witam
jak drugi raz mam już z głowy, poród kompletnie inny. Zaczęło się tak, że Hania urodziła się w 42 tygodniu, a Wojtek w 37. Czyli na małą czekałam z niecierpliwością, w drugiej ciąży miałam bóle krzyżowe, a w pierwszej nie, ale ani tu ani tu nie odeszły mi wody. Za drugim razem akcja porodowa słabo postępowała, mam na myśli rozwarcie skurcze były bardzo silne, cały czas kazali spacerować nie po korytarzu szpitalnym, brać prysznic. Trwało to ok 6 godzin. Później nikt się mną nie przejmował bo mysieli, że mają czas, jeszcze źle podłączyła studentka KTG, więc skórcze się nie zapisywały. Jak akcja się zaczęła, i doprosiłam się kogokolwiek, nie było już czasu na znieczulenie, co najbardziej mnie przerażało. Na szczęscie samo wypieranie poszło dużo szybciej niż za pierwszym razem, i teraz więcej wiedziałam co robić.
Zyczę powodzenia:-)