Ja od trzech miesięcy jestem mamą, palenie rzucilam dopiero miesiąc przed porodem. Z Młodym na szczęście wszystko okej, ale ja nie mogę sobie tego palenia wybaczyć, za każdym razem jak patrzę na tą bezbronną, ufną istotkę to myślę o tym, że przez moją durnotę mój najcudowniejszy na świecie synuś dusił się u mnie w brzuchu za każdym razem kiedy zapaliłam. A przecież to ja powinnam zapewnić mu bezpieczeństwo, to ja powinnam o to zadbać, on był wtedy we mnie, zdany na moją łaskę i niełaskę, on nie potrafił o siebie zawalczyć, nie potrafił powiedzieć "mamo, duszę się, przestań proszę", to ja do cholery powinnam o to dbać, o jego spokój i dobre samopoczucie. A ja wolałam palić, bo trudno było mi rzucić. A jemu było łatwo ciągle się dusić???