reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

parens rzeszów

Kurcze jak piszecie o tych wszystkich niepowodzeniach to zaczynam się zastanawiać nad słowami dr A z medicomu, który nam proponował, żeby wybrać się do W-wy lub B-ku ponieważ tutaj Parens to młoda klinika a tamte mają przede wszystkim doświadczone zaplecze laboratoryjne. Jednak zdecydowaliśmy się mimo wszystko tutaj dlatego że IVF wiąże się z częstymi wizytami w trakcie zresztą jak piszecie o kontrolach usg i oczekiwaniu na punkcję czy transfer ciągły monitorning no i niestety już na takie wyjazdy sobie nie możemy pozwolić bo koszt pewnie byłby 2x no ale skoro nie widać efektów. Nie wiem czy dobrze kojarzę ale czy któraś z Was nie leczyła się tez w krakowie? Jak tam jest?
Pozdrawiam
 
reklama
Goya w zupełności się z Tobą zgadzam "nasza" klinika młoda, jeszcze nie ma doświadczenia, a, np w Białymstoku lekarze to same sławy, bardzo ważni są też embriolodzy, to na nich w dużej mierze spoczywa odpowiedzialność. Ja w tej chwili jestem na etapie IUI, więc teoretycznie ciągle jakieś szanse Ale jak czytam Wasze wpisy, tyle bólu, nadziei i nic nie wychodzi, to naprawdę tracę wiarę. Pisałam Wam ostatnio - renomowane kliniki to skuteczność in vitro w przedziale wiekowym do 35 lat nawet 50%, więc co druga dziewczyna, w przedziale do 40 r.z. chyba 37-38 % -to tez bardzo dużo Przy takich zabiegach liczy się wszystko - dobór leków, odpowiedni termin zabiegu, sposób itp A u nas to jak maszyna...taśmociąg..dla wszystkich jednakowe leki i sposoby, a każda z nas przecież jest zupełnie inna Sorry dziewczyny za te słowa goryczy, ale to wszystko tak mi się nasunęło po kolejnym niepowodzeniu jednej z Nas To tak boli, jakby dotyczyło mnie samej
 
nuna... dopiero od wczoraj nie zażywam żadnych leków i nic na razie nie czuje ...mam tą torbiel która pewno skomplikowała całą sytuacje ale nie czułam za bardzo żadnych bóli ..piersi wogóle mnie nie bolały tak jak podczas ostatniego razu...ogólnie czułam się dobrze... po odebraniu wczoraj wyników zadzwoniłam do parens i jedna z pań pielęgniarek powiedziała mi że mam czekać teraz na okres... odstawic leki i zapytała sie tylko czy mam jeszcze mrożaczka ... powiedziała że jest jej przykro że tak bywa ale to było wszystko takie suche... nie oczekiwałam lamentu ale i tak było mi przykro że jestem jedną z wielu której się nie udało... a na pytanie co mam zrobić bo mam przecież torbiel to powiedziała że powinna sama się wchłonąć podczas okresu... a podczas nastepnej wizyty lekarz zobaczy czy jest wszystko dobrze i ustali dalszy ciąg postępowania... zadzwoniłam dzisiaj do mojego starego lekarza tu na miejscu i powiedział mi żebym zaczęła brać jedną tabletkę orgametrilu przez 10 dni na tą torbiel bo sama może się nie wchłonąć w ciągu jednego cyklu ... i tak zrobię bo mam trochę kilometrów do Rzeszowa i tyle śniegu że nie dam rady tam jechać 3 godziny a w gabinecie być 3 min... i usłyszeć ze tez otgametrill mam łykać ...
 
sisi wiem o czym mówisz ja też mam nerwa, myślałam że to tylko ja mam negatywne odczucia do tej kliniki... coraz bardziej się boję o swoje przyszłe nie powodzenia :-( wiem że droga długa przede mną ...i nie ma co już się stresować ale statystyka kliniki mówi sama za siebie, mam nadzieję że ktoś napisze na tym forum że się udało z in vitro ciąża bardzo by nas wszystkie ta wiadomość uszczęśliwiła,
 
nuna ty musisz myśleć pozytywnie bo psychiczne nastawienie to połowa sukcesu ... ja jestem po nieudanym podejściu więc opadły mi nerwy i stracilam wiarę... wiem ze to jest tylko 30% na powodzenie ale nie mieści mi się to w głowie jak może się nie udać jak wszystko jest już podane jak na patelni... podejście na cyklu bezowulacyjnym ma mały procent powodzenia dlatego stymulują nas aromkiem lub innym lekiem żeby przygotować macice jak to jest w naturalnym cyklu... zwiększając tym samym szanse na powodzenie ale i tak się nie udaje jak widzicie dziewczyny.
 
