w sumie ja jestem zatrudniona na pol etatu w KFC, ale nie pracuje od ciazy z Mackiem czyli 5 lat juz macierzynski, wychowwczy i potem na Kube. Do nastepnego roku do kwietnia mam rozpisany. Szczerze mowiac nie mam ochoty tam wraca, po 1 dlatego ze to praca bardziej dla studentow i w ciaglym ruchu ktory teraz moglby mnie wykonczyc, a po 2 tamte zmiany sa glownie na popoludnie. Przy pracy mojego meza (tiry) nie mam z kim dzieci zpstawic popoludniami aby pracowac. bede musiala kombinowac jakas zmiane. Myslalam o sprzedazy interentowej, albo zeby byc niania, zobaczymy.
reklama
A ja dzisiaj popracowałam trochę w swoim ogrodo-sadzie. Mam 17 arów plus 7 arów podwórka i zrobiłam dopiero może z 2/10. Wymiękam zero kondycji, zreo wszystkiego Ale jednak u siebie inaczej się robi, jakoś tak się chce.
Mieszkam na wsi i byłam dziś w remizie na Dniu Kobiet. Zorganizowany specjalnie dla kobietek ze wsi, dostałyśmy po kwiatku, faceci nam usługiwali, winko, kawka, placuszek. Wszyscy się znają, Cud, miód, orzeszki Musiałam tylko szybciej wrócić bo mąż jechał na nockę, ale i tak było fajnie.
nimfii to faktycznie w KFC nie ciekawie, praca dla panny, ale nie dla matki z dziećmi. Masz czas, jeszcze coś znajdziesz
Mieszkam na wsi i byłam dziś w remizie na Dniu Kobiet. Zorganizowany specjalnie dla kobietek ze wsi, dostałyśmy po kwiatku, faceci nam usługiwali, winko, kawka, placuszek. Wszyscy się znają, Cud, miód, orzeszki Musiałam tylko szybciej wrócić bo mąż jechał na nockę, ale i tak było fajnie.
nimfii to faktycznie w KFC nie ciekawie, praca dla panny, ale nie dla matki z dziećmi. Masz czas, jeszcze coś znajdziesz
jezyk niezły kawałek ziemi masz tak sobie teraz skojarzyłam, że chyba i u mnie we wsi dzisiaj jakaś impreza na świetlicy była bo samochody stały. ale ja tu mało ludzi znam.
nimfii to faktycznie kiepska opcja to KFC w Twojej sytuacji.
ja pracuję pon-pt teoretycznie 8-17 a w praktyce to wychodzi dzień w dzień minimum do 18. do tego czasem w soboty 9-14 chociaż do 15 to minimum. szef też nie robi problemu jak chcę wyjść do przedszkola na jakieś przedstawienie czy z młodym do lekarza. ale dobijają mnie te godziny pracy, bo wracam i już młodego trzeba gonić spać. mam to szczęście że mieszkam z rodzicami więc zawsze pomogą. ale chciałabym więcej czasu spędzać z synem:-(
nimfii to faktycznie kiepska opcja to KFC w Twojej sytuacji.
ja pracuję pon-pt teoretycznie 8-17 a w praktyce to wychodzi dzień w dzień minimum do 18. do tego czasem w soboty 9-14 chociaż do 15 to minimum. szef też nie robi problemu jak chcę wyjść do przedszkola na jakieś przedstawienie czy z młodym do lekarza. ale dobijają mnie te godziny pracy, bo wracam i już młodego trzeba gonić spać. mam to szczęście że mieszkam z rodzicami więc zawsze pomogą. ale chciałabym więcej czasu spędzać z synem:-(
No właśnie, chciałoby się posiedzieć z dzieciakami jak wracają z przedszkola, szkoły. Pojeździć rowerem, pograć w piłkę. No ale... lepsze weekendy niż nic.
Dzisiaj u nas pogoda cuuuuuuuuuuuuudo, słoneczko świeci, cieplutko, ach uwielbiam taką pogodę. :-)
Dzisiaj u nas pogoda cuuuuuuuuuuuuudo, słoneczko świeci, cieplutko, ach uwielbiam taką pogodę. :-)
Temat juz kiedys byl poruszany, ale zapytam jeszcze... Jak uczycie dzieci reagowac na zaczepki oraz dokuczanie? Maciek dzis powiedzial mi że jakas kolezanka mu dokucza. Nie chce go uczyć przemocy tylko rozsądnego rozwiązywania problemów. ale on jest taki że pogadac nie chce, slownie wyjasniac nieporozumień. Ma ignorowac zaczepki? Sama nie wiem.
