozsze. Chodzi tez nam o to aby nie wydal calej kasy jaka ma na bilety. Na razie jest na zero, a w tyogdniu zarobi z 400funtow to tez szkoda tygodniowke wydac na bilety. Zobaczymy jak bedzie dalej.
 
Najgorzej, że zawsze wszystko musi się rozbijac o pieniądze :(
Jakoś nimfii to sobie poukładacie i bedzie dobrze.

Ja wróciłam w niedzielę, wszystko było fajnie tylko pogoda masakryczna. Wiało, padał grad, śnieg, deszcz, było słonko, czyli wszystkie pory roku w jeden dzień:-p Atmosfera, jak to na wycieczkach super. Pogadaliśmy, pośmialiśmy się, popiliśmy grzańca, a że ja uwielbiam góry, więc już samo to dobrze wyszło.
 
Cześć Kochane dziewczyny!
Nimfi to znaczy że byłaś w trzeciej ciąży???Planujecie jeszcze jedno?
Jeju jak ja tu długo nie byłam, ale często o Was myślę...Dużo pracy. Ja się rozwodzę właśnie, moja Zosiula wciąż zmaga się ze swoimi różnymi trudnościami ale od września jest w przedszkolu terapeutycznym razem z Tosią i jest ogromna poprawa. Mamy już orzeczenie o kształceniu specjalnym, więc od września planuję integrację, zobaczymy czy Zosia znowu nie zamknie w swoim świecie. Tosia natomiast to diabeł wcielony: przebojowa, zadziorna, temperamentna ale tak samo inteligentna jak siostra. Generalnie one by sobą w ogień wskoczyły i nie chcą słyszeć o chodzeniu do innych przedszkoli. Moje życie kręci wokół pracy i domu i tak w kółko, ale serio jestem dużo szczęśliwsza w ten sposób:)Poczytam sobie trochę co tam naskrobałyście przez ostatnie miesiące...powiem Wam że ja marzę żeby jeszcze kiedyś urodzić, powiększyć rodzinę i jakoś ułożyć sobie życie, ale to wszystko plany zapewne utopijne i trudne do realizacji.
 
Na szybko przejrzałam co u Was..Nimfii przykro mi (*)
Antar - nie wiedziałam że małżeństwo Ci się posypało, może jeszcze znajdziesz tego odpowiedniego. Dziewczynkom życzę wszystkiego dobrego.

Pozdrawiam Was dziewczyny i mam nadzieję, że wszelkie Wasze kłopoty szybko się rozwiążą. Trzeba żyć nadzieją :*
 
reklama
Hej,
w niedziele minęło 2 tygodnie o 4 popołudniu czasu lokalnego jak wylądowaliśmy z Jurkiem w Chicago na O'Hare.
Pod koniec pierwszego tygodnia miałam mega doła psychicznego. Spowodowane to było wszystkim :) a świadomość, że jestem z mężem nie wynagradzała mi wszystkiego. Mam za dużo czasu wolnego. Kolejny tydzień siedzę w domu i nic nie robię :D nudzi mi się jak nie wiem co. W sobotę idę do pracy, szkoda tylko, że każdy weekend zajęty będę mieć, bo z Radkiem będziemy tylko spać koło siebie. Ale jak nie pojdę do pracy to po pierwsze oszaleje, a po drugie nie będzie kasy na wspólne spędzanie miło czasu :).
Pójście do pracy to także poznanie ludzie, bo w okolicy znam tylko Radka i Jurka :D. Jest tu polska szkoła i zacznę do niej chodzić jak kupimy samochód drugi, jest to szkoła dla dzieci. Nie czuje potrzeby żeby Juranda posyłać do takiej szkoły, ale poznam ludzi, którzy mówią w tym samym języku co ja :D
Zaczynam powoli przestawać się bać własnego cienia. A przez pierwsze dwa tygodnie bałam się, że ktoś do mnie powie coś po angielsku a ja zapadnę się pod ziemie, bo nie zrozumie :D
Nie umiem robić zakupów!!! Z google translatorem robie zakupy :D wszystkiego muszę się uczyć od nowa, dobrze, że nauka idzie mi szybko :)

Jedzenie jak zrobię sama jest dobre, natomiast sery, wędliny są ochydne. A chleb masakra, chleb kupuje podnosząc i sprawdzając ile waży, te co nic nie ważą nie kupuje :D. Jak przylecimy do Polski w odwiedziny to będę jadla chleb, szynkę i ser. W polskich sklepach można kupić polskie rzeczy, ale nie wiem gdzie w mojej okolicy jest polski sklep. W sobotę się dowiem :D wiec po pracy jadę do polskiego sklepu po chleb i szynkę :D
 
Do góry