Byłoby super, gdyby właśnie na tym forum pojawił się ktoś, komu się udało:-) tylko tak sobie myślę, czy takie osoby zaglądają na fora tego typu?? Kiedyś będąc w klinice też widziałam jedną dziewczynę, która wyszła z gabinetu z zdjęciem usg - na pewno to była ciąża Panie z rejestracji powiedziały, że w obecnej sytuacji musi przenieść się do Profamili, bo tutaj już nie chodzą dziewczyny w ciąży. Jak miło by było usłyszeć takie zdanie:-)
 
nuna... tym bardziej jak masz criotransfer na cyklu naturalnym to ci się musi udać...Twój organizm sam przygotował idealne warunki... myśl pozytywnie naprawdę to jest bardzo ważne
Sisi...właśnie. ... na nasze forum nie zaglądają dziewczyny które będą mamami tylko te które chcą nimi być i fajnie by było jakby pojawiła się chociaż jedna której udało się w parensie i napisała co i jak... apel!!! Przybywacjie te szczęśliwe :)
 
Witajcie dziewczyny mam pytanie bo jutro mamy ta wizyte u dr M... i akurat tak sie złozyło ze mój mąz nie zwolnia go z pracy bo jakas kontror czy jak bede sama to nie bedzie to przeszkadzac bo problem dotyczy nas oboje :( nie chciałabym przekładac wizyty bardzo chce wkoncu cos wiedziec ??
 
reklama
rzadko się odzywam, ale czytam dziewczyny co piszecie cały czas. Ważko przykro mi. Ja prawdopodobnie crio mam mieć w piątek - boję się, że pojadę i usłyszę, że nie udało się rozmrozić ani jednego. Po ilu dniach od crio się testuje? (nie zrobiłam notatek a nie mam sił wracać wstecz). Moje uczucia już od dłuższego czasu są mieszane, mnie najbardziej drażni to że nikt nie zakłada że ja nie wiem o co dokładnie pytać, a jak nie zapytam to nic nie wiem, z tego też powodu trafiłam na forum.
A czy wiecie może ile embriologów jest w parensie? i jak wyglądają? przy punkcji u mnie była inna pani - bardzo konkretna, ale już przy transferze inna. Dziwnie mnie to stresuje.
Jak miałam w listopadzie transfer to kontrole mieli mieć, więc myślę ( MAM NADZIEJĘ) że jakby wyników nie mieli choć minimalnych to zabraliby im kontrakt.
Mój mąż mówi, że zawsze adoptować możemy- tylko dziewczynkę żeby nami się później opiekowała. Ja jestem z tą myślą oswojona. Mam 2 mrożaczki - jak się nie uda to na poważnie rozważę możliwość zgłoszenia się do ośrodka. Mam koleżankę (już nie pracuje u nas bo dzieciakami musiała się zająć a ją na to stać) leczyła się długo w końcu adoptowali 2letniego Kubę i ona zaszła w ciążę - trojaczki:) więc w ciągu blisko roku zyskała 4 szczęścia:) Dziewczyny zawsze jest jakiś sposób by być szczęśliwym. Dojrzałam do tego jak się dowiedziałam, że kolejny kolega ma synka z rakiem obaj nie mają 3 lat- to jest tragedia. Ja jestem 5 lat po ślubie i tyle też lat czekam i czekam, już przyzwyczaiłam się to tępych uwag - typu a wy kiedy, że najbliższa koleżanka z pracy (nie wtajemniczona bo nie czuję potrzeby rozmawiać z nikim na ten temat kto nie jest ważny) dowiedziawszy się że inna, młodsza ode mnie jest w ciąży, powiedziała no dla niej to już czas najwyższy tyle lat po ślubie- to dopiero zabolało- ale pomyślałam sobie taka wykształcona a taka głupia bo cóż miałam pomyśleć - niektórzy za grosz taktu nie mają. A jeszcze dziś publicznie mówi, że wyczytała o in vitro że pary jak nie chcą to oddają zarodki, na co inna z uśmiechem - za pieniądze.
To chyba nerwy mnie zjadają. Macie 100% racji musi któraś zajść w ciążę i to jeszcze w tym miesiącu NADZIEI NAM TRZEBA.

Ana ja byłam tylko z mężem podpisać regulamin, nawet z jego wynikami sama byłam, bo on nie mógł.
 
Do góry