Przeczytalam pierwszy post watku i... pomyslalam ze to kpina jakas albo inny zart. Czemu? Bo ostatnim zagadnieniem jakie chcialoby mi sie rozwazac po porodzie, majac malenstwo w domu, to czy zalozyc koszulke, czy pizamke (czemu nie sexy gorsecik?;-)), czy posciel ma byc z wytwornej satyny czy moze "babcinej" flaneli... Jakie lozko, jaka koszulka (vel pizamka) - wskakuje sie na wysokie obroty i zycie zaczyna sie (w tych pierwszych dniach) dopiero jakos organizowac pomiedzy jednym a drugim cycowaniem ssaka, natomiast jednostka czasu obowiazujaca staje sie pampers. Po pierwszym pampersie rano, wstajemy i ubieramy sie, jemu sniadanie (jak zdazymy), po drugim szybko ogarniamy co mozemy i - jak sie uda gotujemy obiad. Jak sie nie uda, maz bedzie mial na obiad parowki - skoro sobie zrobil domowego terroryste, niech sie uczy z tym zyc.
Opowiem moze jak to wygladalo u nas...
Dudlak urodzil sie w niedziele wieczorem, w poniedzialek w poludnie bylismy juz w domu. Maz mial urlop na te okolicznosc zaoszczedzony, co sie bardzo przydalo. Mowy nie bylo o wylegiwaniu sie w lozeczku i otulaniu kolderka - raczej o wolnym wracaniu do normy, czyli spokojnie cos upichcic, posiedziec, dzieckiem sie nacieszyc i zadnych gosci, ani wizyt. Na drugi dzien szybkie zakupy z malym w wozku - dumny tatus lansowal sie z wozeczkiem, ja dreptalam obok, wszystko na pol gwizdka i zadnych wyczynow bo jednak o olimpijskiej formie mowic nie mozna bylo, ale zeby lezec i sie wczuwac jak d... boli to zdecydowanie nie. No i tego dnia mielismy pierwsza wizyte - byla uzgodniona juz dawno i to sa nasi bardzo dobrzy przyjaciele, nie ma mowy o "podejmowaniu", sa u nas jak u siebie. Generalnie zapowiedzialam ze gosci sobie nie zycze i opijanie Nastepcy Tronu - prosze bardzo - jak ow sprawca zamieszania troche okrzepnie. I dalo rade! Mlodszy mial ze 2 tygodnie jak sie nam pol zakladu meza zwalilo (uzgodnione i zaproszone), panowie posiedzieli sobie troche, cos tam symbolicznie za zdrowie Dziedzica Fortuny obalili i niniejszym obchody Narodzin zostaly zakonczone.Nie robilam zadnego przyjecia - orzeszki, chipsy itd., na slodko paczkowane ciastka - nie uwazam zebym miala stac przy garach na okolicznosc wypitecznosci.;-) Moim zdaniem dziecko ma pierwszenstwo, a ja sie nadal docieralam organizacyjnie zeby ogarnac to co dotychczas i dodatkowo absorbujacego jednak dziecia. Mlodszy byl obecny (aczkolwiek przytomny to na pewno nie byl bo spal) podczas imprezy, ja siedzialam sobie normalnie z ludzmi, tylko bralam go do sypialni na karmienie, zeby cyckami publicznie nie wachlowac.
Tyle ze ja motocyklista a nie ksiezniczka.;-)