O nie!!!!!!!!!!!!
Taki długi post napisałam i mi wcięło.
Nimfii, my nie jesteśmy za przemocą, ale uczymy masze dzieci, że mają się bronić. Nie zaczepiają pierwsi, na zaczepki nie reagują, ale jak ktoś ewidentnie dokucza, a nawet zaczepia, jest chętny do bicia to... mają się bronić, choćby to miało skończyć się bójką. Pracowałam w szkole i znam realia, nie chciałabym żeby moje dzieci były pośmiewiskiem, były upokarzane, wyśmiewane lub bite Niech wiedzą, że są sytuacje, w których niestety trzeba użyć przemocy w obronie własnej. Jeśli ktoś ich wyzywa lub coś, to mają "olać" takiego kogoś, bo nie jest wart, ale kiedy ktoś ich zaczepia fizycznie, to mają się bronić. I się bronią i wystarczyło dwa razy żeby pokazali, że nie warto zaczynać. Oczywiście najpierw mówili pani itp. ale na koniec....
Taki długi post napisałam i mi wcięło.
Nimfii, my nie jesteśmy za przemocą, ale uczymy masze dzieci, że mają się bronić. Nie zaczepiają pierwsi, na zaczepki nie reagują, ale jak ktoś ewidentnie dokucza, a nawet zaczepia, jest chętny do bicia to... mają się bronić, choćby to miało skończyć się bójką. Pracowałam w szkole i znam realia, nie chciałabym żeby moje dzieci były pośmiewiskiem, były upokarzane, wyśmiewane lub bite Niech wiedzą, że są sytuacje, w których niestety trzeba użyć przemocy w obronie własnej. Jeśli ktoś ich wyzywa lub coś, to mają "olać" takiego kogoś, bo nie jest wart, ale kiedy ktoś ich zaczepia fizycznie, to mają się bronić. I się bronią i wystarczyło dwa razy żeby pokazali, że nie warto zaczynać. Oczywiście najpierw mówili pani itp. ale na koniec....
jezyk problem z tym ze on nie chce mowic Pani, anie nawet mnie. wczoraj dopiero po calodziennej probie rozmowy z nim przyznal ze chodzilo tylko o zabawke, ze mu kolezanka zabrała. Ale on niestety taki jest że sie sam nie odezwie, nie upomni i dlatego sie martwie. bo sama bylam taka, jak mnie ktos zaczepial to nie umialam zareagowac. Postaralam mu sie wyjasnic to że moze czase ignorowac zaczepki, a czasem musi powiedziec otwarcie, ze mu sie cos nie podoba. Ale kurcze on taki jest że woli siedziec cicho niz sie upomic, calkiem jak ja Znam ten bol w realiach szkolnych wlasnie.
nimfii nic na siłę, jak będziesz go teraz wypytywać ciągle to też się zrazi. Trzymaj rękę na pulsie, najlepiej zansz swoje dziecko i będziesz wiedziała kiedy pojawiają się problemy, a wtedy na pewno zareagujesz. Chociaż krótkie rozmowy o własnej przestrzeni, nietykalności na pewno nie zaszkodzą.
A jak się czujesz?
A jak się czujesz?
jezyk Maciek ma tak zmienne nastroje, ze już wczoraj poszedł do przedszkola w miare normalnie. No niestety on wciaz przezywa każdy drobiazg. Zastanawiam sie czy samo tłumaczenie z mojej strony co s mu pomorze, choć podejrzewam ze nie, sama bedac wrazliwym dzieckiem, wiem jakie to uciązliwe.
Lepiej sie czuje. Fizycznie prawie wracam do normy. Momentami czuje sie slaba, ale to zdaje się przez anemie, albo hormony daja jeszcze popalic. Psychicznie tez lepiej min dzieki konsultacji z odpowiednia lekarka Choc szczerze mowiac zycie z mezem na odległość jest nie do zniesienia o.0 Nie wiem jak długo tak pociągniemy. Chcialabym żeby wrocily stare czasy, tutaj w Polsce.
Lepiej sie czuje. Fizycznie prawie wracam do normy. Momentami czuje sie slaba, ale to zdaje się przez anemie, albo hormony daja jeszcze popalic. Psychicznie tez lepiej min dzieki konsultacji z odpowiednia lekarka Choc szczerze mowiac zycie z mezem na odległość jest nie do zniesienia o.0 Nie wiem jak długo tak pociągniemy. Chcialabym żeby wrocily stare czasy, tutaj w Polsce.
reklama
Podobne tematy
- Przyklejony
- Odpowiedzi
- 18 tys
- Wyświetleń
- 735 tys
Podziel się: