Ja w kwestii ochrony przed sloncem jestem przodownikiem
![Wink ;) ;)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
A na serio - od dawna nie wyjde z domu jak jest slonce nie posmarowawszy sie wczesniej przynajmniej filtrem 15. Juz sie dawno przekonalam ze czlowiek i tak sie opala pomimo nawet wysokiego filtru, tyle ze wolniej, a co najwazniejsze rowniutko, bez poparzen i od razu na brazowo. No i skora nie schodzi co daje trwalsza opalenizne. A najwazniejsze - przed zmarchami troche chroni nie mowiac juz o raku. I tak mam mieszane uczucia co do niesmarowania Lenki wysokimi filtrami, ale faktycznie ja na razie od slonca chronie bardzo.
Pati - niania jest dobra osoba, pracowita, ale ...... przepraszam za okreslenie - malo bystra. I nie chodzi mi tu o nie wiem jaka blyskotliwosc, ale o zdroworozsadkowe myslenie. Przyklad - to co opisywalam o ubraniu Leny w piatek. Inny przyklad to w srode idac na spacer powiedzialam ze najpozniej maja wrocic o 14 (byla 12 a Lenka nie jadla od 10). A ona mi przylazla o 15:15! Myslalam ze przez ta ponad godzine szalu dostane. Piersi chcialo mi urwac z bolu, a poza tym nie znosze Lenie rytmu zaburzac jesli nie ma takiej potrzeby. A spacer to nie powod zeby wlasnie ten rytm zaburzac. No i powaznie z nia wtedy pogadalam, wyluszczajac co i jak (wczesniej oczywiscie nie raz jej mowilam i opowiadalam jaki jest rytm dziecka i jak jest on dla nas obu wazny). A ona mi co na to? Ze "przeciez jak wszyszlysmy o 12 z domu to nie wyrobilysmy sie do parku i z powrotem do 14". Myslalam ze mnie trafi - dla niej priorytetem nie bylo to zeby z Lena na czas wrocic a to zeby cel - dojscie do parku zrealizowac....Dodam ze ma zupelnie wolna reke dokad idzie na spacer. Zadnego parku nie wymagam, jak dla mnie moze wokol domu jezdzic bo tu mamy malutki mily skwerek z drzewami.
Kolejny przyklad - w piatek pytam sie czy spala po poludniu. najpierw mi mowi ze tak, za chwile ze nie, za kolejna chwile ze 20 minut. Wiec pytam jak w koncu. A ona mi na to"zasypiala jak wychodzilysmy z domu, az mi jej zal bylo, tak jej sie chcialo spac, no ale przeciez na spacer trzeba wyjsc".....A Lena nie umie spac na spacerze w spacerowce bo ja wszystko ciekawi. I ona to wie! Wiec znowu - miala cel - wyjsc na spacer, wiec potrzeba dziecka - sen - nie byla wazna. Juz nie wiem jak mam jej tlumaczyc jaklie sa u nas w domu priorytety. To spacer mam byc dla dziecka a nie dziecko dla spaceru....Ona sie zdaje malo reformowalna, ale musze dac jej szanse....Ona zlych checi nie ma, tylko nie mysli logicznie a schematycznie. Cos zaplanuje i juz nie da sie inaczej...dla mnie to koszmar....ale tez troche za wczesnie zeby cokolwiek na 100% powiedziec. Najwazniejsze ze ma checi, wiec moze cos z tego bedzie....
Ale powiem Wam ze ja mam ze soba ogromny problem jezeli chodzi o zostawienie Leny z kimkolwiek poza jej tatusiem. Noi z niania tez. A juz jak wracam do domu i np Lenke przewijam a niania mi sie wtrynia z linomagiem to gdybym nie panowala nad soba to bym ja zrugala jak psa zeby sie nie wpitalala....A ona chce dobrze, chce pomoc, ale ja od poczatku nie potrzebowalam i wrecz nie znosilam jakiejkolwiek pomocy kogokolwiek poza Tomkiem wiec co dopiero niani....
ale sie rozpisalam...ale lezy mi to wszystko bardzo na sercu i jest mi naprwade bardzo ciezko rano z domu wyjsc. Bylam 3 razy na kursach w zeszlym tyg i 3 razy plakalam wychodzac. A i wieczorem mi sie zdarzalo....zreszta koncze ta wypowiedz bo sie wlasnie rozkleilam znowu a musze sie trzymac!