Cześć kobietki,
kurcze nie pamietam co miałam pisać... jakiś cięzki umysł mam ostatnio.
MAlutka mój mąż w policji pracuje i jedyne na co liczymy to tysiak becikowego i 1500 z polisy na życie, którą opłaca. A ze związków to można coś dostac o ile się do nich należy i opłaca składki. Inne źródła kasiurki nie sa mi znane
Mój mąz miał miec urlop 0d 14 października ale przełożył na 2 listopada, żeby w razie przesunięcia się porodu zdązyć wybrac opiekę na mnie i te dwa dni co się należą. A później ewentualnie jakieś L4 sobie weżmie żeby do tego listopada dociągnąc. A w przyszłym roku urlop ojcowski, żeby już te 2 tyg były a nie tydzień.
Jejku mi tez się pasuje wziąć wreszcze za gruntowne porzadki ale sily brak. na razie tylko sypialnia na tip-top zrobiona i łazienka w miarę. Ale kuchnia i pokój dzienny czekają. Łącznie z myciem okien. Może się w końcu doczekają...
kiwii mi też nogi puchną, a miałam nadzieję, że mnie to ominie. Kiedyś jak siedziałam w poczekalni u gina to była taka panienka na wylocie już i miała nogi w kostkach jak beczki normalnie i nawet w japonki nie mogła się wcisnąć i mi jej szkoda bylo strasznie. A tera możliwe zę i ja tak skończe.
atram super, że bedziesz miała towarzystwo i pomoc. Daj znać jak wózeczek jak już go będziesz miała
karolina super, żę z oczami jednak wszystko w porzadku. Do końca już nie daleko także dasz radę
A ja znów sama siedze, bo mąż na dniówce. Upiekłam mój pycha sernik i poza tym nic. Nawet obiadu mi sie nie chciało robić, tylko tak jem różne pierdółki.
Mam straszną ochote na złożenie łóżęczka już i włożenie pościeli, ale kurcze na razie nie ma to sensu, bo tylko kurzyć sie bedzie a do tego w tej naszej mikroskopijnej sypialni ciasnota straszna będzie więc trzeba to maksymalnie odwlec.
W ogóle to teraz sie nudzę. Już dużo wcześniej wszystko do porodu przygotowane i teraz jakoś nie czuć tej gorączki przed.
Niech sie w końcu zacznie coś dziać...