joasik2
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 10 Listopad 2013
- Postów
- 161
czerwona oliwko dzięki za dodające otuchy słowa
punkcja odbywa się w gabinecie najbliżej recepcji (nie wiem co to za numer). Panie pielęgniarki poleciły zabrać na nią luźny podkoszulek z krótkim rękawkiem (najlepiej zakrywający tyłek bo trzeba w nim paradować do innego pomieszczenia) i pantofle. Ja akurat wolałam mieć skarpetki tym bardziej, że nie kazali mi ich ściągać. Potem położyłam się, wywindowałam nogi, przez wenflon anestezjolog coś mi wstrzyknął, zakręciło się w głowie ale jeszcze długi czas byłam świadoma. Po jakichś 15 minutach obudzili mnie w innym pomieszczeniu, nakryli kocem, zawołali męża, przyszła pani embriolog - powiedziała ile komórek pobrali. Jak leżałam 20 minut to max, czułam się bardzo dobrze (nie kręciło się w głowie i nic mnie nie bolało) z tego co wiem panie nie chcą tak szybko wypuszczać bo jak mi powiedziały - jedna pani tak szybko poszła i zesłabła. Czasowo to w moim przypadku wyglądało tak: 8:10 byłam umówiona 9:50 wyszłam, ale tylko dlatego że lekarz się spóźnił. Po zabiegu około 14 zaczęłam odczuwać, że mam jajniki ale nie był to ból na tyle duży bo zażywać cokolwiek.
Jak już się rozpisałam to napiszę o transferze a raczej o moim błędzie przed nim: tak jak przed insemką pęcherz trzeba napełnić, ja zawsze to robiłam tak, że aż mnie bolał. Tym razem napełniałam go prawie taką samą ilością wody - ale już nie chciałam przesadzić i nie napełniłam wystarczająco - i teraz nie wiem czy była to za mała ilość, czy za późno zaczęłam napełniać, bo faktycznie przy inseminacji dość długo się czeka a tu raz dwa. W efekcie dr M miał problem ze znalezieniem odpowiedniego obrazu na USG i dość długo szukał.
anikola: ja Ci szczerze powiem, że czasem to wcale powietrza nie spuszczałam, bo o nim zapominałam. Więc nie wiem co lepsze- wpuścić powietrze czy upuścić troszkę leku. Ale może to co rozpryskuje to odrobinka z powietrzem pod wpływem ciśnienia. Dojdziecie do wprawy bo jeszcze kilka tych i innych zastrzyków przed Tobą. Mi mąż nie pomagał, bo jest taką dziadą, że na samą myśl o igle dreszczy dostaje, więc możesz sobie wyobrazić jaką miał minę za każdym razem jak słyszał, że on też ma badania robić a jak wiedział że zastrzyk robię to wychodził z pokoju.
punkcja odbywa się w gabinecie najbliżej recepcji (nie wiem co to za numer). Panie pielęgniarki poleciły zabrać na nią luźny podkoszulek z krótkim rękawkiem (najlepiej zakrywający tyłek bo trzeba w nim paradować do innego pomieszczenia) i pantofle. Ja akurat wolałam mieć skarpetki tym bardziej, że nie kazali mi ich ściągać. Potem położyłam się, wywindowałam nogi, przez wenflon anestezjolog coś mi wstrzyknął, zakręciło się w głowie ale jeszcze długi czas byłam świadoma. Po jakichś 15 minutach obudzili mnie w innym pomieszczeniu, nakryli kocem, zawołali męża, przyszła pani embriolog - powiedziała ile komórek pobrali. Jak leżałam 20 minut to max, czułam się bardzo dobrze (nie kręciło się w głowie i nic mnie nie bolało) z tego co wiem panie nie chcą tak szybko wypuszczać bo jak mi powiedziały - jedna pani tak szybko poszła i zesłabła. Czasowo to w moim przypadku wyglądało tak: 8:10 byłam umówiona 9:50 wyszłam, ale tylko dlatego że lekarz się spóźnił. Po zabiegu około 14 zaczęłam odczuwać, że mam jajniki ale nie był to ból na tyle duży bo zażywać cokolwiek.
Jak już się rozpisałam to napiszę o transferze a raczej o moim błędzie przed nim: tak jak przed insemką pęcherz trzeba napełnić, ja zawsze to robiłam tak, że aż mnie bolał. Tym razem napełniałam go prawie taką samą ilością wody - ale już nie chciałam przesadzić i nie napełniłam wystarczająco - i teraz nie wiem czy była to za mała ilość, czy za późno zaczęłam napełniać, bo faktycznie przy inseminacji dość długo się czeka a tu raz dwa. W efekcie dr M miał problem ze znalezieniem odpowiedniego obrazu na USG i dość długo szukał.
anikola: ja Ci szczerze powiem, że czasem to wcale powietrza nie spuszczałam, bo o nim zapominałam. Więc nie wiem co lepsze- wpuścić powietrze czy upuścić troszkę leku. Ale może to co rozpryskuje to odrobinka z powietrzem pod wpływem ciśnienia. Dojdziecie do wprawy bo jeszcze kilka tych i innych zastrzyków przed Tobą. Mi mąż nie pomagał, bo jest taką dziadą, że na samą myśl o igle dreszczy dostaje, więc możesz sobie wyobrazić jaką miał minę za każdym razem jak słyszał, że on też ma badania robić a jak wiedział że zastrzyk robię to wychodził z pokoju.