Dziewczyny, to zdjecie naszej pieknej dziewczynki!:-) Tylko jedna fotka i to ze zwyklego USG, ale dla nas bezcenna
Tylko wiecie co? Nasza mala (jak sie okazalo WREDOTKA) znow nam wywinela niezly numer
, przez co jutro musimy jeszcze raz isc na to USG dokonczyc badanie.
No wiec jak to na polowkowym, robia dokladne pomiary, ale nasza panienka jak sie ustawila na poczatku badania w jednej pozycji, tak za chiny nie chciala jej zmienic
. A chodzilo tylko o jeszcze jeden pomiar, zeby badanie bylo pelne...
Co ja sie nacudowalam w tym szpitalu, przechodzi ludzkie pojecie. Przesiedzielismy tam ok 3 godzin, 5 razy wolali mnie na USG, zeby zobaczyc, czy dziecinka zmienila pozycje,a w miedzyczasie radzili chodzic (poszlam na dwor na spacerek, i podskakiwalam, biegalam, robilam sklony), pic jakis sok (wypilam 2 kawki, to znaczy raczej siuski, ale jednak, troche coca coli, sok pomaranczowy, sok truskawkowy, zjadlam nawet slodka bulke, az mnie zemdlilo, ale mala ani rusz!
(a na siusiu, to juz nie pamietam ile razy chodzilam
)
No, w kazdym razie nic nie bylo w stanie pobudzic naszej malej do pokazania sie ze wszystkich stron, a tak dlugo kombinowalismy, zeby nie musiec jechac do szpitala na drugi dzien. No i co? Jutro po poludniu tam wracamy
Chyba trzeba jeszcze sprobowac nocnego przytulanka, a jesli to nie pomoze, to znaczy, ze nasze dziecko zapuscilo chyba w jednym miejscu korzenie i nie wiem jak ja ruszymy:-)
Tak wiec ciag dalszy tej opowiesci nastapi jutro wieczorem;-) Mam nadzieje, ze badanie uda sie do konca i bede mogla pochwalic sie jego wynikami:-)