CC to jest mimo wszystko ingerencja w ciało i przerwanie tkanki na zewnątrz ciała. Poród naturalny jest bezpieczniejszy dla matki i dla dziecka, bo nie przeżywa tak szoku, przechodzenie przez kanał rodny to też jakiś etap. Ja po porodzie wstałam po około dwóch godzinach i poszłam do wc na siusiu. I owszem, trochę ciągnęło, ale bez porównania z paniami, które ze mną leżały po cc.
Ja chcialam rodzić naturalnie, bez znieczulenia bo to najlepsze dla dziecka no może nie koniecznie dla matki komfortwe ale ot taka kozaczka byłam..... stało się jak stało ....po cesare wstalam następnego dnia i już do łóżka nie trafiłam, w 5 dobie prowadziłam samochód i pomagałam mamie ogarniać święta wiekanocne. Moje bliskie koleżanki wszystkie te które rodziły naturalnie miały lub mają nadal problemy, a to dziecko rehabilitacja bo bark wyrwany, a to przyduszone bo zwlekali z decyzją o cc a to krocze tak rozerwane że 2 operacje i marne pożycie a to nietrzymanie moczu, a to krwotok i zakrzepy i reanimacja, hardkorów nie przytoczę i to w tak małej grupie.... dało mi to wiele do myślenia bo te co miały cc 2 i 3 rodziły też przez cc a większość po porodach naturalnych nie chciała słyszeć o drugim dziecku....i bądż tu człowieku mądry, ja nie wiem jak by w moim przypadku przebiegał poród naturany. Po CC wiem czego się spodziewać mnie więcej..... mam dylmat...no i jeszcze opinnie lekarzy...i weż tu bądż mądry. Kiedyś nie było wyboru a teraz jest i moje zdanie jest takie że każda kobieta powinna mieć wybór. Jest atak na te dziewczyny że dla wygody chcą CC i nie myślą o dziecku tylko o sobie a czy te kobitki które decydują się na poród naturalny we własnym domu nie ryzykują.... podziwiam je za odwagę i siłę le moim zdaniem w razie komplikacji których nie da się przewidzieć tak jak w przypadku CC może to być duże ryzyko...I nie mówię tu o tych Paniach co je poród zastał na przystanku w drodze do szpitala. Jak wszędzie. Rozsądek. Jeżeli któraś boi się porodu a ma do tego prawo niech w XXI wieku ma prawo wyboru, bo kiedyś tego wyboru nie było lub był bardzo ryzykowny. A jeszcze jedna kwestia, cesarka która jest robiona po rozpoczęciu naturalnej akcji porodowej jeśli coś poszło nie tak i trzeba ją wykonać jest dużo ryzykowniejsza i ciężej się goi niż CC planowane.
"Jest grupa ginekologów-położników, którzy uważali i nadal uważają, że kobieta powinna rodzić drogami natury i w bólach. Może i powinna, ale po co?
W XXI w. możemy ograniczyć ból i cierpienie, przewidzieć część komplikacji okołoporodowych i rozwiązać ciążę planowym cięciem. Dla dziecka i kobiety to najlepsze rozwiązanie. Ogranicza ono również koszty opieki nad uszkodzonymi dziećmi w wyniku powikłanych porodów na siłę rozwiązywanych tradycyjnie – mówi dr Grzegorz Południewski, ginekolog z Warszawy.Zwolennicy naturalnej metody rodzenia uważają jednak, że tych operacji przeprowadza się zbyt wiele. –
Wśród kobiet panuje moda na cesarkę, a to dlatego, że nie chce im się włożyć nieco wysiłku, by urodzić dziecko. To taki syndrom leniwej mamusi – mówi warszawski ginekolog, dr Jacek Tulimowski. Na poparcie tych tez przedstawia dane liczbowe – z roku na rok rośnie liczba cesarskich cięć. W 2011 r. w Polsce ponad 35 proc. dzieci urodzonych przyszło na świat drogą cięcia cesarskiego. To prawie dwa razy więcej niż w 1999 r., kiedy odsetek ten wynosił 18,1 proc.
