Cześć dziewczynki.
ja dzisiaj z samego rana byłam z Jasiem w przychodni.
Pobierali mu krew, z rączki na próby wątrobowe i takie tam w związku z jego uczuleniem...
Mój P trzymał go na kolanach a ja go mocno przytulałam do siebie, że nie widział tej igły. Tak bardzo płakał, że aż zwymiotował, a P był w garniturze bo zaraz do pracy miał jechać. Jak to się stało, że na niego nie poleciało???? NIkt nie wiem.
Ta laborantka chyba bardziej się bała od Jasia, bo nie ma za bardzo na co dzień styczności z takimi maluchami...
Wiem tylko tyle, że mocz jest okej, i pasożyta żadnego nie wykryli. Ale kał muszę zanieść jeszcze dwa razy.
Morfologia i próby wątrobowe będą w poniedziałek.
Mam nadzieję, że też będą okej!
Aaa..i wiecie co?? cieszę się ze jest taka pogoda... brzydko, szaro, zimno i deszczowo... jakoś tak skłania do siedzenia w domku... z ciepłą herbatką, albo kawką...nie jest mi przynajmniej żal, że siedzę w domu ...
Aniu to jest nas dwie, też mi się ta pogoda podoba. Siedzimy sobie z Jaśkiem w domu i bawimy się na dywanie. Mój brat przyjdzie to się trochę bardziej z nim powygłupia i dzień za dnie mija...
Dorotko, chyba nie będę się powtarzać, że również Ci współczuję bo to chyba nie pomaga a raczej dołuję.
Zapewne towarzyszy Ci lęk, strach i obawa jak to będzie jak będziesz sama z maleńkim dzieciątkiem na rękach. Ale wyobraź sobie, że będziesz tylko Ty i ona a w około znajomi i przyjaciele -bo na pewno tacy są! na których będziesz mogła liczyć bardziej niż na swojego M. On nigdy nie poczuje się zagrożony jak będziesz akceptowała to co on robi. Bo nic sobie z tego nie robi, że Ty przez niego cierpisz! Myślisz, że zmieni się po urodzeniu Oliwki?
Może się troszkę opamięta, ale zmienić to na pewno się nie zmieni, bo człowiek to chyba podobny do kameleona jest... przybiera barwy jakie są mu wygodne!!
I to kwestia czasu będzie jak powróci do swoich poprzednich zachowań. Minisia ma rację, sama musisz dojrzeć do tej decyzji. Trzymam za Ciebie bardzo mocno kciuki i wierzę, że nie będzie za późno!!!