Mój jest ode mnie młodszy o... 6 lat [emoji1787] A pierwszy mąż był z kolei starszy o 8 lat. Teraz, jak na to popatrzeć z boki, to wygląda jakbym miała kryzys wieku średniego [emoji1787][emoji1787][emoji1787]
Co do nastawienia Mojego. Dość długo musiałam go przekonywać do pomysłu posiadania wspólnego dziecka. On kocha moje dwa gloniaki i twierdził, że to mu wystarczy. Ja jednak jestem mądrzejsza (bo starsza [emoji1787]) i wiem, że kiedyś zapragnąłby mieć dziecko z własnej krwi, a mogłoby być już wtedy dla mnie za późno.
No i zgodził się. Nie uznaję wrabiania faceta w dziecko, typu okłamywanie o pigułkach, dziurawienie gumek, czy wygrzebywanie zawartości gumki i własnoręczna inseminacja - taaa, miałam taką zdolną znajomą [emoji33]
Cieszę się, że wreszcie się zgodził, pierwszy cykl i od razu się udało [emoji7]
Na początku był przerażony, że tak szybko, bo mu powiedziałam, że o córkę starałam się ponad pół roku, ale później to przekręcił po męsku, że on to po prostu taki płodny ogier jest, cóż zrobić [emoji1787][emoji1787][emoji1787]
Teraz chodzi dumny jak paw, czyta w necie o ciąży, mówi do brzucha (Jasiu do niego mówi [emoji33]) i ogólnie szczęśliwy. Wyjechał teraz na weekend na drugi koniec Polski, do rodziców i już mi pisze, że mają opić z ojcem przyszłe narodzinu Jasia. Masakra jakaś [emoji1787][emoji1787][emoji1787]