Zdaniem prof. Romualda Dębskiego z Kliniki Położnictwa i Ginekologii CMKP w Warszawie, rośnie liczba cesarskich cięć, bo dziś poród tą metodą stał się znacznie bardziej bezpieczny niż dawniej i lekarzom łatwiej podjąć decyzję o jego wykonaniu. – Wśród kobiet rozpowszechniło się też przekonanie, że jest to poród bardziej bezpieczny dla dziecka i mniej bolesny niż poród drogami natury – mówił na konferencji rok temu.
Dlatego coraz częściej wykonuje się tę operację na życzenie pacjentki.
Dr Południewski uważa jednak, że nie są to wcale babskie fanaberie i że cięcie cesarskie nie jest w Polsce nadużywane. – Wręcz przeciwnie. Niekiedy nie wykonuje się operacji, mimo że są do tego ewidentne wskazania medyczne – mówi. Przypomina, że w wielu amerykańskich klinikach nawet 70-80 proc. porodów kończy się cesarskim cięciem.
– Amerykańscy lekarze wychodzą bowiem z założenia, że jeśli jest choćby niewielkie zagrożenie dla zdrowia dziecka lub matki, lepiej nie ryzykować i przeprowadzić operację – dodaje dr Południewski. Doktor nie ma wątpliwości, że liczba cesarek będzie rosła, bo kobiety rodzą coraz później, zmienia się ich budowa anatomiczna – wiele ma niezwykle wąskie biodra, co utrudnia przejście dziecka przez drogi rodne. Wreszcie – do porodu przystępuje coraz więcej kobiet, które nie miałyby szans urodzić naturalnie, np. leczonych z powodu niepłodności.
Przeciwnicy cesarskich cięć przekonują jednak, że operacja powinna być ostatecznością, bo może być groźna zarówno dla rodzącej, jak i dziecka. –
Przez wiele lat przekonywano, że cięcie cesarskie jest całkowicie bezpieczne, że kobieta oraz dziecko odnoszą same korzyści, a jedyną pozostałością po cesarce jest blizna. To absolutne kłamstwo. Czas, by kobiety poznały wreszcie prawdę – mówi dr Tulimowski.
Jak podkreślali lekarze obradujący we wrześniu tego roku na Kongresie Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego,
dzieci urodzone w wyniku cesarki częściej zapadają na choroby układu pokarmowego i alergie, bo częściej są sztucznie karmione. – Kobietom po cesarce trudniej bowiem przychodzi karmienie piersią – mówi dr Maria Wilińska, neonatolog ze Szpitala im. Orłowskiego w Warszawie. – Cesarka sprzyja także pęknięciu macicy – wymienia dr Tulimowski. Z badań wynika jednak, że takie ryzyko znacznie wzrasta dopiero przy trzeciej ciąży.
– To słaby argument, bo dziś większość kobiet chce mieć tylko jedno, góra dwoje dzieci.
Niezwykle ważne jest też dla nich to, by ich dziecko było zdrowe. Wolą nie ryzykować jego zdrowia i dlatego decydują się na cesarkę. To nie żaden kaprys. To troska o dziecko. Matki wolą ponieść ryzyko związane z operacją, byle tylko dziecku nic się nie stało. I my, lekarze, powinniśmy ten głos uszanować – uważa dr Południewski.
O jeszcze jednym warto wspomnieć.
Od kilku lat NFZ płaci tyle samo za poród fizjologiczny co za cięcie cesarskie, mimo że jest ono średnio dwa razy droższe. Czyżby więc ekonomia miała wygrywać z wiedzą medyczną i potrzebami pacjenta?"
Dreamgirl zazdroszczę tak lajtowego porodu oby drugi też taki był
a dr z nazwiskiem wymiata :-)