Witaj Bogna. Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale tak właściwie to ja już miałam wszystko napisane do ciebie, tylko że podszedł do laptopa starszy syn i wcisnął "cofnij". Nie ma to jak dzieci, zawsze można na nie liczyć:-)
Na razie maluszki moje śpią (choć młodszy ząbkuje, stąd ta późna pora pisania), więc do dzieła.
Rzeczywiście, masz całkiem twardy orzech do zgryzienia jeśli chodzi o wybór szpitala. Nie dziwię ci się, że sceptycznie patrzysz na ostrowski. Różne rzeczy się o nim słyszało. Szczerze mówiąc przy porodzie starszego syna był przy mnie mąż i położne plus lekarze zachowywali się nienagannie.
Przy młodszym szkrabie nie miałam takiego komfortu. Ze względu na remont nie mógł mi towarzyszyć mąż. Nie wspominam też dobrze samego porodu a to ze względu na jego przebieg. Tylko, że na to nikt nie ma wpływu
.
Co do personelu to zawsze w stadzie znajdzie się czarna owca. Nie można jednak zarzucić nic jeśli chodzi o opiekę na maluszkiem, i nie jest ważne, czy to noc, czy dzień.
Nad dziećmi czuwają jak aniołowie stróże. I nie piszę tego żeby ich chwalić, ale takie są moje obserwacje. Jeśli tylko któremuś z moich dzieci wyszły złe wyniki (ba!, kiedy tylko był cień podejrzeń), natychmiast się nim zajmowali.
Jeśli chodzi o moje 2 tygodnie na patologii ciąży, to maluszek nie chciał przyjść na świat w terminie, a lekarka wolała dmuchać na zimne.
Problemy pojawiły się dopiero po urodzeniu, zarówno jednego, jak i drugiego syna. Miały złe wyniki dotyczące moczu - cała masa bakterii. Przy młodszym przyplątała się jeszcze żółtaczka.
Przy wyborze lekarza prowadzącego jedno jest najważniejsze: aby pracował w szpitalu. Zawsze jest pod ręką w razie wątpliwości, czy problemów. Przekonałam się o tym boleśnie przy młodszym synku. Wybrałam lekarza (przyznam, że na chybił-trafił), który nie miał bezpośrednio dyżurów. Ale to temat rzeka, na inny czas.
Życzę ci zdrówka. Ciąża to szczególny czas. Pamiętaj, duuuuużo odpoczywaj, bo przyjdzie czas, kiedy nie będziesz wiedziała, w co włożyć ręce
.
Bądźmy w kontakcie.
Karolina.